Wormsy na ryku szaleją już od 21 lat. W 1995 roku na rynku pojawiła się pierwsza odsłona cyklu, a robale do dzisiaj wzbudzają wiele pozytywnych emocji. Mimo tego, że w ostatnich latach ich popularność trochę zmalała to i tak każdy gracz ma swoją ulubioną część, w którą zagrywał się godzinami przed ekranem swojego komputera lub telewizora. Dla mnie taką częścią były właśnie oryginalne, pierwsze Worms. Jak na tle poprzedników sprawdza się najnowsza odsłona?
Wormsy w 3D się nie sprawdzały. Choć twórcy próbowali różnych koncepcji, to jednak powrót do starego, dobrego 2D był najlepszym pomysłem na tę serię. Worms W.M.D. jest więc dwuwymiarową grą, w której drużyny robaków stają naprzeciwko siebie i próbują się powybijać.
Twórcy z Team 17 naprawdę włożyli dużo wysiłku aby gra jak najbardziej przypominała starsze części, aby starzy wyjadacze poczuli się jak w domu, jednocześnie dodając zupełnie nowe elementy. Mamy więc tutaj doskonałe połączenie starego z nowym.
Ci z was, którzy na Wormsach przed laty zjedli zęby poczują się jak ryba w wodzie. Dokładnie ten sam klimat, ta sama zabawa. To wciąż te same Wormsy, w które można grać i grać i grać i tak bez końca. Powracają wszystkie wielbione przez fanów bronie, takie jak owca, święty granat ręczny czy niezawodna bazooka.
Ale jak już wspominałem twórcy postanowili dodać trochę nowości. Pierwszą są zupełnie nowe pojazdy i bronie stacjonarne. Na mapie znaleźć możemy helikopter, czołg czy nawet skaczącego mecha. To zupełnie nowe maszyny, które zupełnie zmieniają rozgrywkę czyniąc ją niezwykle świeżą. Każdy z pojazdów ma własne właściwości i przydaje się do innych celów. Warto tutaj dodać, że wsiadając do pojazdu nie jesteśmy do niego przyspawani. Jak tylko nasza kolejka się skończy to inny robak może podejść i nas wyrzucić z pojazdu, samemu zasiadając za sterami. Dzięki temu pierwsza osoba, która wsiądzie do pojazdu nie staje się niepokonany bogiem. Pamiętajmy, że pojazdy też mogą ulec zniszczeniu. Dodatkowo, przez to że na mapie pojazdów jest kilka nie ma sytuacji, w której wszyscy gracze rzucają się w kierunku jedynego dostępnego czołgu.
Kolejną nowością są stacjonarne działa, które podobnie jak pojazdy porozkładane są na mapie. Stacjonarny karabin maszynowy, snajperski, moździerz czy miotacz ognia potrafią siać niezłe spustoszenie. Ich działanie jest podobne do pojazdów – tzn. że używającego je robala można bez problemu zastąpić i same działa można zniszczyć zadając dodatkowe obrażenia temu, kto akurat z niego korzystał.
Kolejna nowość tyczy się samych map. Te oczywiście są różnorodne i mają ciekawe motywy przewodnie (średniowiecze, Moskwa, dziki zachód, Meksyk itp). Ale nowością są budynki. Różnego rodzaju zamki, wieże czy twierdze mogą pojawić się na mapie. Nasze robaki mogą wejść do środka i tymczasowo się w nich ukryć przeskakując z piętra na piętro. Oczywiście fortyfikacje są podatne na zniszczenia, jak zresztą całe mapy. Trzeba uważać, bo stabilny grunt pod nogami nie jest niczym pewnym w świecie Worms.
Ostatnią nowością jest możliwość tworzenia własnych broni. W każdej turze możemy ze znalezionych na mapie przedmiotów wykonać inne wersje posiadanych przez nas broni. Możemy np. stworzyć shotguna z laserowym wskaźnikiem czy bardziej śmiercionośne wersje bazooki. Stworzenie nowej wersji broni zajmuje nam jedną turę, więc warto robić to z namysłem. Jeśli zabraknie nam składników zawsze można też rozebrać nasz oręż w celu zdobycia dodatkowych składników do modyfikacji.
