Na tegorocznych targach Gamescom mogliśmy zagrać także w Assassin’s Creed: Odyssey.
Niestety nie można było nagrywać rozgrywki, ale możemy podzielić się wrażeniami z 10 minut gry.
Jest niestety kilka złych wiadomości. Produkcja przeszła spadek graficzny i wygląda zdecydowanie gorzej niż na materiałach promocyjnych. Nie znaczy to bynajmniej, że tytuł jest szkaradny. Nie da się jednak przejść obok tego faktu obojętnie.
Podobnie jak obok problemu ze stabilnością liczby klatek na sekundę. Assassin’s Creed: Odyssey na przygotowanym na pokaz obszarze i ustawieniach zdarzało się, że gra chodziła na oko w 25 klatkach na sekundę – w porywach do 30. Górna granica to oczywiście wartość stabilna, ale była ona osiągana stosunkowo rzadko.
Co do rozgrywki, to z przykrością muszę stwierdzić, że spotkało ją to, czego się obawiałem. Stanowi kalkę z Assassin’s Creed: Origins jedynie z innymi bohaterami i światem. Póki co nie radziłbym grać w Odyssey tuż po po Origins, aby uniknąć uczucia deja-vu. Takie samo jest właściwie wszystko – orzeł, wspinaczka, walka.
Lekkim powiem świeżości są walki na morzu, ale nie sprawiają one wrażenia, aby sprzedały grę.
Mam nadzieję, że się mylę, ale póki co Assassin’s Creed: Odyssey może być dla serii tym, czym był Rogue dla Black Flag.
Poczekajmy jednak do premiery, 5 października. Wtedy poznamy ostateczny kształt produkcji.
Dodaj komentarz