Najprostszą definicją tej produkcji będzie chyba krótkie stwierdzenie: „Spektakl ludzkich emocji”.
Część z Was pewnie miała już okazję ograć jedną z lepszych gier, które ukazały się na konsolach poprzedniej generacji. Ja niestety nie miałam tej przyjemności i tę recenzję piszę z perspektywy właśnie takiej osoby. Nie będzie zatem typowych porównań międzypokoleniowych, a typowy tekst jak w przypadku każdej innej produkcji. Zresztą uważam, że nie są one tak istotne, bo chyba niczego poza lepszą grafiką nie możemy spodziewać się po remasterach. Co więcej, uważam że, sięganie po jakikolwiek podrasowany tytuł z oferowaną przez niego wyższą rozdziałką graficzną nie ma jakiegokolwiek sensu. Owszem, jeśli chcemy wrócić do niego, bo był znakomity, miał świetną fabułę, to czemu nie.
Zatem do dzieła. Zgodnie z tradycją, krótkie wprowadzenie – kto? Co? Jak i kiedy? Za Heavy Rain odpowiada francuskie studio Quantic Dream. Pierwotnie gra pojawiła się w 2010 roku zbierając sporo pochlebnych opinii. Nic zatem dziwnego, że twórcy postanowili ją odrestaurować dla potrzeb PlayStation 4. Produkcję należy zaliczyć do gatunku gier przygodowych z elementami gry akcji a nawet i survival horroru. Całość rozgrywana jest w zasadzie na bazie interaktywnego filmu. Nie będzie chyba dużym błędem, jeśli postawię Heavy Rain na równi z takimi produkcjami jak The Walking Dead od Telltale Games czy przy jednym z ciekawszych ekskluzywnych tytułów od Supermassive Games – Until Dawn. Nie można jednak przy tym zapomnieć, że to właśnie Heavy Rain wytyczyło kierunek w jakim powinni iść twórcy gier przygodowych.
Ostrzegam wszystkich, którzy będą chcieli wyłączyć Heavy Rain po pierwszych kilku, może kilkunastu minutach. Sama prawie tak zrobiłam. Zresztą sami oceńcie. Moje pierwsze odpalenie gry, dobór odpowiednich ustawień, wybór poziomu trudności i zaczynam rozgrywkę. Budzę się w pięknym domu, przepełnionym bogactwem w roli mężczyzny po trzydziestce (jejku, jak to brzmi z ust kobiety, ale lecę dalej). To Ethan Mars, architekt. Podnoszę się z łóżka, rozglądam po pokoju, no tak. Wypadałoby wziąć prysznic, zrobić siusiu po nocy, umyć zęby i ubrać się. Myślę sobie, co to jest? Second life? Naprawdę moim zadaniem będzie opiekowanie się jakimś ludkiem, jak w Simsach? Delikatnie zniesmaczona ciągnę opowieść. Popijam kawę, oglądam telewizję, słucham muzyki, robię szkice. Ba! Nawet mogę przewietrzyć sobie mieszkanie. Mija kilka chwil, przyjeżdża żona z dzieciakami. No tak, trzeba pomóc jej wnieść zakupy, nakryć do stołu i międzyczasie pobawić się z nastolatkami. Okej, przychodzi dzień kolejny. Wyjazd z rodziną na wspólne zakupy, bo przecież trzeba kupić młodemu nowe buty. Ale ja nie lubię robić zakupów jak na faceta przystało. Zatem: „kochanie, idź z Shaunem załatw to, co trzeba, a my z Jasonem poczekamy tutaj na was”. No właśnie Jason. Roztargniony chłopak, gdzieś się gubi. Szukam go, bo przecież nie mógł daleko odejść. W centrum handlowym go nie ma, zatem może wyszedł na zewnątrz? Tak, jest po drugiej stronie ulicy. Wołam go: „Jason, nie! Nie teraz!”.
To jest ten moment, w którym fabuła zmienia się o 360 stopni. Nasz pierwszy bohater Ethan Mars rzuca się pod koła nadjeżdżającego auta, aby uratować syna. Niestety całe zajście kończy się tragedią. Chłopakowi nie udaje się przeżyć. Od teraz wszystko wygląda inaczej. Ciągłe obwinianie się za śmierć Jasona, separacja, niepoukładane życie i ta nieszczęsna ulewa. Do tego dochodzą jeszcze zaburzenia psychiczne. Jakby tego było mało przychodzi dzień, w którym i drugi syn Marsa znika w dziwnych okolicznościach. Na domiar złego, na mieście krążą plotki o seryjnym Zabójcy z Origami, który porywa dzieci i poddaje ich ojców testom, które wymagają od nich odwagi, siły fizycznej, odporności na ból, a nawet posunięcia się do najbardziej skrajnych działań, takich jak zabójstwo. Jeżeli panowie nie zdążą, ten psychol zostawia na ciałach dzieciaków figurkę origami.
Heavy Rain opiera się głównie na sekwencjach Quick Time Events, a więc wciskamy w odpowiednim momencie pojawiające się na ekranie przyciski. Oprócz tego przechadzamy się po różnych miejscach i wchodzimy w interakcję z czym tylko się da. Jeśli nawet nie wiemy co zrobić, wystarczy wcisnąć L2, a nad głową bohatera pojawia się kilka różnych myśli. Możemy wówczas wybrać to, co nas interesuje i jakoś pchamy opowieść dalej. Oprócz Ethana Marsa wcielimy się też w rolę trójki innych postaci, które w konsekwencji spotkają się w dalszej części historii. Będzie to dziennikarka Madison Paige, cierpiąca na bezsenność, agent FBI Norman Jayden, chyba narkoman, będący w posiadaniu ciemnych, specjalnych okularów wyposażonych w system IWO umożliwiający zbieranie dowodów i ich dogłębne analizowanie, a także były policjant, a aktualnie prywatny detektyw Scott Shelby ze słabością do trunków wysokoprocentowych. Myślę, że nie trzeba jakoś specjalnie pobudzać swojej wyobraźni, aby domyślić się, co wszystkie cztery postaci może ze sobą łączyć. Jak widać, każdy bohater dość specyficzny, ale zarazem i normalny, jak każdy człowiek na Ziemi.
Od strony technicznej na pewno nie można porównać Heavy Rain do zeszłorocznego Until Dawn. Widać zdecydowanie, że jest to mocno podciągnięta grafika, ale niestety „tamtej ery”. Choć nie jest to jakaś graficzna katastrofa, bo oczywiście nie jest. Wszystko wygląda przyzwoicie, ale mimo, że nie grałam w tę produkcję „kiedyś”, to jednak mam świadomość tego, co teraz można wyciągnąć z nowych sprzętów. Jednak, do jednej rzeczy muszę przyczepić się koniecznie. Czy męska część ekipy z Quantic Dream naprawdę uważa, że kobiety w dzisiejszych czasach mają tak odstające tyłki? Katastrofa, no nie mogłam patrzeć jak Madison gnie się po pokojach hotelowych. Na pochwałę zasługują na pewno twarze bohaterów. Te wykonane są z dużą starannością. Ostatnio tak dobre wykonanie widziałam w Sherlocku. Animacje natomiast są dość przeciętne. Postacie poruszają się niekiedy jak marionetki i nie wyglądają za dobrze. A jeśli już o ruchu, to kilka słów o męczącym sterowaniu. Nie wystarczy tylko manipulować analogiem. Mamy tutaj coś na wzór gier wyścigowych, gdzie pod R2 występuje gaz. Aby postać ruszyła musimy wcisnąć R2 i w odpowiednią stronę skierować analog. Nie, nie spokojnie, nie musimy naciskać L2, aby wyhamować. Dużym problemem i wyzwaniem dla twórców okazał się dźwięk. W grze występuje sporo momentów, w których głosy aktorów są zakłócane muzyką w tle czy innymi odgłosami otoczenia. To przeszkadza i co gorsze wymaga włączenia wyświetlania napisów na ekranie, co z kolei psuje odbiór bądź co bądź interaktywnego filmu.
Podsumowując Heavy Rain to znakomita produkcja, nawet na miarę obecnej generacji konsol. Ciężko cokolwiek napisać o samej mechanice rozgrywki, bo mamy tu do czynienia z interaktywnym thrillerem, filmem z niemalże doskonałą fabułą, nietuzinkową, wyjątkową i nieoklepaną. Ogromnym atutem jest tutaj przekazanie graczowi pełnej władzy nad bohaterami i ich losem. To od nas zależy, kto z nich przeżyje, kto ulegnie pokusom i komu uda się wypełnić wyzwania. Mamy ogromne pole manewru i wiele możliwości dokonywania trudnych wyborów, które będą miały później swoje daleko idące konsekwencje. Heavy Rain to bogaty i wartościowy spektakl ludzkich emocji. Zatem, kto jest Zabójcą z Origami? Czy Ethan Mars byłby gotów upozorować porwanie własnego syna? A może to jego problemy psychiczne i chwilowe utraty kontaktu ze światem są temu winne? Może pani Paige ma motyw i robi wszystko pod publikę i po to, aby wspiąć się na szczyt dziennikarskiej kariery? Czy może agent FBI, narkoman morduje dzieci pod wpływem środków odurzających? A były policjant Scott Shelby? Może ten miał trudne dzieciństwo i teraz mści się na niczemu niewinnych ludziach? Sprawdźcie sami.
Grę do recenzji dostarczył wydawca: Sony Computer Entertainment.
Cześć, co sie stało z dawną vitasite?? Dawno mnie tu nie było…
Hej. Rozszerzyliśmy swoją działalność, Najpierw pisaliśmy tylko o PS Vita i PS4, a od kilku miesięcy piszemy już o wszystkich platformach oraz zmieniliśmy domenę na konsolowe.info
Mam nadzieję, ze zmiany ci się podobają 🙂
jakość audio, ścieżka dźwiękowa?, co to jest, jakieś dziwne punkty wymyslacie w tych recenzjach, powinno być dźwięk i tyle
czemu nie dacie pod grafiką ”Modele postaci” , ”Jakość tekstur” itd
w rozgrywce ”Model jazdy” , ”Jakość poruszania się postaci” takich głupot można nawymieniać do bólu tylko pytanie po co?
jest mnóstwo gier które nie mają ścieżki dźwiękowej praktycznie wcale, coś tam brząka w tle i tyle, czemu wtedy nie ma za to oceny 2/10
i nie mam tu pretensji do Renzenta, bo wiadomo że to nie jego (jej) pomysły
i dajcie możliwość edycji komentarza, bo czasem cos się napisze nie tak i poprawić nie można
Kluczem do wyrobienia sobie opinii na temat produkcji jest sam tekst recenzji. Plus i minusy to tylko pierdoły, które wszystko zakłócają tak samo wytyczne liczbowe. To są jakieś orientacyjne cyferki po prostu.
W tym wypadku podział na ścieżkę dźwiękową i jakość audio jest akurat dobry. W HR o ile cały dźwięk jest fajnie dobrany, klimatyczna muzyka, wtapiająca się w nastrój, o tyle jakość jest denna, o czym w recenzji wspomniałam.