Glaive: Brick Breaker to pierwsza gra na Switcha od polskiego Studia Blue Sunset Games. Jak sprawuje się ich debiut na konsoli Nintendo?
Ekipa z Gdańska przygotowała na Switcha własną wersję gry w stylu starego Arkanoid. Poruszamy tutaj paletką, którą odbijamy piłkę aby nakierować ją na klocki. Blue Sunset Games dodali jednak kilka ciekawych urozmaiceń do znanej od lat formuły. Przede wszystkim znajdziemy tutaj mnóstwo ciekawych dopalaczy, które wypadają ze zniszczonych przez nas klocków. Jedne spowalniają piłkę, inne dodają nam drugi pocisk czy powiększają go. Opcji jest sporo i warto jednak zaryzykować by zdobyć power up. Twórcy usprawnili też znaną od lat mechanikę. W grze od tego jak uderzymy paletką o piłkę zależeć będzie jej dalszy tor.
Główny tryb gry oferuje dla nas kilkadziesiąt etapów przy czym każdy jest zupełnie inny i zawiera inny układ klocków do zniszczenia. Dodatkowo każdy kolor klocków wymaga innej ilości uderzeń aby go zniszczyć. Żółte czy zielone znikają od razu, ale już czarne wymagają jednak odrobinę więcej uderzeń zanim znikną z ekranu. Białe z kolei są niezniszczalne i stanowić mogą nie lada przeszkodę.
W części etapów przyjdzie nam też sterować dwoma paletkami – jedną na dole, drugą na górze ekranu. Co kilka poziomów stoczymy też walkę z bossem, który nie dość, że się rusza to jeszcze może w nas strzelać.
Ogólnie różnorodność jest spora, chociaż sam poziom trudności poszczególnych etapów jest bardzo nierównomierny. Są etapy, które przejdziemy za pierwszym podejściem, ale też trafimy na takie, które nas zatrzymają na dłużej. Szkoda, że twórcy nie dodali możliwości pomijania takich problematycznych etapów. Nie chodzi mi o to, żeby wszystko było dostępne od razu, ale jeśli kilka razy nie zaliczymy jakiegoś poziomu przydałaby się możliwość przejścia dalej. Inaczej możemy utkwić na dłużej w jednej sekwencji.
Oprócz trybu jednoosobowego gra oferuje też rozgrywkę dla dwóch graczy. Każdy gracz wyposażony w jednego Joycona steruje własną paletką. Co ciekawe twórcy nawet dla duetów przygotowali kilkadziesiąt etapów. Można grać bez żadnych klocków, ale można też urozmaicić rozgrywkę. Co ciekawe nie wszystkie etapy są tak samo fair dla obu graczy. W niektórych poziomach jeden gracz ma dużo ciężej niż drugi. No i w przeciwieństwie do trybu Arcade wszystko odblokowane jest od początku.
Gra jest bardzo przystępna. Zasadniczo do grania używa się tutaj tylko trzech przycisków, dzięki czemu nikt nie będzie miał problemu ze zrozumieniem zasad. Dzięki budowie Switcha zawsze mamy ze sobą dwa kontrolery, więc nie ma przeszkód by rozegrać mecz ze znajomymi. Sama gra też idealnie spisuje się w wersji przenośnej. Krótkie etapy sprawiają, że nie raz znajdzie się chwila na kolejną partyjkę czy to w kolejce do lekarza, na poczcie czy w pociągu. Lubimy grać w rozbudowane gry jak Zelda czy Mario, ale czasem mniej znaczy więcej. Tego typu proste w formie gry też są bardzo przyjemne i warto taki tytuł jak Glaive mieć na swojej konsoli.
Dziękujemy Blue Sunset Games za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz