Gdy ktoś opowiada o symulatorach jazdy na konsolach, to do niedawna jego wrażenia zaczynały i kończyły się tylko na Gran Turismo. To uznana seria, która od wielu lat zebrała ogromną rzeszę fanów na każdej platformie Sony PlayStation. Niestety na nowej generacji Polyphony Digital jest daleko w lesie. GT Sports miało zostać wydane w listopadzie bieżącego roku, ale jak się okazało kilka dni, temu najnowsza gra Kazunoriego Yamauchiego trafi na PS4 dopiero w 2017 roku. Przekonajmy się zatem, czy Assetto Corsa, która także nie uniknęła kilkukrotnego przekładania premiery, jest w stanie wypełnić nam czas lub nawet pozwolić zapomnieć o słynnej serii Gran Turismo.
Zapytajcie konsolowych braci, jakie znają studia odpowiedzialne za wyścigi licencjonowanych samochodów na konsolach. Wielu zapewne wspomni o Polyphony, czy nieistniejącym już Evolution Studios – twórcach rewelacyjnego Driveclubu. Mamy jeszcze włoskie Milestone, które robi wiele gier opartych na licencjach rajdowych, czy MotoGP. Będąc przy rajdach, to w kwietniu Codemasters wydali rewelacyjny symulator Dirt Rally, a w sierpniu cudowną F1 2016. Natomiast pierwszego symulatora na nowej generacji musimy poszukać cofając się aż rok wstecz, do maja 2015 roku, kiedy to doświadczone Slightly Mad Studios wydało Project Cars.
Twórcami Assetto Corsy jest Kunos Simulazioni. Tak, wiem, pierwszy raz słyszycie tę nazwę. To włoskie studio powstało w 2005 roku. Swoją działalność rozpoczęli od produkcji zaawansowanego oprogramowania do szkolenia młodych kierowców. Dziś Kunos Simulazioni jest dużym studiem deweloperskim z autorską technologią realistycznej fizyki jazdy. Na konsole nigdy wcześniej nie wydali żadnej produkcji, natomiast na komputery osobiste powstało kilka symulatorów poświęconych konkretnym markom pojazdów.
Assetto Corsa od pierwszego ogłoszenia była reklamowana jako realistyczny symulator jazdy. Niewielka liczba torów i samochodów została nadrobiona tutaj właśnie precyzyjną fizyką jazdy. Ogrom pracy włożony w odwzorowanie torów; każdy został laserowo zeskanowany i przeniesiony do gry co do milimetra. Także każdy pojazd to nakład wielomiesięcznej pracy w postaci przeniesienia każdego, nawet najmniejszego detalu do gry. Natomiast parametry wszystkich aut pochodzą prosto od producentów. Znajdziemy tutaj wiele marek czołowych producentów takich jak Ferrari, Lamborghini, Mercedes, BMW, Audi, McLaren. Są także słynne Pagani Huayra i Zonda. Wszystkie auta wyglądają fantastycznie, zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Niestety nie ma żadnego trybu foto, ani czegoś na wzór autovista z Forzy. To wielka szkoda, bo oglądanie tak szczegółowych detali byłoby samą przyjemnością. Podoba mi się także dobór kamer, które mamy. Kamera z maski jest idealna, nie za wąska, nie za długa. W kokpicie mamy dwie kamery: główną, gdzie widzimy całe wnętrze, kierownicę wraz z rękoma kierowcy i taką bardziej przy szybie, gdzie widzimy tylko zegary z deski rozdzielczej.
Liczba torów nie jest niestety imponująca, ale w Assetto Corsa znalazły się te najsłynniejsze: Nordschleife, Nurburgring, Barcelona GP, Silverstone i belgijska SPA. Do tego cały pakiet torów włoskich: Mugello, Imola, Monza – ta ostatnia ma także dwie bonusowe wersje z 1966 roku. Niestety deweloper nie pokusił się o jakiekolwiek anomalie pogodowe, więc nie ma wyścigów w deszczu. Mało tego, nie ma wyścigów nocnych, zawody najpóźniej możemy rozegrać o godzinie 18.
Assetto Corsa dla pojedynczego gracza oferuje tryb kariery oraz zawody specjalne. Kariera jest bardzo podobna do tej, którą widzieliśmy już w Gran Turismo, czy Driveclubie. Nie jesteśmy młodym kierowcą, nie podpisujemy kontraktów, nie zbieramy punktów doświadczenia. Jedyne, co musimy robić to zajmowanie miejsca na podium lub uzyskiwanie dobrych wyników w próbach czasowych. Kariera została podzielona na wiele grup. Na początku są nowicjusze, którzy ścigają się w Abarthcie 500. W tej niskiej klasie znajdziemy jeszcze Alfę Giuliette, KTM X-Bow oraz Lotusy. Dalej mamy już puchar dla zaawansowanych z takimi pojazdami jak McLaren MP4-12C, Mercedes SLS AMG i Ferrari 458. Później są już tylko puchary lub mistrzostwa dla coraz to mocniejszych samochodów. Będą to między innymi wyścigi podrasowanych pojazdów w klasach od GT1 do GT6, wyścigi supersamochodów, a nawet bolidów F1. Nasze postępy są oceniane medalami. Zazwyczaj musimy zdobyć 3 medale w sześciu zawodach jednej grupy, aby odblokować następną grupę wyścigów.
Zawody specjalne z kolei są ciekawymi wyzwaniami od twórców. Jest ich bardzo dużo i nie obowiązuje nas tam żadna kolejność, wszystkie są dostępne od początku. W zawodach specjalnych dochodzą drifty, których nie znajdziemy w karierze. Do tego mamy jeszcze normalne wyścigi, próbę czasową oraz gorące okrążenie.
Próby czasowe są zaskakująco łatwe, naszym zadaniem jest pokonanie punktów kontrolnych na torze. Im szybciej to zrobimy, tym więcej punktów do końcowej oceny dostaniemy. Uzyskanie złota jest tutaj naprawdę bardzo łatwe. Natomiast w driftach na złoty medal musimy osiągnąć kosmiczne 100.000 punktów. Przyznaje się bez bicia, że w ciągu tygodnia ani razu nawet nie zbliżyłem się do brązowego medalu. Co się później okazało z filmów na YouTube, aby zdobyć złoty medal, trzeba driftowac nieprzerwanie przez ponad 40 minut! Za każdy udany poślizg nie tylko otrzymujemy punkty, ale także dodatkowe sekundy. Ślizganie autem jest przyjemne, ale nie dłużej niż 5-10 minut po tej samej trasie.
Rozgrywka sama w sobie jest naprawdę bardzo przyjemna, każdego auta musimy się nauczyć i z nim oswoić. Kunos Simulazioni wielką wagę przywiązali do kierowania samochodami. Już na początku kariery mocno odczułem, gdy po torze Imola jechałem McLarenem MP4-12C, Mercedesem SLS AMG i Ferrari 458. Pierwsze dwa miały długą drogę hamowania i musiałem naprawdę mocno skręcać kierownicą, nawet na niewielkich łukach. Natomiast Ferrari prowadziło się już niczym bolid Formuły1; szybsze pokonywanie zakrętów, trochę uślizgu i ten wspaniały dźwięk silnika.
Będąc już przy efektach, to muszę naprawdę pochwalić dewelopera za doznania dźwiękowe. Silniki mruczą fantastycznie, poezja dla uszu każdego fana motoryzacji, a na dobrych słuchawkach także wyraźnie słychać dźwięki opon, hamulców oraz tarcia opon o tarki. To jest ten sam wysoki poziom efektów dźwiękowych, które Evolution Studios osiągnęli przy Driveclubie.
