Te wampiry potrafią porządnie ugryźć
Wampiry są z nami od niepamiętnych czasów. Oczywiście każdemu instynktownie przed oczami pojawia się Hrabia Dracula, który pod osłoną nocy upuszczał krew z niczego nieświadomych ludzi. Z biegiem czasu jednak, wampiry ustąpiły pierwszeństwa w straszeniu na rzecz swoich bardziej martwych braci czyli zombie. Co jakiś czas jednak, sympatycy krwi dają o sobie znać dzięki czemu możemy cieszyć się takimi seriami jak Castlevania bądź Hellsing. Na radarze jednak kiełkuje nowa marka, która bierze na warsztat poczciwe wampiry. Pora przekonać się czy kły Code Vein są nadal ostre i niebezpieczne.
Code Vein zostało zapowiedziane w kwietniu 2017 roku. Wtedy to produkcja miała trafić do graczy już we wrześniu 2018, jednak za sprawą Bandai Namco tytuł zaliczył opóźnienie i trafił do tegorocznego okienka wydawniczego. W okolicach kwietnia poprzedniego roku miałem okazję wypróbować produkcję w akcji. Tamte kilka chwil sprawiło, że produkcja trafiła z miejsca na moją listę do ogrania – no bo czy może być coś lepszego, niż souls-like w klimatach anime, wampirów i post-apo? Niestety zmiana daty debiutu sprawiła, że produkcja zniknęła z mojego radaru. Na szczęście dzięki udostępnionej becie gry moje zainteresowanie wróciło ze zdwojoną siłą.
W kwestiach czysto formalnych, akcja produkcji ma rozgrywać się w świecie po tajemniczej apokalipsie, w którym co rusz możemy spotkać przedstawicieli gatunku, który paranoicznie boi się czosnku i osikowych kołków. Dzięki becie można się dowiedzieć, że nasz główny protagonista ma amnezję, czego następstwem jest oczywiście bycie jedynym wybrańcem, który może rozwiązać wszystkie problemy na świecie. Jeśli czujecie tutaj klisze z typowego anime to nie jesteście w błędzie. Grafika tylko potęguje to wrażenie, ponieważ mamy do czynienia z oprawą godną typowej adaptacji japońskiej animacji. To samo tyczy się designu postaci, które wyglądają jakby żywcem były wyciągnięte z jakiejś popularnej serii, która co tydzień leci w telewizji.
Przy wyglądzie bohaterów można zatrzymać się na chwilę i pochylić czapki z głów przed bogatym kreatorem postaci naszego protagonisty. Można w nim bez większych problemów spędzić nawet godzinę w celu stworzenia najlepszego wampira, jakiego będzie nosiła post-apokaliptyczna ziemia. Dla bardziej leniwych graczy do wyboru zostaną oddane predefiniowane projekty postaci, więc jeśli od razu będziecie chcieli wskoczyć w wir akcji, to żaden problem. Osobiście muszę też przyznać, że Code Vein oferuje najbardziej rozbudowany edytor ze wszystkich gier z gatunku souls-like.
Dziedzictwo serii Souls zobowiązuje więc pora skupić się na tym co grało pierwsze skrzypce w omawianej becie. Chodzi oczywiście o system walki. Tutaj trzon to żelazna klasyka, ataki szybkie (słabsze) oraz wolniejsze (zdecydowanie mocniejsze). Na start będziemy walczyć przy pomocy wymyślnej instalacji na którą składa się metalowy pręt z dużym kawałem betonu na czubku. Z czasem możemy zdobyć na szczęście coś czemu bliżej do oręża białego niż do fantazji niespełnionego budowlańca-wojownika.
Tym jednak co odróżnia mechanikę walki od serii From Software jest możliwość zmian w locie klas naszej postaci. Dzięki temu możemy zostać wojownikiem, który skupia się głównie na walce kontaktowej, strzelcem przystosowanym do walk na dystans lub klasycznym magiem,. Osobiście cieszy mnie prostota całego systemu, dzięki czemu będzie można kombinować podczas pełnej wersji gry o tym, które podejście będzie pasowało do konkretnego starcia.
Mechaniką, której zalążki możemy zobaczyć w becie jest system towarzyszy. Idealnie to widać podczas pierwszego starcia z bossem. Dzięki specjalnym umiejętnością możemy przekazać naszemu sojusznikowi trochę energii życiowej, kiedy ten jest jedną nogą w grobie. Oczywiście oni nie pozostają nam dłużni i kiedy śmierć zapuka do naszych drzwi mogą pomóc nam uniknąć kolejnego frustrującego zgonu. Jednym słowem otrzymujemy ułatwienie, które ma swoją cenę, ponieważ pomoc naszemu kompanowi skutkuje uszczupleniem naszego paska zdrowia.
Ciekawym aspektem systemu walki jest fakt, że wykonywanie kontrataków jest moim zdaniem o wiele prostsze niż na przykład w grach z serii Souls. Parowanie daje w ręce gracza całkiem duże okienko na wykonanie bloku, dzięki czemu możemy bez większych problemów zabrać naszym wrogom dużą część paska zdrowia przy stosunkowo mniejszej dozie precyzji.
Ogólnie podstawowi przeciwnicy, których można spotkać na swojej drodze podczas dwugodzinnego prologu są dosyć łatwymi workami treningowymi, przez co gracz może czuć, że tytuł jest stosunkowo przystępny. Oczywiście ta percepcja zmienia się kiedy dojedziemy do bossa całego prologu, a produkcja najlepiej pokazuje pazur w czymś na wzór lochów, gdzie można było się udać po zakończeniu wycinka fabularnego. Tam nasi przeciwnicy mają już porządne wzmocnienie, przez co wyzwanie automatycznie szybuje w górę.
Od strony audiowizualnej beta prezentuje się dobrze. Nie jest to ani coś wyrywającego z butów, ani przesadnie szpetne. Cała oprawa zyskuje dużo dzięki swojej stylistyce rodem z anime. Niestety można od czasu do czasu natrafić na tekstury, który pamiętają zapewne czasy świetności PlayStation 3. Nie byłoby to większym problemem gdyby nie fakt, że niektóre z nich doczytują się bardzo jawnie podczas przerywników filmowych.
Warto też wspomnieć, że na bazowym PlayStation 4, tytuł czasami może stracić trochę na płynności, ale jestem pewien, że Bandai zdaje sobie sprawę z niektórych problemów i na premierę otrzymamy już tylko oszlifowany diament. Na szczęście tytuł broni się ze zdwojoną siłą w kwestii głosów postaci oraz muzyki. Tutaj mamy do czynienia z najwyższą półką jakości i osobiście czekam, aż cały soundtrack będzie dostępny do przesłuchania, bo kolokwialnie czuć w nim moc.
Reasumując. Zamknięty test Code Vein ponownie rozbudził moje zainteresowanie całym projektem. Widać, że tytuł w aspektach mechaniki będzie czerpał z dziedzictwa From Software, dodając przy tym co nieco od siebie. Stylistyka całości, również może być główną kartą przetargową tytułu i mam nadzieje, że widoczny w tych skromnych dwóch godzinach skrawek historii zostanie ciekawie rozwinięty. Teraz wystarczy tylko mieć nadzieję, że twórcy poprawią niektóre błędny technicznie i czekać, aż Bandai zapowie oficjalną datę premiery.
Podziękowania dla Cenegi za dostęp do bety
Dodaj komentarz