Na konsole Nintendo Switch została wydana nowa produkcja – Rune Factory 4: Special. Sprawdźmy, czy warto zainteresować się tą grą.
Rune Factory 4: Special jest dla mnie bardzo trudnym w ocenie tytułem. Reprezentuje on gatunek jRPG, którego nigdy nie byłem fanem. Nie ma co owijać w bawełnę – recenzowana gra nie zdołała nagle sprawić, żebym pokochał japońskie produkcje RPG. Nie oznacza to bynajmniej, że widzę w niej same wady. Na pewno jest to specyficzny tytuł, który nie przypadnie każdemu do gustu, ale postaram się zreferować odpowiednio, z czym mamy do czynienia. Nie przedłużając zbytnio, zapraszam do przeczytania mojej recenzji.
Rozgrywkę w Rune Factory 4: Special rozpoczynamy od wybrania swojej postaci. Nie ma co liczyć na rozbudowany kreator bohatera rodem z takich gier jak seria The Sims, czy The Elder Scrolls. Zamiast tego decydujemy się po prostu na płeć i ustawiamy imię dla naszego wirtualnego odpowiednika. Trochę rozczarowało mnie oddanie nam tak znikomego wpływu na prezencję postaci, co szokuje tym bardziej, że tytuł aspiruje do miana jRPG-a. Z drugiej jednak strony z wielu elementów jawi się obraz klasycznej, staroszkolnej gry, która jednak stara się być przystępną dla współczesnych odbiorców. Ale po kolei.
Fabuła Rune Factory 4: Special niewątpliwie nie stanowi powodu dla dumy producenta. Początkiem naszej przygody i punktem wyjścia dla historii jest amnezja naszego protegowanego. W pierwszych kilku minutach trafiamy na pokład latającego statku, z którego w wyniku pewnych perturbacji wypadamy, lądując na głowie i tracimy pamięć. Nie będę oczywiście przedstawiał całej fabuły, ale wspomnę tylko, że pojawia się w niej sporo fantastycznych postaci, na czele z gadającymi smokami (na którego głowie lądujemy, co dziwne – amortyzując tym samym upadek). Z przykrością jednak stwierdzam, że wydarzenia nie wciągnęły mnie i wyświetlane kwestie dialogowe nie zdołały przykuć mojej uwagi. Niestety, fabuła recenzowanej gry jest nudna i wręcz męcząca swoją marną jakością.
Na plus zaliczam natomiast oprawę graficzną. Co rusz widzimy obiekty pokryte teksturami bardzo dobrej jakości, które wyglądają tak samo dobrze tak w trybie przenośnym, jak i stacjonarnym – po wsunięciu Switcha do stacji dokującej i przekazaniu obrazu do telewizora. Nie sposób nie zauważyć typowej azjatyckiej kreski, kojarzącej się z filmami anime i mangą. Mało tego, każdorazowe spotkanie nowej postaci niezależnej powoduje wyświetlenie krótkiej animacji w stylu filmów anime, pokazującej nowego rozmówcę w pełnej krasie. Zastosowana w Rune Factory 4: Special paleta kolorystyczna jest bardzo barwna i sprawia, że grę ogląda się całkiem miło. Kolory są wyraźne i ostre, a animacje płynne. Wizualna strona produkcji bez wątpienia jest plusem tytułu.
Nie mogę niestety tego samego napisać o udźwiękowieniu. Jest ono nierówne. Niby mamy wysokiej jakości dźwięki, które teoretycznie brzmią dobrze, ale jest w nich pewna dość upierdliwa kwestia. Dźwięki te są zbyt wysokie oraz głośne, aby z przyjemnością spędzać czas w słuchawkach podłączonych do Switcha z uruchomionym Rune Factory 4: Special. Bardzo szybko zdjąłem z ucha jedną słuchawkę, aby nie męczyło się ono dźwiękami padającymi podczas gry. Muszę też wspomnieć o potraktowaniu dialogów po macoszemu. Aktorzy wypowiadają zdecydowaną mniejszość kwestii z przewidzianych dla nich linii dialogowych, przez co rozmowy brzmią nienaturalnie i wydają się być urwane.
