Czy walka ramię w ramię z Tidusem jest tak samo dobra, jak kiedyś?
Moda na odświeżone wersje klasyków z PS2 nie ominęła jednego z najlepszych jRPG przeznaczonych na tę platformę i bardzo dobrze!
Pierwotna wersja gry została wydana po koniec 2001 roku, jako ekskluzywna produkcja dla konsoli PlayStation 2. Wówczas tytuł odniósł ogromny sukces, głównie dzięki pełnemu udźwiękowieniu dialogów,ponadprzeciętnej grafice i wciągającej fabule. Do dziś, tytuł ten jest uważany za jedną z najlepszych części serii.
Historię rozpoczynamy, poznając naszego głównego bohatera – Tidusa. Jest gwiazdą popularnej w jego uniwersum gry zespołowej zwanej Blitzball. W czasie jednego z meczy, nasze miasto jest atakowane przez potężne monstrum – Sina. W niewyjaśnionych okolicznościach, po bliskim kontakcie z potworem zostajemy przeniesieni do innego świata. Główny bohater jest totalnie zagubiony i nie ma pojęcia gdzie się znalazł. Od tej pory będziemy starać się wrócić do naszego domu.Po drodze napotykamy przychylnych nam ludzi oraz, po części przypadkowo, stajemy się jednym ze strażników Yuny w czasie jej pielgrzymki.
Aby nie zdradzić za dużo szczegółów powiem jedynie, że fabuła jest rozbudowana, ciekawa i przedstawiana w nienudzący gracza sposób. Przerywniki filmowe, mimo upływu lat, wciąż zapierają dech w piersiach. W trakcie przechodzenia tytułu nawet przez myśl mi nie przeszło, aby pomijać te graficzne dzieła sztuki. Filmiki zostały poddane lekkiej obróbce, aby dobrze się prezentowały na obecnie wykorzystywanych wyświetlaczach panoramicznych o wysokiej rozdzielczości. Tyczy się to również ekranu PS Vity.
Graficy odpowiedzialni za odświeżenie modeli postaci stanęli na wysokości zadania. Tidus oraz jego kompani wyglądają przepięknie. Porównując wygląd postaci z PS2 i PS3/PSV, naprawdę widać różnicę. Oczywiście na plus.To samo tyczy się naszych przeciwników i otoczenia. Tekstury w wysokiej rozdzielczości robią swoje. Gra prezentuje się dzięki temu niesamowicie, zwłaszcza na małym ekranie Vity. Niestety, żeby nie było zbyt pięknie, modele postaci drugo i trzecioplanowych, wyglądają na nietknięte, przez co przypominają leciwość produkcji. Jest to w pewien sposób zrozumiałe i można się było tego spodziewać.
Efekty cząsteczkowe również doczekały się ulepszenia. Głównie dzięki nim trzynastoletni jRPG nie odstaje pod względem graficznym od konkurentów, którzy są obecnie dostępni na rynku.
Jedną z rzeczy, które nieustannie mnie drażniły, była praca kamery. Setki razy miałem ochotę rozejrzeć się po okolicy, ale nic z tego. Nie mamy jakiejkolwiek kontroli nad kamerą. Zmienia ona położenie jedynie w miejscach, w których zażyczyli sobie tego programiści. Czasami przeszkadza to bardziej, czasami mniej. Grając w jedną z mini gierek, jaką jest blitzball, praca kamery frustrowała mnie najbardziej. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, ponieważ non stop widzimy, co się dzieje na mini mapie, a do tego blitzball nie jest jakimś bardzo ważnym elementem rozgrywki.
Mechanika walki jest solidna. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że jest tak samo dobra, jak w moim jRPGu idealnym, czyli Personie 4 Golden. W czasie starć irytowała mnie tylko jedna drobnostka – brak wyświetlanego na bieżąco stanu życia naszych przeciwników. Oczywiście da się tą funkcjonalność uzyskać. Nie jest to jednak optymalne rozwiązanie, ponieważ nasza broń musi miećopcję sensora. Co ważniejsze, nasz oręż ma ograniczoną ilość miejsc na dodatkowe bonusy, więc w późniejszym etapie gryszkoda wykorzystywać je na tak błahą rzecz, jaką jest „Sensor”. Taka drobnostka wystarczyła, aby z początku zniechęcić mnie do gry. Po przegraniu ponad 200 godzin w P4Gbardzo cenię sobiemożliwość nieustannego monitorowania zdrowia oponenta.
Na szczęście, te niedociągnięcia są niczym w porównaniu do całokształtu produkcji. Tytuł broni się na każdym polu. Czas pojedynczej rozgrywki jest niesamowicie długi, od 50-100h dla każdej części. Przy dzisiejszych standardach jest to wynik prawie niemożliwy do osiągnięcia. Poziom trudności jest stosunkowo wysoki. Nie da się przejść gry ot tak. Nad każdą walką trzeba trochę pomyśleć, zwłaszcza przy starciach z bossami. Tutaj niekiedy powtarzałem starcie 10 razy, aby wymyśleć odpowiednią taktykę. Czasami okazywało się, że na walkę z przeciwnikiem nie jestem wystarczająco mocny, co zmuszało mnie do wczytania wcześniejszego zapisu i dobicia kilku dodatkowych poziomów.
W trakcie całej rozgrywki nie ma problemu z zapisywaniem postępów. Miejsca, w których możemy zapisać nasze poczynania występują bardzo często. Rutynowe zapisywanie zapobiega niepotrzebnej utracie czasu.
Rozwój postaci jest stosunkowo nietypowy. Po każdym zwycięskim pojedynku bohaterowie biorący udział w potyczce otrzymują punkty doświadczenia. Po zdobyciu poziomu możemy poruszyć się o jedno miejsce na tzw. „Spharegrid”. Jest to wielkie drzewko, na którym zdobywamy nie tylko umiejętności, ale również wszystkie pozostałe statystyki, które są standardem w kanonie gier RPG. Ważne jest, aby po planszy poruszać się mądrze, gdyż ścieżek rozwoju jest kilka, a zawracanie kosztuje cenne punkty.
Udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie. Utwory wykorzystane w grze zostały na nowo zaaranżowane, aby sprostać wymaganiom dzisiejszych graczy. Muszę przyznać, że muzyka w czasie walk bardzo przypadła mi do gustu i, po mimo przegrania kilkudziesięciu godzin, wcale mnie nie męczy. Jakość dialogów jest, oczywiście, stosunkowo niższa, co jest w pełni zrozumiałe przy ich ilości. Wszystkie kwestie głównych bohaterów są w pełni udźwiękowione. Bezsprzecznie pomaga to szybciej i mocniej wsiąknąć w świat Spiry. Niestety, dialogi i napisy dostępne są jedynie w wersji anglojęzycznej, co może być nie lada przeszkodą dla osób nieznających tego języka. Trudno przecież grać w RPG nie znając fabuły, na której w dużej mierze opiera się rozgrywka.
Tytuł został zoptymalizowany niemal idealnie. Może kilka razy doświadczyłem spadków płynności, ale nie były one wielkie. Przez większość czasu spędzonego w grze miałem przyjemność rozkoszować się płynną animacją. Jest to jeden z najlepiej wykonanych portów na konsolę PlayStation Vita.
FF X/X-2 polecam każdemu fanowi jRPG i nie tylko. Jest to gra, od której warto zacząć przygodę z tym gatunkiem. Jest trochę trudniejsza niż Persona, ale równie wciągająca i rozbudowana. Całą potęgą gier RPG jest fabuła, a ta w tym przypadku stoi na najwyższym poziomie.
Cena nie jest wcale wygórowana, jeśli przeliczyć ją na godziny zabawy. Za około 150 zł dostajemy dwie gry, z której każda oferuje od 50 do 100 godzin.
Ograłem FF-X HD teraz podchodzę do FF X-2 HD 😀
Polecam każdemu!