Natomiast same wyścigi, czyli to, co jest esencją każdej gry wyścigowej są w Assetto Corsa poważnie skopane. Pierwszy problem pojawia się już gdy widzimy listę startową. Wiele mieszanych wyścigów wygląda tak, że stawka składa się z kilku słabych aut np. BMW M3, potem jest auto średniej klasy, którym jedzie gracz – Mercedes SLS AMG oraz dwa/trzy pociski na czele – Ferrari 458. Cały ten wyścig nie ma sensu, bo BMW blokują gracza na starcie, a Ferrari już od początku mocno ucieka. Dogonienie ich jest praktycznie niemożliwe, bo tu dochodzimy do drugiego problemu – auta SI jeżdżą jak po sznurku, do tego z okrążenia na okrążenie uzyskują lepsze czasy. Więc tak naprawdę przez cale zawody się z nikim nie ścigamy, bo tych słabych wyprzedzamy już na starcie, a tych szybszych gonimy przez cały wyścig. Sytuacja trochę lepiej wygląda, gdy ścigają się te same pojazdy, wtedy wyścig jest już dużo ciekawszy, jest więcej rywalizacji na torze, walki o pozycje, szukania dobrego momentu do wyprzedzania, ale… Tu dochodzimy do kolejne poważnej wady kierowców SI – wysokiej agresji i nie trzymania odstępu. Kierowcy SI nie mają żadnej kultury, często uderzają w auto gracza, najczęściej na dohamowaniu do zakrętu. Auto gracza w wyniku każdego uderzenia lub kolizji prawie zawsze wylatuje z toru, dosłownie traktowane jest jak piłeczka ping pongowa. Natomiast kierowcy SI to ciężkie kule bilardowe, nie można ich zepchnąć z toru, a nawet jak wytrącimy ich z równowagi, to w nierealistyczny sposób wychodzą z poślizgu – nawet na trawie.
Alez to AI jest durne w #AssettoCorsa -.- #PS4sharehttps://t.co/jJVVuYX33Y pic.twitter.com/7N69CxiDzB
— Konrad Bosiacki (@Konrado87) 30 sierpnia 2016
To jeszcze nie koniec problemów w wyścigach – Kunos Simulazioni stworzyli system kar, którego działanie jest pewnie zrozumiałe tylko im. Jest bardzo losowy i mocno niesprawiedliwy dla gracza. Kary najczęściej otrzymujemy, gdy jesteśmy blisko jakiegoś auta i na zakręcie wyjedziemy nawet jednym kołem poza tarkę oddzielającą asfalt od pasa zieleni. Nieważne, czy zrobiliśmy to od strony wewnętrznej, czy zewnętrznej – system ukarze nas 5 sekundami. Kara polega na tym, że musimy w tym czasie puścić nogę z gazu. System kar praktycznie nie działa, gdy jedziemy daleko od innych kierowców, albo gdy ścinamy zakręt mając nogę na hamulcu. Poza tym nie rozumiem dlaczego nie ma kar za agresywną jazdę; nieraz się zdarzyło, że wjechałem w kierowcę SI przed zakrętem z ogromną prędkością, wypchnąć go z toru jest ciężko, ale czasem na dohamowaniu się to udaje.
Asseto Corsa to oczywiście gra stworzona na kierownice, stanowczo odradzam sięgać po ten tytuł, jeżeli macie grać tylko na padzie. Włączona kontrola i ABS nie gwarantują tak wysokiej stabilności pojazdu jak w innych grach. Droga hamowania jest długa, a delikatne operowanie gazem jest kluczowe do pokonywania zakrętów. Jednak największy problemy mielibyście ze skręcaniem, liniowość kierownicy jest ustawiona bardzo wysoko, więc nawet małe wychylenie analoga powoduje bardzo dynamiczny obrót kierownicy w kokpicie. Kolejny argument odradzający grę na padzie, to zamulona automatyczna skrzynia biegów. Działa bardzo powoli szczególnie na dohamowaniu do zakrętu, biegi zbijają się flegmatycznie, przez co zakręty są pokonywana na za wysokim biegu, co powoduje w nich dużo mniejszą prędkość. Automat także bardzo źle spisuje się już na starcie wyścigu. Trzymanie gazu do dechy powoduje wariowanie skrzyni, a gdy zgasną światła i trzeba ruszać, to automat wrzuca następujące biegi: 1,2,1,2,3. Nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale przez to tracimy już cenne sekundy na starcie.
Granie na kierownicy jest oczywiście bardzo przyjemne. Ale tu także Kunos Simulazioni nie uniknęli kilku błędów. Nie ma żadnej kalibracji kierownicy, ani pedałów. Nie ma możliwości zmiany przycisków. Nie ma możliwości ustawienia martwej strefy dla kierownicy i pedałów. Nie ma możliwości zmiany promienia skrętu. Jedyne, co możemy ustawić to siła Force Feedback. Katastrofa, to już Driveclub posiadał bardziej zaawansowane ustawienia kierownicy.
Kilka słów o trybie wieloosobowym. On także przypomina ten z Driveclubu i jest rozczarowujący. Rozgrywki są podzielone na zawody przygotowane przez twórców, mamy konkretną trasę, grupę aut oraz rożne ustawienia wspomagające jazdę. Nie ma dedykowanych serwerów, nie ma prywatnych lobby, więc jedyna opcja, aby zagrać ze znajomym to wejście do tego samego pokoju. Nie ma żądnego administratora, który pilnowałby porządku, czy wyrzucał głośnych lub rozbijających się na torze graczy. W jednych zawodach może brać udział do 16 graczy. Niestety, symulator, w którym nie ma prywatnego lobby, do którego możemy zaprosić znajomych oraz skonfigurować wyścig na własnych zasadach szybko zostanie odrzucony przez graczy i za kilka tygodni ,o ile Kunos Simulazioni nic nie zmienią, umrze.
Assetto Corsa jest jak wielka niespełniona miłość – czekasz na nią całe życie, a i tak okazuje się tylko przelotnym romansem. Niestety nie będę często wracał do tej produkcji. Dokończę jeszcze wszystkie próby czasowe na złoty medal, ale wyścigi… No cóż, są wielką porażką studia Kunos Simulazioni. Bardzo zły balans poziomu trudności i głupie SI sprawiają, że szkoda mi nerwów na tak niesprawiedliwe wyścigi. Wyścigi, w których nic się nie dzieje, polowę stawki łykam na starcie, a samochody z pole postion bardzo szybko mi odjeżdżają i cały wyścig praktycznie jadę sam, odczuwając wielką nudę i frustrację.
Jak widzicie, Assetto Corsa ma tak samo złe pierwsze wrażenie jak Driveclub. Do tego drugiego tytułuwielu graczy już nie wróciło, nawet pomimo wielu darmowych dodatków i przecen. Trzymam mocno kciuki, aby Kunos Simulazioni jak najszybciej naprawili wyścigi z SI w swojej grze. Ich produkcja jest kierowana do wąskiego grona odbiorców, które jest bardzo wymagające względem symulatorów. Oby zwykli gracze nie byli tak surowi dla Assetto jak ja, bo to naprawdę dobra produkcja, symulator prawdziwy i jedyny doskonały w swoim rodzaju. Ale jednak ciężko polecić mi ten produkt jako grę, bardziej program do szkolenia młodych kierowców. Prowadzenie aut daje wiele frajdy, każde prowadzi się inaczej, to jest fantastyczne. Jednak my, fani wyścigów potrzebujemy tej adrenaliny, skoku ciśnienia i rywalizacji z innymi przeciwnikami na torze. W Assetto Corsa niczego takiego nie znalazłem, ale podkreślam: jako symulator jazdy jest to produkcja perfekcyjna.
Wszystkie grzechy Assetto Corsa:
- Brak dynamicznej pogody i nocnych wyścigów
- Brak zmiany przycisków kontrolera
- Agresywne SI
- Kiepski dobór przeciwników w wyścigach z SI
- Nudne wyścigi bez rywalizacji
- Mało ustawień dla kierownicy – brak kalibracji i zmiany przycisków
- Zamulona automatyczna skrzynia biegów
- Bardzo długie zawody driftowe
- Brak prywatnych lobby w multi oraz wyścigów na własnych zasadach
Ocena portalu: 6.5
Grę do recenzji dostarczył wydawca: Techland Wydawnictwo
Dodaj komentarz