Przyjrzyjmy się bliżej temu, co może nas czekać za ładnych kilkanaście miesięcy.
Na tegorocznych targach Gamescom 2014, Sony przedstawiło krótki trailer nowej, tajemniczej gry P.T. (roboczy tytuł Playable Teaser). Zaraz potem okazało się, że nad nowym dziełem pracuje sam Hideo Kojima przy współpracy z Guillermo del Toro, a wspomnianą produkcją będzie nowy Silent Hill. Po tym fakcie w PlayStation Store pojawiło się demo P.T.
Nieświadoma tego, co mnie czeka pobrałam je na swoją konsolę. Jako, że nazwa Silent Hill mówi mi mniej więcej tyle, co zeszłoroczny śnieg, odpaliłam ściągniętą wersję. Pierwsze uruchomienie, a mój zmysł słuchu przesłał do mózgu bardzo niepokojące sygnały. Po pierwszych dźwiękach już wiedziałam, że będzie to najgorsze kilkadziesiąt minut w moim życiu spędzone podczas grania. Nie myliłam się.
Swoją przygodę zaczynamy budząc się w pustym, murowanym pomieszczeniu z drzwiami. Te z kolei po chwili uchylają się i zaczynamy stawiać swoje pierwsze kroki. I tak wychodzimy na korytarz. Idąc wzdłuż niego mijamy na ścianach obrazy, z prawej strony szafkę, na której stoi zegar cyfrowy. Notabene stale pokazujący jedną, a właściwie na przemian dwie godziny – 23:59 i 00:00. Następnie z kolei po lewej stronie widzimy kolejny mebel, na którym znajdują się fotografie nieznanych nam osób oraz telefon. Warto w tym momencie nadmienić, że grafika prezentuje się naprawdę nieźle. Wszystko jest – moim zdaniem – bardzo wiernie odwzorowane. Podążając dalej, robimy zakręt w prawo, po prawej mijamy drzwi do łazienki, a kilka kroków dalej, po lewej stronie znajdujemy kolejne drzwi, najprawdopodobniej wejściowe, które oczywiście są zamknięte. Na przeciwko nich jest kredens, tudzież komoda, na której po raz kolejny rozstawione są fotografie, stoi radio, kwiatek, popielniczka z petami, a także leżą klucze. Na pozór nic strasznego się nie dzieje. Jednak pamiętajmy, pozory mylą. Gdy zbliżamy się do radia, słyszymy coś w rodzaju wiadomości. Jak domniemam dowiadujemy się wówczas o wydarzeniach, jakie miały miejsce w domu, w którym aktualnie przebywamy. Wiemy, że w niedzielne po południe doszło tam do brutalnego morderstwa. Przemieszczając się dalej, widzimy schody prowadzące w dół. Jak myślicie, dlaczego tak zobrazowałam całe pierwsze nasze przejście? Dokąd prowadzą schody? Rozwiązanie jest bardzo proste. Schody prowadzą nas do kolejnego pomieszczenia… Ale czy na pewno? Nie do końca, bowiem po ich przejściu ponownie znajdujemy się w tej samej lokalizacji, którą przed chwilą opisałam. Jest to nasze jedyne miejsce, po którym się poruszamy.
Nuda? Absolutnie nie. Za każdym razem w tym całym przedpokoju coś się zmienia. Oczywiście nie będę opisywała tutaj co, jak działa, bo to raczej nie ma sensu. Całe nasze zadanie polega na wchodzeniu w interakcję z różnymi rzeczami, a dokładniej obserwowaniu ich poprzez zbliżanie na nie naszego wzroku. Jedynym potrzebnym tutaj przyciskiem będzie R3, pomijając oczywiście gałki analogowe. I tak powoli zaczynamy rozwiązywać zagadkę tajemniczego domu.
Ktoś mógłby teraz zapytać: „A gdzie ten zapowiadany horror? Gdzie ten klimat?”. Oczywiście nie ma nawet najmniejszej możliwości, aby to opisać słowami. Jednak spróbuję, chociaż troszeczkę to przybliżyć. A więc, przemieszczając kolejne metry pomieszczeń, jedyną rzeczą, jaka nam towarzyszy, to grobowa cisza. Pierwszymi elementami, które niekiedy doprowadzają do tego, że trzeba głośniej przełknąć ślinę, jest fakt, gdy cisza ta jest czymś zagłuszana. A to z niewiadomych przyczyn, na suficie zaczyna kołysać się lampa, a to coś zaświta, a to słychać gdzieś w oddali płaczące dziecko czy jęki kobiety. Nieobce są także momenty, kiedy idąc sobie do kolejnego przejścia „coś” lub „ktoś” zamyka nam je przed nosem, lub co gorsza, gdy są one zamknięte „coś” lub „ktoś” niemiłosiernie ciśnie w nie pięściami czy czymkolwiek innym. Takich chwil grozy jest od groma. Kolejny przykład: pokonując zakręt naszym oczom ukazuje się postać. Kiedy się do niej zbliżamy, jak to na horror przystało gaśnie światło, a my nie wiemy, co zrobić. Jest mnóstwo takich momentów, których nawet nie da się opisać. Wszystko zrobione jest w tak przemyślany sposób, aby podnieść ciśnienie gracza. Grając na słuchawkach, kilkadziesiąt minut, przy przyspieszonym biciu serca gwarantowane. Obiecuję Wam, że przechodząc to demo, nie będzie nawet jednej minuty, w której strach i lęk mogłyby Was opuścić. Co więcej, będzie multum chwil, w których o mały włos nie wypuścicie z rąk swojego DualShocka 4.
Podsumowując, gra wygląda naprawdę obiecująco. Niemniej jednak, jak sam Kojima powiedział, a także jak wynika z zakończenia dema, wydarzenia, które mają tutaj miejsce nie będą specjalnie powiązane z właściwą fabułą gry. Był to raczej pokaz grafiki, a także klimatu, jaki na pewno będzie towarzyszył nowej produkcji. Wszystko zapowiada się nieziemsko dobrze. Jedyną rzeczą, jaka mi tutaj przeszkadzała były zagadki, którym niekiedy było daleko do logicznego rozwiązania. Mam nadzieję, że finalny produkt będzie jednak zawierał bardziej logiczne rozwiązania, dzięki czemu każdy będzie mógł się z nimi zmierzyć z pozytywnym efektem.
Na sam koniec mam jeszcze dla Was krótki gameplay z moich zmagań:
demo wymiata, widziałem całe, są dwa takie momenty w tym demie że naprawdę trzeba być z kamienia żeby nie podskoczyć na kanapie, dawno nie widziałem czegoś tak klimatycznego w grze, szykuje się kawał dobrego horroru