Niedawno miałem okazję porozmawiać z twórcami Telefrag VR na temat ich produkcji. Udało mi się też sprawdzić jak gra się w ten tytuł.
Zapis mojej konwersacji z przedstawicielami katowickiego Anshar Studios znajdziecie tutaj.
Nie ukrywam, że pozyskane informacje sprawiły, że wyczekiwałem na pełną wersję Telefrag VR. Zapowiedź połączenia klasycznych strzelanek takich jak Doom, Quake i Unreal Tournament z wirtualną rzeczywistością brzmiała bardzo zachęcająco. I wiecie co? Polacy wywiązali się ze składanych obietnic.
Pierwszym, na co zwracam uwagę przy uruchamianiu produkcji przeznaczonej na PS VR jest zawsze grafika. Wizualna strona gier, tak nieistotna dla mnie przy standardowych tytułach, jest niesamowicie istotna w przypadku VR. Bądź co bądź, jesteśmy częścią przedstawionego świata, więc im realistyczniejsza i bardziej dopracowana jest grafika, tym łatwiej można poczuć się integralnym elementem tego świata. Telefrag VR może pochwalić się bardzo dobrym wyglądem, mogącym konkurować nawet z Blood & Truth. Co prawda gdzieniegdzie przydałyby się tekstury wyższej jakości, ale nie można zapomnieć, że Telefrag VR jest nastawione na rozgrywkę wieloosobową. Z pewnością tekstury lepszej jakości nie byłyby bez znaczenia dla płynności rozgrywki, a ta jest jednym z najważniejszych elementów w przypadku gier sieciowych. Nie byłem w stanie sprawdzić, w ilu klatkach działa Telefrag VR, ale jest to wartość odpowiednio wysoka, by nie było mowy o jakimkolwiek dyskomforcie podczas toczenia sieciowych potyczek. Ani razu nie spotkałem się z sytuacją, w której wystąpiłoby opóźnienie. Tylko jeden raz sesja gry została rozłączona podczas rozgrywki, ale nie wiem, czy problem nie wystąpił po stronie przeciwnika. Poza tą sytuacją ani razu nie mogłem narzekać na techniczne dopracowanie tytułu. Zaznaczam, że grałem przez Wi-Fi.
Telefrag VR ma do zaoferowania trzy główne tryby rozgrywki. Pierwszym z nich jest Szkolenie. Jak nietrudno się domyślić, poznajemy w nim podstawy poruszania się i korzystania z broni. Następnie możemy się sprawdzić w walkach z botami, a jeśli już poczujemy się odpowiednio pewnie, warto spróbować zmierzyć się z prawdziwym przeciwnikiem, którego znajdzie nam gra. System dobierania oponentów jest bezbłędny i nigdy nie czekałem na starcie dłużej niż pół minuty. Brawo, Anshar Studios.
Sama rozgrywka również nie pozwala się nudzić i bezczynnie oczekiwać na odrodzenie. Na pewno znacie to uczucie – przeciwnikowi udało się Was dopaść i zlikwidować, a Wy musicie czekać aż reszta graczy padnie, mogąc jedynie obserwować działania pozostałych przy życiu zawodników. W Telefrag VR czas oczekiwania na odrodzenie wynosi zaledwie kilka sekund, w porywach do około 10! Wpływa to korzystnie na dynamikę meczy – jeszcze nie zdążycie się zirytować swoją śmiercią, a już jesteście z powrotem na arenie, gotowi na odwet. Same starcia są dość krótkie – naszym celem jest zdobycie 3 punktów. Te dostajemy oczywiście za zabijanie przeciwnika, co doprowadza do tego, że na jeden mecz składa się maksymalnie 5 rund, a całość nie trwa dłużej niż 5 minut. Trzeba też zaznaczyć, że mapy mieszczą 2 graczy; zawsze bierzemy udział w potyczkach 1 na 1. Początkowo nie byłem do tego pozytywnie nastawiony, obawiałem się, że będę się wiecznie szukał z moim oponentem. Na szczęście jednak mapy są tak dobrze przemyślane, że dają pole do manewru, jednocześnie nie pozwalając być całkowicie niezauważonym przez dłuższą chwilę. Kolejny raz: brawo, Anshar Studios, znaleźliście idealny kompromis.
Wspominałem o tym, że w Telefrag VR punkty zdobywamy za zabijanie przeciwników. Tego możemy dokonać na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest oczywiście zastrzelenie oponenta. Mamy do dyspozycji karabin plazmowy, wyrzutnię rakiet, działko przeciwpancerne, działko cząsteczkowe oraz pistolet laserowy. Każda z tych broni ma też alternatywny tryb ognia, więc każdy bez problemu znajdzie coś dla siebie. Celowanie odbywa się na dwa sposoby, uzależnione od kontrolera, z którego korzystamy. Jeśli wybierzemy pada DualShock 4, wychylamy go, a celowniki broni kierują się tam, gdzie wskażemy. Mi jednak o wiele bardziej przypadła do gustu inna metoda kierowania oręża tam, gdzie chcemy – za pomocą kontrolerów PlayStation Move. W przypadku pada mogliśmy mieć oczywiście dwie różne bronie w dwóch rękach, ale i tak celowaliśmy w jeden wspólny punkt. Jeśli jednak wybierzemy Movy, rozgrywka zdecydowanie na tym korzysta. Nasze dłonie poruszają się niezależenie od siebie i możemy kierować przykładowo karabin pulsacyjny na przeciwnika, a drugą ręką aktywować teleport, natychmiastowo przenoszący nas do wzmocnienia zdrowia albo osłony. Telefrag VR w moim przekonaniu jest stworzone właśnie z myślą o PlayStation Move i stanowczo doradzam korzystanie z tych kontrolerów podczas gry w katowicką strzelankę. Wspiera ona również nożny kontroler 3dRudder, ale niestety nie mam go, więc nie byłem w stanie tego przetestować. Muszę jednak przyznać, że im dłużej grałem w Telefrag VR, tym bardziej skłaniałem się ku zakupowi tego urządzenia. Ale kończę już tę dygresję i wracam do właściwej recenzji. Wspomnę jeszcze, że (jeśli czytaliście mój wywiad, to z pewnością już o tym wiecie) gra dostanie w przyszłości obsługę karabinu PS Aim. Na pewno wrócę wtedy do tej recenzji i wzbogacę ją o opis wrażeń z nowego sposobu sterowania.
2 sierpnia 2019 roku do Telefrag VR zostało dodane wsparcie kontrolera celowniczego PlayStation Aim. Sprawdziłem co to zmienia i przyznaję, że obsługa urządzenia została zrealizowana wzorowo. Nie ma mowy o jakichkolwiek opóźnieniach i błędach w śledzeniu. Mimo tego, że oczywiście trzymamy w dłoniach tylko jeden karabin, możemy korzystać z dwóch rodzajów broni jednocześnie. Do strzałów przypisane są dwa osobne przyciski, odpowiadające za prowadzenia ognia z jednej i drugiej broni. Mimo że przyjemniej grało mi się nadal korzystając z kontrolerów PlayStation Move, należy docenić dodanie obsługi kontrolera PlayStation Aim. Jest ono wykonane naprawdę porządnie i jedynym czynnikiem determinującym wybór kontrolera w Telefrag VR są indywidualne preferencje gracza. Od strony technicznej nie mam niczego do zarzucenia ani Aimowi, ani Move’om.
Pozostając jeszcze przy rozgrywce i zabijaniu nie mogę nie wspomnieć o tytułowym sposobie na likwidowanie oponenta. Tak zwany Telefrag to zabicie przeciwnika, teleportując się na niego. Brzmi to może nieco dziwacznie, ale muszę przyznać, że bardzo szybko stało się to moim ulubionym rodzajem zabójstw, a wypowiadane w grze słowo Telefrag nigdy mi się nie znudziło. Jednocześnie teleportacja jest ruchem, który zdecydowanie warto opanować – nie jest on trudny, a pomaga w unikaniu ognia nieprzyjaciela.
Tym, co trochę mnie rozczarowało w Telefrag VR były trzy sprawy. Po pierwsze – znikoma opcja personalizowania naszego gladiatora. Właściwie możemy wybrać mu płeć i to tyle. Mam nadzieję, że dodacie w przyszłości chociażby możliwość zmieniania koloru zbroi, koledzy z Anshar Studios. Przydałoby się też nieco więcej aren. Te, które są już dostępne można policzyć na palcach jednej dłoni.
Udźwiękowienie produkcji jest przyzwoite, ale muzyka mogłaby być lepsza i pojawiać się częściej. Na razie występuje ona nieco za rzadko, jest serwowana dość oszczędnie, a szkoda, bo potrafi zagrzać do walki.
Powyższe wady nie mają jednak wielkiego znaczenia, bowiem Telefrag VR to szalenie udana produkcja, która nie nudzi. Mimo (a może właśnie dzięki niemu) prostego modelu rozgrywki nie nuży, a godziny spędzone w goglach uciekają nie wiadomo kiedy. Przyznaję, że nie spodziewałem się aż tak udanego tytułu. Jeśli szukaliście Quake’a w goglach wirtualnej rzeczywistości i macie kontrolery PlayStation Move, to nie wiem, co tu jeszcze robicie. Ja bez wątpienia często będę powracał do dzieła Polaków i stawiał je za model porównawczy z innymi sieciowymi strzelankami. Telefrag VR to jedna z najlepszych pierwszoosobowych strzelanek, z którymi miałem do czynienia, a perfekcyjne zaimplementowanie wirtualnej rzeczywistości tylko podwyższa wartość produkcji. Zdecydowanie warto mieć ten tytuł w swojej kolekcji gier. Szczerze polecam!
Dziękujemy Anshar Studios za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz