Asterix i Obelix kolejny raz trafiają do gry. Dzięki uprzejmości CDP mieliśmy okazję sprawdzić jakość The Crystal Menhir.
Asterix & Obelix XXL 3: The Crystal Menhir to już trzecia odsłona należąca do cyklu XXL. Poprzednią odsłonę sprawdziłem na konsoli PlayStation 4 i zachwyciła mnie. Moją recenzję możecie sprawdzić, klikając na poniższy odnośnik.
Pełen nadziei śledziłem wszelkie informacje dotyczące kontynuacji. Niemal pół roku temu miałem okazję zagrać w XXL 3 na targach Gamescom w Kolonii. Ponownie świat Galów porwał mnie i czas mijał mi niesamowicie szybko. Swoje wrażenia opisałem w stosownym tekście, który możecie przeczytać, udając się na poniższą stronę.
Ostatecznie moje oczekiwanie na kontynuację przygód dwójki nieustraszonych Galów dobiegło końca i mogłem zagrać w Asterix & Obelix XXL 3: The Crystal Menhir na konsoli Nintendo Switch. Nie bez powodu najbardziej zależało mi na sprawdzeniu wersji na Switcha. Już spieszę z wyjaśnieniem. Całą kampanię fabularną oraz wszystkie misje poboczne w recenzowanej produkcji można przejść w dwie osoby w trybie współpracy – jeden joy-con wręczamy jednej osobie (wcieli się ona na przykład w Asterixa), a drugi drugiej osobie, kierującej poczynaniami Obelixa. W taki właśnie sposób przeszedłem sporą część Asterix & Obelix XXL 3: The Crystal Menhir, bardzo dobrze bawiąc się i grając razem z żoną. Nie znaczy to jednak, że nie dostrzegliśmy żadnych wad, ale o tym w dalszej części recenzji. Na razie skupmy się na fabule serwowanej przez OSome Studio.
Jest rok 50 przed naszą erą. Cała Galia została podbita przez Rzymian… Cała? Nie! Jedna, jedyna osada zamieszkała przez nieugiętych Galów wciąż wciąż stawia opór najeźdźcom i uprzykrza życie legionom rzymskim stacjonującym w obozach Rabarbarum, Akwarium, Relanium i Delirium. Nasi bohaterowie dowiadują się od druida wioski, Panoramiksa, o porwaniu jego dawnej znajomej. Na szczęście, mimo niewiedzy na temat miejsca jej pobytu, są pewni sposobu, w jaki mogą ją odnaleźć. Okazuje się, że w posiadaniu druida był magiczny menhir, który (po zebraniu wszystkich odłamków), wskazuje drogę do jego twórczyni. Uzbrojeni w taką informację ruszamy w podróż, która zabierze nas w lokacje, charakteryzujące się różnymi stylami wizualnymi i klimatem.
Pierwszym miejscem, które odwiedzimy jest oczywiście nasza wioska. Możemy w niej podjąć się kilku zadań pobocznych oraz spróbować odnaleźć znajdźki – złote wieńce laurowe, kości (węszone przez Idefixa), czy kości do gry. Nie zabraknie przy tym masy starć z Rzymianami, niepozbawionymi komiksowych, humorystycznych animacji. O starciach jednak wspomnę nieco później. Krainy, które odwiedzimy są bardzo zróżnicowane – mamy bowiem lodowe Thule, ale odwiedzimy też Kretę, czy Tyre. W każdym z tych miejsc zdobędziemy kolejne odłamki menhiru, dodające mu nowe możliwości. Przykładowo, aktywując jego lodową moc, będziemy mogli zamrozić czy to fontanny, czy przeciwników i zamienić ich w bryły lodu. Podstawowa forma sprawdzi się przy niszczeniu podestów, które uwielbiają jednostki alarmujące oddziały rzymskie o naszej obecności. Ognisty menhir pozwoli nam spalić blokujące przejścia drewniane przeszkody, a dzięki magnesowi będziemy przenosić wielkie metalowe bloki i aktywować przyciski. Jak widać, zdecydowanie jest co robić jako Obelix.