No dobrze, ale na czym polega rozgrywka w Rune Factory 4: Special? Lwią jej część spędzimy na przemierzaniu map, na których będziemy szukać miejsc, w których możemy rozpocząć nową rozmowę, popchnąć dalej wątek fabularny lub odszukać zasoby, czy polować na zwierzęta. Te możemy wyeliminować lub oswoić, zapewniając sobie różnorakie korzyści w dalszym przemierzaniu terenu. Możemy też sadzić rośliny, które następnie można sprzedać lub wykorzystać do tworzenia przedmiotów pomocnych w starciach i wznoszeniu budowli (na przykład kuźni, czy punktów, które będą chcieli odwiedzać turyści). To z kolei spowoduje oczywisty przyrost naszych wpływów finansowych, dzięki czemu możemy sobie pozwolić na lepszą broń i opancerzenie. W grze Japończyków wchodzimy też w interakcje z napotykanymi postaciami. Możemy także z nimi romansować i rozwijać więź, co z kolei przekłada się na ich chęć wspomożenia nas w walce. Tak naprawdę Rune Factory 4: Special to rozbudowany symulator życia ubrany w otoczkę fabularną.
Walka w Rune Factory 4: Special jest prosta, ale bardzo przyjemna. Do dyspozycji mamy różnego rodzaju broń do walki wręcz – miecze krótkie, włócznie, czy chociażby miecze dwuręczne. Nie brakuje też ataków magicznych. Starcia odbywają się w czasie rzeczywistym i podczas potyczek swobodnie poruszamy się po obszarze, czekając na odpowiedni moment do zadania ciosu. Używając oręża, poprawiamy swoje obycie z nim, a tym samym zadawane obrażenia. W recenzowanej grze niemal każda wykonywana czynność poprawia nasze parametry – długie bieganie ma wpływ na coraz większą prędkość poruszania się, korzystanie z danego typu broni wpływa na większe zadawane obrażenia, a na przykład częste podlewanie zasadzonych roślin sprawia, że wyrosną lepsze kwiaty, co z kolei przełoży się na lepsze materiały rzemieślnicze i wyższe ceny sprzedaży. W tej grze wszystko co robimy ciągnie za sobą rozwój naszych umiejętności i z pewnością fani ulepszania postaci będą zachwyceni.
Nie można odmówić recenzowanemu tytułowi rozbudowania, jednak trochę czasu zajmie docenienie produkcji w pełni. Rozkręca się ona dość długo i spędzicie w Rune Factory 4: Special sporo godzin zanim gra otworzy się dla Was na tyle, aby poczuć oferowaną przez nią swobodę. Początkowe kilka godzin stanowi zaledwie rozbudowany samouczek i na główną rozgrywkę trzeba sobie zasłużyć. Moje początkowe wrażenie nie było pozytywne – musiałem spędzić z Rune Factory 4: Special zaskakująco dużo godzin, aby gra zaczęła mi się autentycznie podobać. Próg wejścia nie jest na pewno idealny dla każdego. Gdy jednak już go pokonamy, będziemy mieć do czynienia z produkcją, w której możemy robić co tylko chcemy. Można spędzić godziny na sadzeniu roślin i pielęgnowaniu ich. Jeśli wolicie walki, to nic nie stoi na przeszkodzie w przemierzaniu świata i szukaniu okazji do toczenia starć. A może bardziej cenicie sobie opcje romansowe? Również taka możliwość występuje w recenzowanym tytule. Co bardzo istotne, żaden z tych elementów rozgrywki nie jest wyraźnie preferowany, każdy potraktowano z taką samą pieczołowitością. Tylko od nas zależy, czym ostatecznie będzie dla nas Rune Factory 4: Special.
Jak wspomniałem wcześniej, nie jestem fanem gier jRPG. O ile nadal nie podoba mi się specyficzny wygląd Rune Factory 4: Special, o tyle jednak rozgrywka zdołała mnie do siebie przekonać i sprawić, że mimo mojej początkowej niechęci ostatecznie bawiłem się całkiem przyjemnie. Na pewno nie jest to gra dla każdego – specyficzna japońska stylistyka potrafi zniechęcić, a miłośnicy dobrej warstwy fabularnej bez wątpienia odbiją się od japońskiego dzieła. Jeśli jednak zależy Wam na rozbudowanej rozgrywce, w której właściwie żadna mechanika nie jest Wam narzucona, to jak najbardziej warto zainteresować się Rune Factory 4: Special. Dajcie grze szansę i spędźcie z nią co najmniej kilka godzin, a powinniście docenić oferowane przez nią rozwiązania w rozgrywce. Tytuł bardzo wolno się rozkręca, ale gdy już to nastąpi, staje się niesamowicie wciągającą produkcją. Warto spróbować się przekonać grze. Ja dałem jej szansę i nie żałuję – to bardzo dobra, a zarazem rozbudowana produkcja, wyróżniająca się na rynku przepełnionym wtórnymi i schematycznymi grami. Jeśli znacie język angielski (nie doświadczymy polskiej wersji językowej), to jak najbardziej polecam Wam sprawdzenie Rune Factory 4: Special. Dzieło Japończyków oferuje zabawę na bardzo wiele świetnych godzin.
Dziękujemy Decibel PR za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz