Arslan: The Warriors of Legend jest jedną z ostatnich produkcji ze studia Omega Studio, mistrzów gatunku musou. Dla niezaznajomionych z tematem wyjaśnię, że to duchowy spadkobierca po beat’em up, klasycznych nawalankach 2d znanych nam np. z automatów. Każdy gatunek przechodzi swoją ewolucję, ten starając się iść z duchem czasu przyjął kilka cech znanych nam z innych gatunków. W wielu dzisiejszych produkcjach możemy spotkać się z elementami zręcznościowymi jak QTE, RPGowymi, podwyższanie poziomu postaci, czy też wykonywanie zadań.
https://www.youtube.com/watch?v=fRRX5kk9JpQ
Omega Force w moim odczuciu zagubiło się trochę w tych wszystkich innowacjach i za bardzo odeszło od prawdziwego ducha beat’em up. W kolejnych odsłonach ich flagowej marki Dynasty Warriors – zaczęli odchodzić od rozgrywki opartej na umiejętnościach gracza, stawiając bardziej na elementy rozwoju postaci. Piszę o tym, wszystkim, bo Arslan jest w pewnym sensie pięknym powrotem do korzeni.
Zanim rozwinę się tak, że tylko miłośnikom gatunku zechce się doczytać tę recenzję do końca, opowiem Wam trochę o tytułowej grze. Arslan jest adaptacją mangi/anime, która cieszy się dużą popularnością w Japonii. Dzięki rozbudowanej historii oryginału i skoncentrowaniu jej na jednym głównym bohaterze dostaliśmy nie szereg krótkich kampanii, a jeden spójny i dobrze poprowadzony wątek fabularny. Mamy też okazje sterować szeregiem bohaterów drugoplanowych, którzy wnoszą do głównego wątku odrobinę swojej historii i kolorytu. Każda postać jest unikalna, ma inny styl walki oraz arsenał broni.
Jak w każdym musou rozgrywka polega na pokonywaniu hord przeciwników i wykonywaniu instrukcji pojawiających się na ekranie. Poza dwoma atakami standardowymi, każda postać posiada jeszcze swoja unikalną umiejętność. Nową rzeczą są ataki grupowe, które możemy wykonać tylko w poszczególnych miejscach. Przy specjalnych wirach możemy przywołać nasz oddział i szturmem pokonać wielu przeciwników na raz lub też obalić przeszkodę.
Ciekawym rozwiązaniem jak i miłym dla mnie zaskoczeniem są opcjonalne zadania, które aktywują się w trakcie misji. W grach z serii Dynasty Warriors byłam przyzwyczajona, że są one raczej proste i niewiele wnoszą do rozgrywki. Tym razem jest inaczej, przede wszystkim – trudniej. Za każde z zadań jak i ogólne poczynania w misji dostajemy ocenę. Oceny wpływają na to co dostaniemy po skończeniu danej misji, oraz warunkują otrzymanie specjalnych broni, kart czy przepisów. To rozwiązanie niezwykle przypadło mi do gustu szczególnie, że oceny nie są zależne jedynie od ilości pokonanych przeciwników. Żeby nie było za prosto zadania mogą polegać na utrzymaniu wysokiego combo lub na pokonaniu określonej ilości przeciwników w wyznaczonym czasie. Co najlepsze, żadne z tych kryteriów nie jest podane podczas misji. Choć brzmi to frustrująco to dla mnie jest tylko i wyłącznie motywacją by powtarzać misję i podbijać mój wynik, szczególnie, że z wyższym poziomem postaci powinno być to odrobinę łatwiejsze.
Taki model rozgrywki bardzo ucieszy weteranów gatunku, którzy szukają wyzwania i odmiany od wtórnych flagowych części serii od Omega Force. Nowych graczy może to zmotywować do zagłębienia się bardziej w rozgrywkę, wyćwiczenia ciosów, czy zauważenia odpowiedniego okna dla uniku, bloku i kontry. W dobie coraz łatwiejszych i krótszych gier, Arslan jest wręcz perełką w swoim gatunku.
Wizualnie gra jest nienaganna. Komiksowa grafika świetnie wpasowuje się w gatunek gry, animowane przerywniki pomagają poczuć się, jak bohater interaktywnego serialu animowanego. Warto zaznaczyć, że wszystkie są z pełnym dubbingiem i nie mamy już do czynienia z „niemymi” scenkami dialogowymi, gdzie zalani jesteśmy wodospadem tekstu do czytania. Niestety jednak grze zdarza się gubić klatki. Jest to widoczne głównie przy dużej ilości przeciwników na ekranie. Przy zwykłym graniu nie przeszkadza to tak bardzo. Wierzę jednak, że na najwyższym poziomie trudności takie zadławienie się gry może nas kosztować bardzo dużo.
Poza głównym wątkiem fabularnym mamy też dostęp do dodatkowych misji, dwóch bardzo rozbudowanych rozdziałów z kolejnymi potyczkami. Są one nawet dłuższe niż główny wątek i choć nie posiadają animowanych przerywników to równie mocno można się w nie wciągnąć.
Na koniec została nam oprawa dźwiękowa, zwlekałam z pisaniem o niej, bo w moim odczuciu jest to najsłabszy element tytułu. Melodie wprawdzie nie przyprawią nas o ból głowy, jednak w ogóle też nie wpadają w ucho. Najgorszym dla mnie mankamentem są odgłosy z pola bitwy. Czasem potrafią być to kluczowe informacje np. dotyczące zmiany celu głównego w trakcie bitwy lub ciekawe dopełnienie fabuły. Niestety są one, jak cała ścieżka dźwiękowa po japońsku. W trakcie chaotycznej rozgrywki na polu bitwy, niezbyt miałam możliwość oderwać oczy od tego co dzieje się z moim bohaterem, przez co często nie udawało mi się odczytać tłumaczenia tych komunikatów. Bardzo się cieszę, że mogłam zagrać w ten tytuł z oryginalną japońską ścieżką dźwiękową, jednak w takiej sytuacji wolałabym już angielski dubbing. Nie mówiąc już w ogóle o tym, jak frustrujące potrafiły być odgłosy, które wydawał mój pad.
Arslan to bardzo udana produkcja Omega Force. Jest naprawdę dobra grą i prawdziwym diamentem w swoim gatunku. Szczerze polecam ją zarówno fanom musou jak i jeszcze nieprzekonanym do tego typu gier. Jeśli dodatkowo mieliście styczność z manga/anime na których bazuje, to jest to pozycja wręcz obowiązkowa.
Bardzo dziękujemy za udostępnienie kopii do recenzji europejskiego wydawcy TecmoKoei Europe.










Dodaj komentarz