Muszę przyznać, że w zestawieniu z jego większym kolegą, Asterix wydaje się być nieco niedopracowany. Jego podstawowe ataki oraz wzmocnione wersje (zabierające specjalny wskaźnik, który regenerujemy przez walkę) są tożsame z atakami, które może wykonywać Obelix i właściwie jedyną umiejętnością, która wyróżnia małego Gala jest możliwość korzystania z napoju magicznego. Po zażyciu go bohater zyskuje na szybkości, a jego ataki na mocy. Nieraz było to bardzo przydatne w starciach, które są zauważalnie trudniejsze niż w poprzednich odsłonach. Warto jeszcze wspomnieć o większej mobilności Asterixa – przeciśnie się on w miejscach, w których Obelix nie byłby w stanie. Spodobało mi się też to, że Asterix porusza się niezaprzeczalnie szybciej niż jego przyjaciel – jest to sensowne i dobrze wpływa na nasze zanurzenie w świecie gry.
Rozgrywka w Asterix & Obelix XXL 3: The Crystal Menhir składa się głównie z walki z zastępami rzymskich legionów. Mamy do dyspozycji podstawowe ataki, którymi zadajemy niewielkie obrażenia, ale nadrabiają to prędkością wyprowadzania ciosów. Oprócz tego są też zdolności specjalne – szarża Asterixa, czy ładowane uderzenie menhirem w ziemię wykonywane przez Obelixa. W walce możemy wykorzystać także Idefixa. Pies nie zadaje co prawda wielu obrażeń, ale pozwala na pewien czas zdekoncentrować oponenta. Muszę pochwalić producenta za urozmaicenie jednostek żołnierzy, z którymi będziemy walczyć. Mamy zwykłych legionistów, wspomnianych wcześniej alarmujących żołdaków, ale i wyposażonych w tarcze silniejszych przeciwników (najpierw musimy wybić im tarczę, a następnie pokonać nieprzyjaciela), są też centurioni – na brak zróżnicowania nie można narzekać.
Warto też wspomnieć o możliwości rozwijania naszych postaci. Podróżując w poszukiwaniu odłamków menhiru, natkniemy się na sklepy. Za gromadzoną walutę (rzymskie hełmy) możemy dodać kolejne ataki do kombosów bohaterów, zwiększyć maksymalną liczbę żyć, czy wzmocnić specjalne ataki. Możliwości jest sporo i bez wątpienia każdy znajdzie coś, na co chętnie spożytkuje znajdowane w beczkach, skrzyniach i na miejscu powalonych Rzymian hełmy. Należy też docenić dobry humor, z jakim spotkamy się w The Crystal Menhir. Tytuł jest pełny odwołań do popkultury i nawet same imiona napotykanych bohaterów niezależnych, czy ich zachowanie wywołają uśmiech na twarzy, co jest zgodne z komiksowym oryginałem.
Graficznie na pewno nie ma szału, ale nie można odmówić uroku oprawie wizualnej Asterix & Obelix XXL 3: The Crystal Menhir. Lokacje i elementy w nich umieszczone cechują się charakterystyczną grubą kreską i lekkim przerysowaniem. Niektórym obiektom brakuje wygładzania krawędzi, inne są nieco rozmazane, niekiedy dotknie nas także problem z zaklinowaniem postaci. Mimo wszystko jednak dobrze bawiłem się, grając w recenzowaną produkcję. Bardzo podobało mi się wyrzucanie Rzymian z butów celnym sierpowym i towarzyszący temu coraz dalszy, a następnie bliższy okrzyk ofiary. Na plus zaliczam tez kłęby dymu wzbijające się z ziemi po uderzeniu w nią menhirem – grając w Asterix & Obelix XXL 3: The Crystal Menhir można odnieść wrażenie uczestniczenia w filmie animowanym poświęconym dwóm tytułowym Galom. Animatorzy spisali się na medal. Udźwiękowienie również jest bardzo dobre i dopełnia całości, sprawiając, że każda minuta spędzona z recenzowaną grą to prawdziwa przyjemność.
Asterix & Obelix XXL 3: The Crystal Menhir to jedna z najlepszych produkcji poświęconych galijskim przyjaciołom, w jakie grałem. Nie jest wolna od wad – okazjonalnie natkniemy się na spadającą liczbę wyświetlanych klatek na sekundę, czasem też postać utknie, ale ogółem nie uważam czasu spędzonego na poznawaniu perypetii Asterixa i Obelixa za stracony. Gra zawiera bardzo dobry tryb współpracy, który w dowolnej chwili możemy przełączyć na tryb dla jednego gracza i odwrotnie. Szkoda tylko, że tytuł nie jest dostępny w polskiej wersji językowej. Mimo tego warto przenieść się do wirtualnej Galii, aby przyjemnie spędzić czas z komiksowymi bohaterami.
Dziękujemy polskiemu dystrybutorowi, CDP, za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz