Studio Ubisoft po raz kolejny stoi za produkcją przeznaczoną na PlayStation VR. Sprawdźmy, czy warto zagrać w Transference.
W Transference Ubisoft przedstawia historię nieudanego eksperymentu naukowego. Raymond Hayes odkrył sposób na przeniesienie świadomości do świata wirtualnego. Bierzemy udział w próbie, która nie do końca się udaje i sprawia, że jesteśmy uwięzieni między światem realnym, a wirtualnym. Od tej pory naszym celem będzie wydostanie się z pomieszanych wymiarów. Co ciekawe, celem, który sami sobie stawiamy – gra nie prowadzi nas za rękę i to my musimy sami wykombinować, co należy zrobić w danej sytuacji i gdzie się udać. Teoretycznie brzmi to może mało interesująco, ale w praktyce sprawia, że czujemy się faktycznie częścią świata. Zwłaszcza gdy uruchomimy Transference w opcjonalnym trybie VR. Gra nabiera wtedy rumieńców i choć nie jest to poziom Resident Evil VII, to i tak zdecydowanie wolałem grać w Transference w VR niż klasycznie. Szkoda jednak, że jedyne obsługiwane urządzenie sterownicze to DualShock 4. Przydałoby się zaimplementowanie kontrolerów Move i przenoszenie ruchów naszych rąk.
Rozgrywka koncentruje się głównie na rozwiązywaniu zagadek i przemierzaniu opuszczonego mieszkania. Ciekawym zabiegiem jest umożliwienie nam przełączania (i to dosłownie – przełącznikiem na ścianach) świata, w którym przebywamy – realnego, czy wirtualnego. Różnią się one między sobą nie tylko stroną wizualną, ale i dostępnymi pomieszczeniami. Często jesteśmy zmuszeni do podniesienia przedmiotu w realnym świecie i zabrania go oraz użycia w wirtualnym (albo w drugą stronę). Same zagadki charakteryzują się odpowiednim poziomem trudności. Sposób na rozwiązanie niektórych przychodzi nam do głowy natychmiast, natomiast co do innych musimy się czasem chwilę zastanowić. Nigdy jednak nie było sytuacji, w której nie miałem żadnego pomysłu na rozwiązanie. Wystarczyło się porozglądać i trochę pomyśleć.
Miłośnicy znajdziek również znajdą tu coś do robienia. Czeka na Was kilkanaście taśm z audiologami, rzucającymi nieco światła na przeszłość rodziny Hayesów.
Co jakiś czas natrafimy także na jump scare, które jednak nie pasują moim zdaniem do produkcji. Tylko przez to może być traktowana częściowo jako horror, a jest zdecydowanie lepszym symulatorem chodzenia. Choć z nieco zbyt powolnym tempem poruszania się.
Grafika w Transference jest bardzo dobra. Tekstury są odpowiednio dobrej jakości i wizja Ubisoftu jest na tyle spójna, że faktycznie można odnieść wrażenie, że ktoś żył w miejscach, w których przebywamy. Nie można nie pochwalić tutaj także bardzo dobrego udźwiękowienia. Potęguje ono immersję dzięki odgłosom kroków, otwierania drzwi i tym podobnym. Brzmi to może trywialnie, ale w właśnie takich drobnych elementach widać spójność wizji twórców z przedstawionym światem.
Transference to w ogólnym rozrachunku produkcja udana. Jeśli nie zrazi Was stosunkowo krótki czas rozgrywki (całość można przejść w mniej niż 2 godziny) i niepotrzebne jump scary, śmiało możecie kupić najnowsze dzieło Ubisoftu. Należy ono do czołówki najlepszych tytułów dostępnych na PlayStation VR. Tylko ta cena mogłaby być niższa.
Ocena portalu: 8.0/10
Dziękujemy studiu Ubisoft za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz