Wyruszamy na podbój banków, galerii i innych miejsc, gdzie czeka na nas grubsza kasa.
Wydana dwa lata temu produkcja, za którą odpowiedzialne jest szwedzkie studio Overkill Software, w końcu trafiła na nowe konsole stacjonarne, w tym również na PlayStation 4. Nadszedł więc czas, aby przyjrzeć się jej nieco bliżej. W grze wcielamy się w rolę jednego z czterech ludzi zorganizowanej grupy przestępczej. Fabuła, o ile tak można to w ogóle nazwać została podzielona na szereg różnorodnych zadań do wykonania. Nie ma jako takiej historii, którą splatają kolejne fakty i łańcuch przyczynowo – skutkowy. Nie wiemy dlaczego najpierw idziemy okraść bank, później na przykład galerię, następnie grabimy grube kilogramy narkotyków, a na końcu pomagamy w ucieczce jednemu z więźniów.
Zadania, czy też misje do wykonania wybieramy z menu za pośrednictwem specjalnej mapy Crime.net. Jest to nasze swoiste centrum planowania rabunków. Wyzwania co jakiś czas są odświeżane, a my możemy dołączyć do takiego, które nas interesuje. Każde zadanie cechuje z góry ustalony poziom trudności i kasa, jaką można „wyciągnąć” z planowanej akcji. Tutaj niestety zaczynają się pierwsze przysłowiowe schody. Wielokrotnie, moje próby dołączenia do któregokolwiek ze zleceń kończyły się fiaskiem. Przyczyny niestety nie znam, ale czytając opinie innych użytkowników jest to raczej często spotykany problem gry.
Zlecenia można wykonywać na kilka sposobów, a wszystko zależy od tego jak bardzo mamy zorganizowaną ekipę. I tak w przypadku zabawy w pojedynkę, gdzie gramy wyłącznie ze sztuczną inteligencją, nasze pole manewru jest mocno ograniczone. Nasi kompani nie są bowiem strzelcami wyborowymi i trudności mogą sprawić już nieco trudniejsze kontrakty. Jeśli natomiast uda nam się zagrać z losowymi graczami sytuacja delikatnie ulega poprawie. Jednak na szczyt bandyckiego bogactwa możemy dojść tylko i wyłącznie ze znajomymi. Komunikacja, a zatem i współpraca stanowią klucz do sukcesu. Rozmawiając z drużyną jesteśmy w stanie wykonywać misje incognito, uciszając przechodniów, kneblując strażników czy wyłączając kamery lub też wywołać porządną strzelaninę z podziałem zadań i z góry ustalonym planem działania.
Każdy gracz ma do wyboru pięć specjalizacji: Mastermind, Enforcer, Ghost, Technician i Fugitive. W zależności od tego, którą wybierzemy możemy rozwijać tak zwane drzewko umiejętności, a także kupować odpowiednią dla danej postaci broń oraz pozostały ekwipunek. Po każdym pomyślnie wykonanym zleceniu oprócz „zarobionej” kasy otrzymujemy punkty doświadczenia, a w ramach awansowania na kolejne poziomy również punkty umiejętności, które rozdajemy według upodobania. Przed każdą akcją warto wydać trochę kasy, aby zaopatrzyć się w różne gadżety, takie jak ładunki wybuchowe czy kamizelki kuloodporne. Zadania, które wykonujemy nie opierają się tylko na odpieraniu kolejnych fal wrogów i kradzieży przedmiotów. To także otwieranie sejfów za pomocą specjalnych wierteł czy też blokujących przejście drzwi przy użyciu śrubokrętów.
Wszystkiego dopełnia jeszcze zaaplikowana do wersji Crimwave Edition cała masa dodatków, które wydane zostały od 2013 roku. To doprowadza do tego, że Payday 2 jest grą na dziesiątki godzin i właściwie nie nudzi się. Mnogość zleceń oraz sposobów na ich wykonanie sprawia, że można grać w nieskończoność.
Tytuł śmiga w 30 klatkach na sekundę, co też biorąc pod uwagę gatunek gry, nie jest zbyt zadowalającym wynikiem. Na pewno znacznie lepiej celowałoby się przy 60 fpsach. A jeśli już mowa o celowaniu, to jest ono bardzo ułomne, momentami irytuje. Wbudowany auto-aim pozostawia wiele do życzenia, a przy okazji uniemożliwia precyzyjne strzelanie.
Podsumowując, zremasterowana produkcja studia Overkill należy do udanych. Super, że twórcy postanowili oprócz wizualnych poprawek rozszerzyć zakres tytułu o wszystkie wydane do tej pory DLC. Pod względem graficznym nie zaskakuje, natomiast nadrabia grywalnością. Tytuł zdecydowanie przeznaczony dla osób, a właściwie grup, które lubią tryb współpracy i wspólną zabawę.
Grę do recenzji dostarczył: Techland.
Dodaj komentarz