Czy bohater odkrył moje pragnienia odnośnie idealnej gry?
Stick It to The Man to produkcja nietypowa. Oryginalne jest w niej niemal wszystko – począwszy od świata, przez zdolność bohatera, a na fabule kończąc.
Wszelkie elementy, które występują w tytule są zrobione z papieru. Jest to oczywiście spore ułatwienie dla twórców, ale gracze nie powinni być zawiedzeni – takie podejście do występujących obiektów sprawia, iż projekt Szwedów wybija się pomysłem. Kolorystyka otoczenia może się podobać – jest kolorowa, ale nie przesadnie (poza pewnymi, uzasadnionymi, rozdziałami) i pogłębia wrażenie obcowania z surrealistycznym uniwersum. Estetyczna strona gry jest ogromną zaletą opisywanego dzieła.
W niemal każdej grze ogromne znaczenie ma fabuła. W Stick It to The Man jest ona, podobnie jak postaci, groteskowa i prześmiewcza. Ray, bo tak nazywa się główny bohater, wracając z pracy zostaje uderzony tajemniczym wojskowym pojemnikiem. Dzięki temu wydarzeniu mężczyzna zyskuje rękę, wyrastającą z jego głowy. Członek ten jest zauważalny tylko przez posiadacza i pozwala na bardzo istotne działania – czytanie myśli wskazanych postaci, zdzieranie pierwszego tła niektórych elementów otoczenia i przenoszenie przedmiotów (nawet tych jedynie wyimaginowanych). Nie ulega wątpliwości, że taka moc będzie niepożądana u niewłaściwej osoby i „ci źli” będą dążyli do zwrócenia im mentalnej kończyny. Ray, w czasie swojej ucieczki i jednoczesnego poszukiwania rozwiązania problemów (sam zastanawia się, czy nie jest szalony) napotka na swej drodze plejadę unikatowych, nietuzinkowych osobistości. Należą do nich choćby takie indywidua, jak tańczący szef mafii z lśniąco białymi zębami, szalejący za herbatą królik, zakochany zombie, czy też babcia-kosmitka. Humor jest wielką zaletą produkcji i sprawia, że mimo powtarzalnego gameplayu do gry chce się wracać.
Rozgrywka składa się z kilku części. Pierwszą jest eksplorowanie terenu – Ray, jak to bywa w platformówkach, potrafi skakać oraz oczywiście poruszać się na boki (przemieszczanie zazwyczaj wykonywane jest w linii prostej – można udać się na prawo lub lewo), ale także, dzięki wspomnianej ręce, w głąb teł. Po zaczepieniu kończyny (którą celuje się za pomocą prawej gałki analogowej) o pinezkę, bohater przenosi się do wskazanego miejsca. Pozostając przy umysłowym członku, warto wspomnieć, że po naciśnięciu i przytrzymaniu przycisku L, przechodzi się w tryb interakcji z… mózgami. Tu można odczytywać myśli napotykanych postaci, co nierzadko potrafi przywołać uśmiech na usta. Czytanie w głowach jest niezbędne do rozwiązywania zagadek, charakterystycznych dla przygodówek.
Za przykład może posłużyć kierowca, który nie chce przepuścić gracza. Po odczytaniu myśli pracownika można dowiedzieć się, że jest głodny. Inna postać marzy o pączku. Wystarczy więc wykraść ten wypiek i przekazać go myślom kierowcy. Takie żonglowanie pragnieniami jest bardzo ciekawe i efekty ich spełniania mogą bardzo się podobać.
Jednakże twórcom nie udało się uniknąć popularnego błędu – wkradania się nudy. Rozgrywka jest bardzo powtarzalna i szybko staje się monotonna. Sytuację trochę ratują etapy, w których należy przekraść się obok ochroniarzy i nie dać się złapać (niepowodzenie kończy się restartem przy checkpoincie – drukarce). Te miejsca dodają Stick It to the Man nieco dynamiki i potrafią wciągać. Aczkolwiek jest ich niewiele i monotonia przeważa. Zaznaczam, że bardzo lubię gry przygodowe, zwłaszcza ręcznie rysowane, ale w produkcji Szwedów nie udało się należycie połączyć poszczególnych aspektów rozgrywki.
Plusem natomiast jest udźwiękowienie. Głosy postaci są zróżnicowane i pasujące do ich osobowości. Często już po pierwszym wypowiedzianym słowie można domyślać się, czy gracz ma do czynienia z nudziarzem, desperatem, furiatem, czy kimś jeszcze innym. Muzyka dostosowuje się w grze do sytuacji – zwykłe zwiedzanie terenów odbywa się przy spokojnych rytmach, które zmieniają się przy scenach pościgu, czy ucieczki. Jednakże udźwiękowienie nie zapada w pamięć i po wyłączeniu gry szybko zapomina się, co się przed chwilą słyszało.
Czy wobec tego Stick It to the Man jest warte zakupu? Za 49 zł nie. Gra jest krótka (10 rozdziałów, które można ukończyć w około 3 godziny) i szybko potrafi zniechęcić do spędzania z nią czasu. Gdy jednak stanieje do około 20 zł, można rozważyć jej zakup – to nadal dobra, humorystyczna i oryginalna produkcja, z którą warto się zapoznać.
Dziękuję firmie RipStone za dostarczenie gry do recenzji
Gra na 3 godziny na 49zł?? To ja podziękuje!