Jeśli chodzi o zawartość, to dla jednego gracza mamy dostępne kilkanaście różnych misji. Są one różnorodne i ciekawe. Warto je przejść aby zaznajomić się z wszystkimi mechanikami gry, zanim uderzymy w tryb online. Każda misja ma kilka celów, takich jak np. zabicie kilku robaków w jednej turze, nie odniesienie żadnych obrażeń czy użycie konkretnej broni. Misje są dość różnorodne i ciekawe. W niektórych będziemy sterować tylko jednym robakiem przeciwko kilu. Warto przejść ten tryb.
Ze względu na testowanie gry przed jej oficjalną premierą nie mogę wypowiedzieć się zbytnio na temat trybu wieloosobowego online. Grałem za to sporo w trybie lokalnym. Idealnym rozwiązaniem jest to, że przy lokalnej rozgrywce można grać za pomocą jednego pada. Gra jest turowa, więc bez problemu możemy przekazywać sobie kontroler z rąk do rąk. Szkoda tylko, że przy takim rozwiązaniu inni gracze nie mogą grać na swoich własnych kontach Xbox Live (ale to wynika raczej z ograniczeń konsoli, która do każdego gracza musi mieć przypisanego pada, na PS4 działa to podobnie). Ale jeśli nie jest to dla nas aż tak wielki problem to możemy oddać się wielogodzinnej rozgrywce z naszymi przyjaciółmi czy drugą połówką. Możemy dowolnie edytować scenariusze wydłużając czas tury czy dodając możliwość rozstawienia swoich robali przed rozpoczęciem meczu.
Tradycyjnie dla serii możemy tworzyć własne drużyny robali. Bez problemu możemy nadać im indywidualne imiona. Możemy wybrać dla nich też nakrycia głowy z naprawdę pokaźnej listy. Dla każdej drużyny możemy też przypisać inny rodzaj głosu. Królują różne wersje i akcenty języka angielskiego, ale możemy też wybrać aby nasze robaki mówiły po polsku! I to nawet w wersji męskiej i żeńskiej. To nie koniec polskich akcentów, bo dla drużyny możemy wybrać też melodię, która będzie odgrywana po zwycięstwie i na liście znajdują się hymny kilku państw, w tym Mazurek Dąbrowskiego. Cała gra jest też po polsku.
Graficznie tytuł prezentuje się bardzo przyjemnie. Twórcy od kilku odsłon celują w taki kreskówkowy styl. Mapy są różnorodne i nie nudzą się po kilkunastu meczach. Szkoda tylko, że gra czasami potrafi chrupnąć. W losowych miejscach całość zastyga na kilka sekund. Jest to bardzo zauważalne i niestety czasem może zepsuć trochę rozgrywkę.
Przy zamówieniu przedpremierowym na grę otrzymujemy też dostęp do pakietu All Stars. Jest to paczka broni, misji czy czapek dla naszych robali inspirowanych kilkoma popularnymi grami. Dostaniemy więc przedmioty pochodzące z Rocket League, Goat Simulator, The Escapist czy PayDay 2. Dodatkowo posiadacze Xboxa One mogą liczyć na dodatkowy pakiet od Rare. Dodatki dodawane są do zamówień przedpremierowych, ale na pewno będzie je można dokupić osobno.
Worms W.M.D. jest grą wybitną. Bawiłem się przy niej niesamowicie i wiem, że spędzę przy niej jeszcze niejeden miły wieczór. Zabawa jest doskonała i czułem się znów jak dzieciak grający na pierwszym PlayStation w oryginalne Wormsy. Dodatkowe pojazdy czy bronie być może niektórym będą sprawiać wrażenie psujących rozgrywkę, ale nic bardziej mylnego. Gra się w to doskonale, co w połączeniu z niską ceną powinno wszystkich zachęcić do zakupu. Starzy wyjadacze powrócą do dzieciństwa, a nowe pokolenia graczy będą miały okazję zakochać się w tych zabawnych postaciach! Polecam.
Ocena Portalu: 9.5
Dziękujemy Team 17 za dostarczenie gry do recenzji.
Gameplay:
Galeria: