Jestem wielkim fanem looter-shooterów, uwielbiam roztapiać wrogów, czyli strzelać do przeciwników i patrzeć jak maleje im pasek zdrowia, a przy okazji zebrać dobry loot. Anthem interesowałem się od pierwszego ogłoszenia i liczyłem, że najnowsza produkcja BioWare odciągnie od mojego ulubionego looter-shootera Destiny 2. Zapraszam na recenzje Anthem, w której nie zabraknie wielu porównań do dzieła Bungie.
Na początku muszę się wam do czegoś przyznać, nigdy nie byłem fanem gier BioWare. Mam tutaj na myśli bardzo popularną serię Mass Effect, a szczególnie jej ostatnią część „Andromeda” do której kilka mechanik z Anthem jest prawdopodobnie podobne. Pisze prawdopodobnie, ponieważ zbliżone mechaniki Anthem i Andromedy opowiedział mi podczas wspólnego przechodzenia kampanii mój dobry kolega Paweł z portalu GameReactor. Z Pawłem ukończyliśmy razem wszystkie misje fabularne i ciesze się, że mogłem grać w coop, bo samemu w wielu momentach fabuły po prostu bym zasnął z nudów. Szczególnie gdy przebywaliśmy w Forcie Tarsis, który jest hubem gry. Nie skłamie, jak określę ten hub najgorszym, jakim ostatnio było mi odwiedzić.
Anthem to gra z trzeciej osoby, strzelanka z elementami RPG, jednak gdy przebywamy w Forcie, to gra przełącza się w widok z pierwszej osoby. Nasz hub jest podzielony na trzy miejsca, głównym jest rynek na który spotykamy wielu NPCów z którymi możemy porozmawiać, coś kupić, czy po prostu dostać od nich misje. Dalej mamy kuźnie w której personalizujemy swoje javeliny, to pancerze w których wyruszamy na misje. Trzecim miejsce jest Platforma Startowa, to na niej możemy spotkać kilku innych graczy oraz zobaczyć się z javelinami naszych znajomych.
W odróżnieniu od Destiny 2 w Anthem możemy mieć tylko jedną postać. Na początku rozgrywki wybieramy sobie, czy chcemy grać kobietą lub mężczyzną oraz możemy wybrać jedną z kilku przygotowanych głów. Nasz bohater lub bohaterka nie są niemi, biorą czynny udział w dialogach, a NPCy zwracają się do nas odpowiednio do wybranej płci. Każda postać z którą możemy porozmawiać nazywa nas Freelancerką lub Freelancerem. Kim są Freelancerzy? To niezależni i wolni lancerzy, którzy nie podlegają niczyjej władzy, nie posługują się żadnym kodeksem. Ich misją jest pomaganie potrzebującym za murami.
Fort Tarsis
Przebywając w Forcie możemy wykonywać misje dla Gwardzistów, Arkanistów lub Freelancerów budując sobie tym samym u nich co raz lepszą reputację. W wątku fabularnym naszymi głównymi zleceniodawcami misji będą freelencer Haluk oraz utalentowana cyfrantka Faya. Anthem jednak nie ma tak naprawdę jednego ciągłego wątku głównego, misje fabularne rozdzielane są często nudnymi i monotonnymi misjami pobocznymi typu coś ochroń, coś włącz, coś pozbieraj, zbadaj runy – ciągle wciskaj kwadrat i czasami strzelaj. Anthem w pierwszych dobrych 10 godzinach jest niestety nudne i powtarzalne. Brakuje starć z bossami oraz hordami przeciwników, które pojawiają się dopiero w ostatnich misjach fabularnych.
Do tego w połowie fabuły gracz jest zmuszony zostawić wszystko i udać się na robienie wielu bzdurnych wyzwań. Zapytacie po co te wyzwania, a no po to, aby otworzyć grobowiec, który jest nimi zapieczętowany. To nie będzie dla was żaden spoiler fabularny, bo wielu graczy i znajomych na ten element rozgrywki narzeka. Otóż dostaniecie zlecenie ruszenia do trybu swobodnego i wejścia do czterech grobowców, aby poszukać w nich wskazówek. Każdy grobowiec jest zapieczętowany runą, którą można złamać wykonując różne wyzwania. To było tak złe i niepotrzebne, rozgrywka została wydłużona mi sztucznie o kilka godzin, musiałem robić aktywności na które wcale nie miałem ochoty.
Ale wróćmy do samego Fortu Tarsis po którym poruszanie wymaga wiele cierpliwości. Możemy po nim co prawda już biegać, ale tak naprawdę jest to mały truchcik. Jednak największy problem z tym miejscem mam taki, że drogi do NPCów nie są oznaczone, owszem jest mapa którą uruchamiamy sobie naciskając TouchPad, możemy zobaczyć kto chce z nami porozmawiać, ale nie możemy sobie oznaczyć drogi do tej osoby. Niestety zanim nauczyłem się, kto w jakim miejscu się znajduje, to wiele minut straciłem na błądzeniu po Forcie Tarsis.
Wiele minut, jak nie godzin straciłem na rozmowach z mieszkańcami Fortu którzy mieli mało ciekawe historie do opowiedzenia. I chociaż mogłem brać udział w dialogach wybierając jedną z dwóch opcji, to ich wybór miał tylko wpływ na moją reputację u jednej z trzech frakcji.
Kuźnia
Kuźnia jest miejscem w którym możemy modyfikować wyposażenie i wygląd naszych javelinów. Na tym etapie Anthem i Destiny 2 najbardziej się różnią i to co zaproponowało BioWare raczej nie spodoba się fanom Destiny, którzy szukają dla siebie podobnych produkcji do dzieła Bungie. W Destiny 2 możemy mieć przy sobie 9 elementów każdego pancerza i 9 rożnych broni w gniazdach na amunicję ciężka, specjalną i normalną. W Anthem w trakcie wykonywania misji lub gry swobodnej nie możemy niczego modyfikować, co jest dla mnie sporym minusem. W kuźni możemy mieć mnóstwo różnych karabinów i pistoletów, ale wyruszając na misje możemy wybrać tylko dwa. Podobnie ma się to do modyfikatorów i dodatkowego sprzętu w który możemy wyposażyć nasz pancerz.
W Anthem przydałoby się także nasycanie przedmiotów, które świetnie sprawdza się w Destiny 2. Tym bardziej, że każdy przedmiot który możemy zamontować do wyposażanie posiada kilka bonusów. Im przedmiot jest bardziej unikatowy, tym premii jest więcej. Przykładowo rzadki przedmiot daje dwie premie, a legendarny już cztery. Nie raz było mi szkoda zniszczyć przedmiot na niższym poziomie, który miał odpowiednie dla mnie premie na rzecz nowego przedmiotu, który podnosił mi moc javelina, ale miał całkowicie nieprzydatne bonusy.
Personalizacja javelinów
Anthem ma za to fantastyczne malowanie i modyfikowanie wyglądu pancerzy. Kolorów jest całe mnóstwo, do tego możemy wybrać jeden z wielu rodzai lakieru, jak zwykła farba, metal, a nawet tkanina i skóra. Oprócz malowania możemy nanieść na pancerze gotowy motyw, np. N7 z wspomnianej gry Mass Effect. Słabiej prezentuje się troszkę modyfikacja wyglądu takiego pancerza, w miejscowym sklepiku także nie ma dużego wyboru, ale asortyment zmienia się co kilka dni i warto tam zaglądać. Pieniążki na zakup elementów kosmetycznych dostajemy za ukończenie misji lub wyzwań.
Javelinów możemy mieć cztery, a każdy z nich różni się nie tylko wyposażeniem, ale także wytrzymałością, szybkością oraz superzdolnością. Śmigacz jest świetny do walki w zwarciu, ma bardzo szybkie ataki wręcz, a jego ult jest wstanie wycinać całe grupy mniejszych przeciwników. Storm włada mocą trzech żywiołów: piorunów, zamrażania i ognia, nadaje się świetnie do eliminacji z dużej odległości. Kolosus jest ogromnym tankiem wyposażonym w tarcze, miotacz płomieni i miniguna. Jego ult fantyastycznie nadaje się do obijania potężnych przeciwników. Łowca to pierwszy javelin, który otrzymacie na początku swojej rozgrywki. Jest uniwersalny, precyzyjny, wszechstronny i skuteczny w walce we wszelkich warunkach. Dostęp do nowych javelinów otrzymujemy na poziomach postaci 6, 16 i 26.
Javeliny mają jeden wspólny element – jetpack dzięki któremu mogą latać, jedni dłużej inni krócej. Jednak każdy jetpack wymaga chłodzenia po kilku sekundach lotu. Możemy to zrobić lecąc ostro w dół, przelatując przez wodospad lub po prostu nad wodą, a wodnych akwenów i wodospadów w świecie Anthem nie brakuje. Latanie w Anthem jest cudowne, bardzo płynne i aż szkoda, ze nie możemy być jak Iron Man. Aż szkoda, że latanie, które jest tak fantastycznie przygotowane praktycznie nie przydaje się w walce, latanie jest na tyle krótkie, że służy nam tylko do ucieczki lub zmiany pozycji. Możemy co prawda zawisnąć w powietrzy i ostrzeliwać przeciwników, ale wtedy jesteśmy dla nich bardzo łatwym celem. Wszystkie walki niestety głównie rozgrywają się gdy biegamy po ziemi i szukamy osłon.
Platforma startowa
Jak już wspomniałem jest to mały hub, w którym spotka się kilku graczy. Możemy ich zaprosić do drużyny a następnie wybrać się na dowolną ekspedycje. Na platformie startowej nie ma żadnego NPCa z Fortu, ale i tak jest tutaj wszystko, co najbardziej potrzebujemy do rozgrywki end gameowej, czyli tablica z kontraktami, kuźnia do modyfikowania javelinów, sklep w którym kupimy potrzebne surowce lub dodatki kosmetyczne i skarbiec w który przejrzymy cały nasz ekwipunek.
End game
Po ukończeniu fabuły zabrałem się za rozgrywkę end gameową, która niestety w dniu premiery nie oferuje dużej zawartości. Możemy do znudzenia ukończyć jedną z trzech fortyfikacji z czego jedna jest paskudnym kopiuj wklej z finałowej misji fabularnej. Fortyfikacja, to nic innego, jak nocny szturm z Destiny 2. Długa i trudna aktywność dla czterech graczy podzielona na trzy etapy, gdzie na końcu zawsze czeka wielki i wymagający boss. Jest sześć poziomów trudności fortyfikacji: Łatwy, Normalny, Trudny, Wielki mistrz 1 – 3. Im wyższy stopień trudności, tym oczywiście lepsze nagrody.
Oprócz fortyfikacji w rozgrywce end gameowej pojawiają się kontrakty zwykłe, które są szybkimi misjami z małymi nagrodami oraz kontrakty legendarne, który wymagają już wyższych umiejętności, ale za to nagrody z nich będą lepsze. Możemy dołączyć do losowej misji fabularnej wylosowanej przez matchmaking lub po prostu udać się do gry swobodnej, zwiedzać planetę wykonując różne wydarzenia, zbierać surowce lub zabijać napotkanych przeciwników. W Anthem przydałoby się minimapa lub radar, niestety to co zaproponowało BioWare, czyli kompas jest dla mnie całkowicie nieprzydatny. Nie zabrakło także wyzwań dziennych, tygodniowych i miesięcznych za których wykonanie zostaniemy odpowiednio nagrodzeni.
Niestety rozgrywka z randomowymi graczami nie jest tak przyjemna, jak w Destiny 2 z jednego prostego powodu. Gra sama z siebie nie informuje o tym, że ktoś z naszej drużyny poległ. W strefie bez odrodzeń powalony gracz nie ma sam możliwości odrodzenia i może tak leżeć przez kilka minut do póki ktoś do niego nie podleci i go nie podniesie. W Destiny 2, gdy gracz zostanie powalony, to wszyscy dostają głośny komunikat „Strażnik poległ” i to zupełnie wystarczy, aby przestać strzelać i ruszyć na pomoc. Powalony gracz w Destiny 2 po 30 sekundach może się sam podnieść, a w trakcie powalenia może wejść w ekwipunek i dokonać dowolnych zmian. W Anthem obalony gracz nie może nic, pozostaje mu tylko odłożyć pada i czekać. Awaria javelina jest na tyle poważna, że nawet nie działa przycisk Options i TouchPad, nie wejdziemy w ustawienia gry oraz nie spojrzymy na mapę. BioWare moim zdaniem system odradzania powinno szybko poprawić, bo na ten moment granie z randomowymi graczami nie ma dla mnie sensu.
Anthem w end game ma jedną kluczowa przewagę nad Destiny 2, gracze nie są tutaj ograniczeni wbijaniem kolejnych poziomów javelina przez zdobywanie za każdym razem coraz lepszych broni, sprzętu i modułów. Przypomnijmy, że w produkcji Bungie trzeba czekać na tygodniowe resety, w których dostajemy nowe zlecenia, a za ich ukończenie dostajemy potężne engramy z których otrzymujemy losowe przedmioty. W Anthem w trakcie rozgrywki też podnosimy engramy o różnych stopniach jakości, ale tuż po ukończeniu misji widzimy wszystko, co udało nam się zdobyć i jest to sprzęt często dużo lepszy od tego co mamy. Więc w Anthem możemy sobie farmić ulubione aktywności do woli i cały czas otrzymywać z nich wartościowe itemy.
Niestety świat mimo, ze jest bardzo piękny, to jest tak naprawdę miejscami bardzo pusty i zablokowany przez wiele szklanych ścian. Wszelkie jaskinie do których można wlecieć są generowane osobno i musimy odczekać kilka sekund ładowania aż się załadują. Strasznie irytujące jest to podczas misji fabularnych, gdy robimy coś w otwartym świecie, następnie musimy udać się do jakiś jaskini, świątyni czy grobowca, dwa ekrany ładowania mamy gwarantowane, nie tak powinna prezentować się gra w otwartym świecie. Świecie naprawdę pięknym, wypełniony wieloma cudownymi twierdzami, zamkami. Podwodny świat jest także cudownie zaprojektowany, muzyka jest fantastyczna, a sama gra na PS4 Pro działa płynnie. Niestety jak to w grach EA bywa występują okolicznościowe rozłączenia z serwerami. Na szczęście w trakcie misji ich nie miałem, tylko kilka razy pojawiły się gdy przebywałem w Forcie.
Athem nie można odmówić potencjału, jednak BioWare w trakcie dewelopmentu popełniło wiele błędów przez które rozgrywka jest miejscami nudna i irytująca. Na ich szczęście mają na start ten sam duży plus przez który fani Destiny trzymają się przy produkcji Bungie – fantastyczny system strzelania. Javeliny także są świetnie zaprojektowane, nic im nie brakuje, latanie jest cudowne aczkolwiek szkoda, że trwa to tylko kilka sekund i nie przydaje się w trakcie starć. Osobiście liczę, że BioWare szybko zajmie się problemem z ożywianiem graczy, aby nie musieli po kilka minut czekać na podniesienie. Gra musi koniecznie informować o tym, ze ktoś z naszej drużyny poległ. Kolejny priorytetowy problem do poprawy to możliwość chociaż zmiany broni w trakcie misji, ograniczenie tylko do dwóch karabinów nie powinno mieć miejsca w looter-shooterze. Do tego deweloper musi szybko urozmaicić otwarty świat, aby mimo swojego piękna nie świecił pustkami, potrzeba więcej wydarzeń, które zachęcą do eksploracji każdego zakamarka. W fabule także trzeba coś zmienić, aby pierwsze 10 godzin nie było nudnym i monotonnym wykonywaniem tych samych czynności. Koniecznie trzeba usunąć wyzwania, które blokują wejścia do grobowców, takie misje mogą być w end game, ale nie w trakcie fabuły. Fort Tarsis powinien być bardziej przyjazny w przemieszczaniu się, można by jeszcze zwiększyć szybkość biegu oraz wprowadzić oznaczenia do NPCów z którymi chcemy porozmawiać, szkoda czasu na błądzenie. Trzymam mocno kciuki za BioWare, bo Anthem jeszcze jest do uratowania.
Kopię prasową dostarczył wydawca – EA Polska
Dodaj komentarz