Sprawdźmy jak strategiczna gra typu tower defense z elementami gry zręcznościowej radzi sobie na konsoli nowej generacji.
Castlestorm: Definitive Edition jak już wspomniałam w tytule to gra typu tower defense, w której występują również elementy gry zręcznościowej wydana przez węgierskie studio ZEN. Warto zaznaczyć, że gra wyszła już na platformy PlayStation Vita i PlayStation 3 w listopadzie ubiegłego roku. Co jednak wyróżnia wersję na PlayStation 4 od tej wydanej poprzednio? Jest to tak zwana kompletna edycja zawierająca dwa dodatki, które przez ten czas się pojawiły The Warrior Queen i From Outcast to Savior. Obydwa zostają odblokowane w momencie, gdy ukończymy kampanię. Oprócz tego grafika została podrasowana na miarę konsoli nowej generacji. Produkcja oferuje rozdzielczość 1080p i 60 klatek na sekundę.
Castlestorm: Definitive Edition przenosi nas do fantastycznego średniowiecza, gdzie przejmujemy kontrolę nad rycerzami króla Edgara, którego spokojne królestwo zostaje nagle zaatakowane przez barbarzyńców i wikingów. Tak więc pokój jaki nastał po tym jak każde ze stronnictw zdobyło swój mistyczny kamień został zburzony. Wrogowie postanowili wykraść kamień króla Edgara, a tym samym rozpętali kolejną wojnę. Zadanie obrony królestwa zostaje powierzony Sir Garethowi, który podczas swoje wędrówki będzie miał sporo problemów ze swoimi podległymi rycerzami. A to zdarzy im się zastrajkować, a to dopadną ich problemy natury biologicznej. Tak mniej więcej prezentuje się fabuła Castlestorm.
Co jest naszym celem? Pewnie nie trudno się domyślić, że naszym głównym celem jest obrona zamku. Tryb kampanii składa się z dwóch – nazwijmy to – rozdziałów. Najpierw toczymy walkę w naszym królestwie, a następnie przemieszczamy się do Vikinglandu. Pierwszy z nich składa się z 10 epizodów (są to kolejne lokalizacje, przez które prowadzimy naszą fabularną wędrówkę), natomiast drugi z 4. Każdy z epizodów ma z kolei od 1 do kilku misji. Większość z nich polega na zniszczeniu wrogiej posiadłości lub też wykradnięciu wrogiej flagi znajdującej się za bramą zamku. Istnieją także misje, w których to przejmujemy kontrolę nad rycerzem czy też wikingiem, bądź panią wiking i prowadzimy walkę wręcz z nacierającymi na nas jednostkami. Mamy wówczas do dyspozycji własną tarczę, dzięki której możemy blokować ciosy, a także łuk, czy inną broń dystansową (w zależności od tego, na jakim etapie rozgrywki jesteśmy), którą możemy wykorzystać do strącania latających stworzeń.
Wracając jednak do misji, których jest przeważająca większość, co też niewątpliwie wynika z przynależności gry do gatunku tower defense. Przejmujemy wówczas kontrolę nad balistą. Balista jest czymś w rodzaju kuszy, która znajduje się nad bramą zamku. Do dyspozycji mamy szereg różnych broni, a właściwie czegoś w rodzaju naboi do naszego balisty. Mogą to być jabłka bojowe, kule armatnie, a nawet lodowe kamienie, które po naciśnięciu przycisku X kruszą się na mniejsze części, czy wreszcie pociski w postaci owiec. Do wyboru jest wiele tego typu rzeczy, które w ramach naszych postępów odblokowują się. Przed każdym zadaniem mamy możliwość wykupienia różnego rodzaju broni za odpowiednią sumkę. Oprócz tego do dyspozycji mamy także ataki magiczne (przycisk – trójkąt), które również odblokowują się w ramach naszych postępów. Istnieje też możliwość rekrutowania żołnierzy, którzy w naszym imieniu będą toczyli walkę na polu bitwy z nacierającymi delikwentami. Dzięki nim możemy zarekwirować wrogą flagę i przetransportować ją do naszego zamku, co równoznaczne jest w większości przypadków z odniesieniem zwycięstwa. Wszystkie gadżety służące do rozprawiania się z wrogiem możemy poddawać upgrade`owi, dzięki czemu stają się mocniejsze i silniejsze, a i skraca się czas na ich ponowne użycie.
Podczas wykonywania kolejnych misji, mamy też możliwość wykonywania zadań pobocznych, za które dostajemy odpowiednią zapłatę. I tak może to być ukończenie misji w określonym przedziale czasu, uzyskanie tak zwanego killstreaka składającego się dla przykładu z 20 zabić czy ustrzelenie określonej liczby headshotów.
Twórcy dali nam także opcję dowolnej modyfikacji zamku, a więc tak zwany edytor zamku. Warto zaznaczyć, że jest on bardzo prosty w obsłudze i każdy bez problemu się w nim odnajdzie. Co więcej, dzięki niemu możemy odpowiednio dostosować sobie naszą twierdzę do własnych potrzeb, dla przykładu dobrać chociażby żołnierzy, których będziemy mogli rekrutować podczas rozgrywki.
Oprócz kampanii w grze istnieją jeszcze 3 inne tryby: Skirmish, Survival i Hero Survival. Pierwszy z nich nie różni się niczym od trybu kampanii, jest czymś w rodzaju gry swobodnej. Kolejne dwa są, jak sama nazwa wskazuje trybami survivalowymi, czyli trybami opartymi na przetrwaniu. W Survivalu obsługujemy balistą, a do naszej dyspozycji mamy wszystkie elementy, które były dostępne podczas przechodzenia gry. Naszym zadaniem jest przetrwanie kolejnych nacierających na nas fal przeciwników. Nie ma tutaj żadnego wrogiego zamku, a zabawa polega wyłącznie na wyniszczaniu kolejnych coraz to silniejszych i intensywniejszych rzeszy napastników.
W Hero Survival wcielamy się natomiast w rolę rycerza, gdzie również musimy odeprzeć kolejne hordy wrogów. Dodatkowo naszym zadaniem jest tutaj obrona czy raczej ochrona flagi, która znajduje się na środku pola bitwy. Jeżeli naszemu przeciwnikowi uda się ją zabrać i wynieść z miejsca walki, odnosimy wówczas porażkę i nasze zmagania musimy zaczynać od początku. Z wielkim żalem i smutkiem muszę stwierdzić, że gra oferuje także tryb multiplayer, który niestety na ten moment cierpi na wielką niemoc. Po kilkakrotnych próbach musiałam sobie odpuścić, gdyż nikt nie chciał podjąć ze mną walki. Jednak mogę stwierdzić, że dostępne opcje w trybie dla wielu graczy nie oferują niczego specjalnego, oprócz modów: Versus – coś na wzór Skirmish, Survival i Hero Survival. Nie trudno się domyślić, że w tym wypadku zmienia się tylko nasz przeciwnik – z komputera na gracza z PSN.
Grafika prezentuje się naprawdę rewelacyjnie, oczywiście jeżeli komuś odpowiada taki kreskówkowy klimat. Ja jak najbardziej uwielbiam oglądać takie bajkowe, baśniowe krajobrazy nasycone kolorami z wykorzystaniem całej palety barw. Towarzysząca temu charakterystyczna muzyczka w tle naprawdę świetnie wtapia się w całokształt rozgrywki. Co więcej wszystkie odgłosy wystrzeliwanych przez nas pocisków czy odgłosy uśmiercanych przeciwników tworzą naprawdę ciekawą atmosferę.
Podsumowując Castlestorm: Definitive Edition polecam obowiązkowo wszystkim fanom gier z gatunku tower defense, ale także nowicjuszom, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z czymś podobnym. Sama bardzo sceptycznie podchodziłam do tego tytułu słysząc, na czym polega gameplay. Jednak zostałam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Fabuła jest na tyle wciągająca, nasycona sporą dawką humoru, że pozwala spędzić kilka godzin przy konsoli naprawdę się przy tym relaksując.
Specjalne podziękowania dla Zen Studios za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz