Z grami towarzyskimi, tym bardziej, gdy są familijne, jest często ten sam problem – ktoś się bawi lepiej- albo dorośli, albo dzieci. Marooners, produkcja holenderskiego studia M2H na szczęście jest jednym z tych tytułów, przy których można się dobrze bawić, grając i z dzieciakami, i ze znajomymi.
Gra składa się z wielu plansz z mini-gierkami, które przełączają się w sposób chaotyczny, liniowy (po zakończeniu planszy) i dowolny. Na starcie wybieramy jedną z ośmiu zabawnych postaci, kolor i broń. Do wyboru mamy między innymi jaskiniowca i groźnego wikinga, a wśród broni znajdziemy parasolkę, czy gigantyczny ołówek. W rozgrywce może brać udział do 6 osób, jest tez opcja gry z botami i online.
Przed grą ustalamy priorytet plansz – może to być tryb areny, na którym głównym celem będzie pokonanie reszty graczy (np. zrzucając ich do wody), lub drużyna – gdzie ważniejsze będzie zbieranie kryształów, a reszta zależy od charakteru planszy w danej mini-grze.
Każdy znajdzie tam coś dla siebie – kopalnię diamentów, ucieczkę przed gigantyczną kulą, czy zbieranie monet na czas. Plusem jest różnorodność mini-gier. W każdej mamy inne zadanie i każda jest w innym klimacie wizualnym. Podczas rozgrywki na niektórych planszach można znaleźć dodatkowe przedmioty, które mogą nam pomóc – przyspieszacz lub rękawicę bokserską, ale są też elementy, które potrafią zaszkodzić. Za przykład niech posłuży wybuchająca bomba w kopalni. W trybie drużyny, gdy zginiemy na danej planszy, pojawiamy się jako duszki i to my wpływamy na rozgrywkę innych graczy. Nie możemy co prawda zebrać monet i kryształów, ale możemy atakować pozostałych.
Na początku zdecydowanie wolałam iść trybem liniowym i na spokojnie przechodzić plansze po kolei. Tryb chaotyczny zmieniał wszystko w losowej kolejności, czasem po kilku sekundach i przejścia te trochę mnie męczyły – zanim zdążyłam się do czegoś dokopać, czy dobiec, otoczenie już było inne. Na szczęście można się do tego szybko przyzwyczaić, a zauważyłam, że młodzi gracze preferują taką różnorodność. Strona graficzna jest przyjemna dla oka, a muzyka nie przeszkadza (muszę przyznać, że często udźwiękowienie w produkcjach, które są skierowane również dla młodszych jest dla mnie irytująca). Podczas przełączania między planszami widać mapę całej krainy – na każdą grę przypada kilka z kilkunastu miejsc, więc rozgrywka nie nudzi się tak szybko, jak mogłoby się wydawać. Kolejnym plusem jest proste sterowanie, dzięki czemu w Marooners łatwo będzie zagrać każdemu bez względu na wiek. Na części plansz ważna jest zręczność i refleks, są też takie, na których najważniejsze są szczęście i dobry wybór. Z pewnością każdy znajdzie jakąś krainę, w której będzie najlepszy. Polecam tytuł szczególnie do rodzinnego grania, bo masa frajdy jest niemal pewna.
W Marooners dostępna jest polska wersja językowa – menu i opisy na mapie są przetłumaczone na polski. Nasze postaci nie mówią, głównie się śmieją i wydają okrzyki radości, bojowe lub westchnienie niezadowolenia, gdy przegramy z pozostałymi graczami, więc brak polskiego dubbingu nie jest żadną przeszkodą – nie było zwyczajnie jak go zrealizować.
Jeśli szukacie tytułu do wspólnego grania ze znajomymi lub z dzieckiem, Marooners spełni wasze oczekiwania. Gra jest prosta i przyjemna, a plansz jest wiele. Dodatkowo dzięki mnogości opcji mapy nie nudzą się. Współpracujcie lub rywalizujcie, żeby zapanować nad krainą chaosu. Tytuł wpada na listę moich ulubionych gierek do wspólnego, rodzinnego grania.
Gre do recenzji otrzymaliśmy od M2H
Dodaj komentarz