Produkcje z otwartym światem to olbrzymie pole do popisu dla deweloperów gier wysokobudżetowych. Postarać się mogli zarówno programiści, jak i ludzie odpowiedzialni za historię i osobowości postaci. Premiera Grand Theft Auto III była jednym z największych sukcesów branży gier początku XXI w. Tytuł studia Rockstar zaskarbił sobie serca milionów graczy na całym świecie. Oczywiście znaleźli się tacy, którym nie podobał się styl piaskownicy. Naprzeciw nim wyszło studio 2K Czech (wtedy jeszcze Illusion Softworks), które w 2002 roku wypuściło Mafię. Była to gra pod wieloma względami dojrzalsza oraz bardziej realistyczna niż Wyjątkowo Zuchwała Kradzież Samochodów. Najmocniejszym elementem była wspaniale oddana atmosfera amerykańskiej metropolii lat 30. ubiegłego wieku. Złożyła się na to bardzo dobra muzyka, starannie stworzone miasto oraz mnogość dostępnych w tamtej epoce pojazdów. Niesamowite wrażenie robiła sztuczna inteligencja funkcjonariuszów policji, którzy ruszali za nami w pościg po przekroczeniu dopuszczalnej prędkości. W czasach, gdy gra miała premierę robiło to niesamowicie wielkie wrażenie. Produkcja Czechów szybko zyskała uznanie na całym świecie i do dziś uważana jest za kultową. Od wydania jedynki minęło już 14 lat. Po drodze ten sam deweloper wydał jeszcze drugą odsłonę serii, która również została ciepło przyjęta przez fanów. W tym roku zadebiutowała trzecia część gry, za której stworzenie odpowiedzialne jest nowo powstałe studio – Hangar 13. Czy zdołało ono podołać wielkim wymaganiom fanów, stawianym przed kontynuacją kultowej serii? W tym tekście postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Akcja Mafii III rozgrywa się w 1968 roku, w fikcyjnym mieście New Bordeux, które umiejscowione zostało w Stanach Zjednoczonych. Naszym bohaterem jest Lincoln Clay – czarnoskóry weteran wojny wietnamskiej z przestępczą przeszłością. Po powrocie do kraju organizacja przestępcza, do której należał zostaje zdradzona, a on, cudem uchodząc z życiem, próbuje za wszelką cenę zemścić się na oprawcach. Ramy czasowe, w jakich toczy się gra, są bardzo znaczące dla fabuły, gdyż był to punkt kulminacyjny zjawiska segregacji rasowej w Nowym Świecie. Nieprzypadkowo więc nasz protagonista ma ciemny kolor skóry. Pozwala to w pełni odczuć jak traktowani byli ludzie ciemnej karnacji. Czarnoskóre społeczności zamieszkiwały dzielnice, które śmiało można porównać do gett. Mieszkańcy tych terenów nie mogli liczyć na godną pracę – kobiety bardzo często zarabiały na życie w domach publicznych, a mężczyźni dołączali do organizacji przestępczych. Nie chcę dalej zagłębiać się w szczegóły historyczne i uważam, że taki ogólny zarys powinien nam obecnie wystarczyć.
Opowiadana historia zaczyna się z grubej rury. Punktem kulminacyjnym większości gier traktujących o życiu gangsterów jest napad na bank lub coś równie spektakularnego i sztampowego. W Mafii III to od tego zaczynamy. Napad jest za razem wprowadzeniem fabularnym i samouczkiem. Twórcy prawdopodobnie zainspirowali się jednym z cytatów Alfreda Hitchcocka: „Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”. O ile na początku udało się zatrząść Ziemią, o tyle nieprzerwane budowanie napięcia, lekko mówiąc, kuleje, ale o tym później.
Narracja została przeprowadzona w bardzo klimatyczny sposób. Każde nasze posunięcie w fabule jest uprzedzone krótkimi wstawkami z przesłuchań naszego współpracownika przez komisję śledczą. Muszę przyznać, że są one bardzo dobrze napisane i przypadły mi do gustu. Znacznie gorzej wypada system umożliwiający postęp fabularny. Tutaj motyw budowania napięcia kompletnie zanika. Aby pchnąć historię do przodu, musimy pomóc przejąć jedną z dzielnic New Bordeux jednemu z zaprzyjaźnionych mafiosów. Jest to możliwe po spełnieniu dwóch warunków. Najpierw musimy wyrządzić na terenie dzielnicy szkody na wyznaczoną kwotę, a następnie wyeliminować lub zmusić do współpracy z nami zarządzającego nią bossa. Wyrządzanie szkód polega na niszczeniu wszelakich dóbr pokroju bimbru, czy marihuany lub zabijaniu niewygodnych osób. Czynności te stają się bardzo szybko wtórne, a co za tym idzie – nużące.Wykonując je spędzamy większość czasu gry i kompletnie zabija to wspomniane stopniowanie napięcia. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że wielu graczy może nigdy nie poznać finału historii Lincolna, ponieważ umarli z nudów, przejmując dzielnice. Te nużące zadania mogłyby być znacznie bardziej atrakcyjne, gdyby nie sztuczna inteligencja przeciwników i brak ich różnorodności. Oponenci często wydają się być ślepi. Nie dostrzegają skrytobójstwa, które miało miejsce przed ich oczyma. Do tego dają się bezproblemowo wabić w pojedynkę, za pomocą gwizdu, w to samo miejsce, gdzie znajduje się już stos zwłok. Gdy już jednak zostaniemy wykryci, jesteśmy w stanie bardzo szybko zgubić ich trop. Nie zrozumcie mnie źle. Historia przedstawiona w grze jest bardzo dobra, jest najmocniejszym punktem produkcji. Świetnie oddano nastroje panujące w Stanach oraz panujący wtenczas światek przestępczy.
Po pewnym czasie dostajemy możliwość przekazywania dzielnic jednemu z trzech podlegających nam bossów. Musimy wówczas zwracać uwagę na to, która osoba najwięcej na tym zyska lub kto da nam najwięcej zysków. Każda z tych decyzji kończy się tym, że jedna ze stron nie jest za bardzo zadowolona, dlatego też ważne jest zachowanie balansu. Jest to istotne, gdyż od zadowolenia naszych współpracowników będzie zależało nasze wsparcie w ostatecznej fazie rozgrywki. Oddawanie kolejnych dzielnic wiąże się z odblokowaniem nowych dodatków dla naszej postaci. Pomocą przy przydzielaniu terytorium jest informacja o ilości prowadzonych interesów przez danego podwładnego w okolicy.
Jednym z bardziej udanych elementów „trójki” jest system strzelania oraz to, jak ciała przeciwników reagują na postrzał. To właśnie niesamowita radość ze strzelania skłoniła mnie do porzucenia stylu przechodzenia gry po cichu. Każda z broni palnych zachowuje się tak jak tego oczekujemy, czyli różnią się od siebie. Dostępny arsenał jest dość pokaźny, bo oferuje około 40 różnych karabinów, strzelb, granatów czy wyrzutni.
Mafia działa w rozdzielczości 1080p, przez większość czasu utrzymując animację na poziomie 30 kl/s. Niestety wizualnie prezentuje się bardzo słabo. W wielu miejscach ma się wrażenie, że gramy w zeskalowaną do wysokiej rozdzielczości produkcję z epoki PlayStation 3. Tekstury wielokrotnie doczytują nam się przed nosem lub migoczą. Refleksy na błyszczącej karoserii samochodu zachowują się całkowicie nierealistycznie. Efekt chmury zasłaniającej słońce wygląda sztucznie, gdyż jej krawędź porusza się znacznie za szybko. Wydaje mi się, że cały kod poświęcony zachowaniu światła został doszczętnie skopany. Jedynie promienie słońca, bezpośrednio rażące bohatera w oczy wyglądają znakomicie i efekt temu towarzyszący sprzyja robieniu zrzutów nadających się na tapety. Warto wspomnieć o niesławnych lustrach, które wyświetlają stop klatkę naszej pozycji sprzed kilku sekund, często pokazując całkowicie inną perspektywę niż w rzeczywistości powinna się na nim znaleźć.
W grach z gatunku akcji z otwartym światem bardzo dużo czasu przebywa się w pojazdach, przemierzając nimi setki kilometrów od punktu A do punktu B, dlatego ważny jest dobrze zrobiony model jazdy. I tutaj należą się deweloperom z Hangaru 13 pochwały, bo jeździ się naprawdę przyjemnie. Nie jest to tak zręcznościowy model jak w GTA V, ale coś pomiędzy GTA: San Andreas i piątką. W ustawieniach można zmienić domyślny tryb jazdy na symulacyjny, a wtedy amatorzy jeżdżenia bokiem mogą się trochę zabawić. Oczywiście nie jest to gra wyścigowa i nie oczekuję w niej symulacji jazdy na takim poziomie. Rekomenduję włączenie tego trybu, gdyż bez niego praktycznie niemożliwe jest driftowanie i jakiekolwiek wpadanie w poślizg. Problemem jest za to model zniszczeń, którego przez większość czasu myślałem, że nie ma. Aby uszkodzić auto, nie wystarczy go zarysować czy przewrócić słupu z sygnalizacją świetlną. Nie, nie, żeby zobaczyć coś więcej musimy przywalić samochodem w mur z prędkością 100 mil na godzinę. Przy okazji ginąc.
Jeśli liczyliście na możliwość personalizacji samochodów, to muszę was rozczarować. Jedno z już zapowiedzianych DLC ma dodać opcję tuningu, ale podstawowa wersja czegoś takiego nie oferuje. Nie możemy nawet zmienić koloru pojazdu.
Grając w Mafię III jeszcze bardziej docenia się kunszt zespołu Rockstar. Gra Hangar 13 jest pełna błędów i niedoróbek, robi wrażenie poskładanej w pośpiechu. Mam wrażenie, że gdyby ta produkcja nie powstała pod kultową marką, zostałaby przyjęta przez społeczność graczy znacznie lepiej. Trzecia odsłona Mafii nie sprostała oczekiwaniom graczy i co gorsze w wielu aspektach technicznych jest gorsza od dwójki i jedynki. Jeśli miałbym podać jedną cechę, która łączy najnowszą odsłonę cyklu z poprzedniczkami to byłaby to starannie oddana atmosfera epoki.
Przymykając oko na wszystkie niedoróbki i wyrzucając z głowy powiązanie z uznaną serią, daje się czerpać z gry sporą dozę przyjemności, zatapiając się w klimatycznie odwzorowanym amerykańskim mieście lat 60., słuchając szlagierów takich grup jak The Rolling Stones czy The Animals (oczywiście jeśli jesteście w stanie przełknąć monotonię przejmowania dzielnic). Produkcja definitywnie miała potencjał być wybitną, ale wykonanie pogrzebało Mafię III pośród średniaków.
Dziękujemy za dostarczenie gry do recenzji firmie Cenega.
Ocena portalu: 6.5
Dodaj komentarz