15-ego stycznia w cyfrowych sklepach konsol Xbox i PlayStation pojawiło się drugie fabularne DLC do Assassin’s Creed: Odyssey – Mroczne Dziedzictwo. Sprawdźmy, czy warto w nie zagrać.
Nie da się ukryć, że pierwszy duży dodatek do Assassin’s Creed: Odyssey nie zachwycił mnie. W mojej recenzji wystawiłem mu zaledwie 5/10 i nadal uważam, że jest to ocena adekwatna do jakości i zawartości rozszerzenia. Na kontynuację losów Alexiosa i Dariusza czekałem bez większych emocji – nawet premiera DLC została przeze mnie przegapiona, ale i tak postanowiłem ostatecznie sprawdzić ten dodatek. I to, co zobaczyłem miło mnie zaskoczyło.
Mroczne Dziedzictwo, bo tak nazywa się drugi „odcinek” Dziedzictwa Pierwszego Ostrza, jest w moim odczuciu zdecydowanie lepsze od Ściganych. Spora w tym zasługa większego nastawienia misji na starcia morskie i większego zróżnicowania misji. Nie odbiegają one oczywiście od trzonu rozgrywki, jaki znamy już od podstawowej wersji Assassin’s Creed: Odyssey (recenzję tej produkcji znajdziecie tutaj), ale wykonywanie zadań potrafi raz jeszcze sprawiać przyjemność, co stanowi pozytywną zmianę względem Ściganych.
Nowy dodatek to także nowa umiejętność specjalna. Tym razem jest nią Szybki Ostrzał, dzięki któremu możemy zamienić swój łuk w coś na kształt karabinu maszynowego. Po wykupieniu tej umiejętności za 1 punkt rozwoju postaci i aktywowaniu zdolności szyjemy z łuku jak z automatu. Przytrzymujemy przycisk ataku, a Alexios raz za razem nakłada strzały na cięciwę i szyje nimi w przeciwników aż nie przestaniemy lub nie skończy się pasek koncentracji. Umiejętność ta wykorzystuje bowiem jedynie wspomniany pasek, a nie strzały. Jest to co prawda bardzo mało wiarygodne, ale za to ogromnie satysfakcjonujące i widowiskowe.
Nowością jest także dodatkowy element wyposażenia okrętu. Po wykonaniu pewnej misji fabularnej Adrestia dostanie swojego rodzaju działko ogniste. Dzięki niemu będziemy mogli palić okręty przeciwników, co często się przyda w bataliach morskich. Działko to możemy rozwijać, zwiększając zadawane nim obrażenia i zmniejszając okres oczekiwania na odnowienie możliwości korzystania z niego. Nie jest to nic, co zmienia diametralnie podejście do bitew okrętów, ale zapewnia nam dodatkową opcję pozbywania się oponentów. I oczywiście zapewnia całkiem niezłe wrażenia wizualne, przywodzące nieraz na myśl flotę Stannisa z sagi Pieśni Lodu i Ognia.
Ukończenie Mrocznego Dziedzictwa nie powinno Wam zająć więcej niż 2, 3 godziny. Jest to jednocześnie czas, który jest potrzebny na zdobycie kompletu trofeów w nowym DLC. Są one banalne i nie powinny sprawiać najmniejszych problemów. Nie mogę nie wspomnieć o samym zakończeniu dodatku. Druga część Dziedzictwa Pierwszego Ostrza wprowadza nowego głównego złego – Nawałnicę. Jest to postać zarysowana zaledwie przyzwoicie i wydaje się nie mieć większego znaczenia dla ogółu historii przedstawianej póki co w Dziedzictwie Pierwszego Ostrza. Czego nie można powiedzieć o wymuszeniu rozwinięcia wątku miłosnego Alexiosa. Nie będę oczywiście pisał spoilerów, wystarczy Wam wiedzieć, że romans pojawia się kompletnie z powietrza, a późniejsze losy naszego nieustraszonego misthiosa są mało wiarygodne. Jego przemiana jest nienaturalna i sprawia wrażenie wciśniętej na siłę tylko po to, aby Ubisoft mógł pójść z opowieścią w kierunku, w jakim sobie wymarzyli. Sprawia to, że wizja świata traci na spójności. Tym bardziej, że kolejna zmiana jest oczywista – musi ona nastąpić w trzeciej, ostatniej części DLC.
Mroczne Dziedzictwo to całkiem przyzwoicie zrealizowany dodatek. Nie jest obowiązkową pozycją dla fana serii, ale nie uważam, żeby czas, jaki spędziłem na śledzeniu losów Dariusza i Alexiosa był zmarnowany. DLC jest skierowane do miłośników Assassin’s Creed: Odyssey, którzy pragną większej dawki przygód. Mroczne Dziedzictwo z pewnością nie korzysta odpowiednio z potencjału, jaki ma w sobie Dariusz, ale jest zauważalnie lepsze od poprzedniej części, Ściganych. Warto zagrać, ale nie stracicie wiele, odpuszczając sobie to DLC. Jest po prostu dobre. Tylko tyle i aż tyle.
























Dodaj komentarz