Frontier Developments po raz kolejny oddaje w nasze ręce stery nad parkiem pełnym prehistorycznych stworzeń. Pytanie tylko, czy tym razem warto wrócić na stanowisko zarządcy?



Ewolucja, nie rewolucja
Tytuł tej serii, Evolution, idealnie oddaje filozofię twórców. Każda kolejna odsłona to nie skok, lecz krok w stronę perfekcji. Pierwsza część dziś może już trącić myszką, ale dzięki stopniowej ewolucji i rozszerzeniom cała seria wyraźnie dojrzewała.
Trzecia odsłona kontynuuje ten trend. To wciąż ten sam szkielet, ten sam organizm, tylko usprawniony i bogatszy w detale, które sprawiają, że zarządzanie parkiem nabiera nowej głębi.
Natura znalazła rozwiązanie
W oryginalnym filmie, ale też i książce Park Jurajski wszystkie ze zwierząt w parku były samicami. Miało to na calu ukrócenie możliwości swobodnego rozmnażania się dinozaurów. Jak jednak wiemy „natura znalazła rozwiązanie” i kolejne pokolenia prehistorycznych gadów w filmowym świecie się pojawiły.
Do tej pory w grach również nie istniały parytety. System płci i rozmnażania to jedna z największych nowości w Jurassic World Evolution 3. Dinozaury w końcu mają samców i samice, a jeśli stworzymy im odpowiednie warunki i gniazdo to park szybko zapełni się młodymi.
Nowe pokolenia nie tylko przyciągają gości, ale też wprowadzają chaos. Małe dinozaury dość szybko rosną, stając się dorosłymi osobnikami, które mogą dalej się rozmnażać. Trzeba więc uważać i trzymać nad wszystkim pieczę, bo ani się obejrzymy, a będziemy mieli przepełnioną klatkę. To mechanika, która wreszcie sprawia, że park naprawdę żyje.



Różnorodność, która imponuje
W grze znajdziemy około 90 gatunków zwierząt, wliczając w to gatunki z edycji Deluxe gry. Większość powraca z poprzednich odsłon i ich DLC. Znajdziemy tu nie tylko znane i lubiane dinozaury, ale także zwierzęta z innych epok, jak np. Megalodon czy Dunkleosteus.
Trzeba oddać ekipie Frontier Developements, że musieli się przy takiej liczbie zwierząt napracować. Nie mogli tylko skopiować materiałów z poprzednich części. Każdy gatunek ma teraz wersje płciowe oraz młode. Oznacza to, że trzeba było przygotować dla wszystkich nowe animacje, modele itd. To niesamowita praca, którą warto docenić.
Oczywiście nie wszystkie stworzenia powróciły i nie da się ukryć, że część z nich zobaczymy za kilka miesięcy w ramach kolejnych pakietów DLC. I jeśli wasz ulubiony gatunek w ten sposób został wycięty, to mogę zrozumieć pewne rozgoryczenie. Niemniej jednak trzeba powiedzieć, że i tak dostępne w grze zwierzęta robią wrażenie, a i te najpopularniejsze oczywiście wciąż tu znajdziemy.



Narzędzia do budowy imperium
Jurassic World Evolution, na tle innych gier studia, zawsze uchodziło na grę odrobinę prostszą. Mechaniki nie były aż tak zaawansowane, a dostępne narzędzia raczej uproszczone. Tym razem jednak twórcy postanowili puścić nieco wodze i oddali graczom sporo nowych możliwości.
Narzędzia do edycji terenu są dużo bardziej rozbudowane. Możemy wpływać na wiele czynników i tworzyć niesamowite wybiegi dla zwierząt. Wodospady, efektowne wzgórza i doliny. Ogranicza nas właściwie tylko nasza własna wyobraźnia.
A wyobraźnia potrzebna będzie także w nowych modułowych budynkach. Teraz będziemy mogli je edytować, dodawać różnego rodzaju dekoracje czy tworzyć wręcz własne zupełnie nowe aranżacje. Wszystko po to, żeby park był naprawdę nasz.
A jeśli, podobnie jak ja, nie macie w sobie smykałki do tworzenia własnych budynków, to zawsze możecie skorzystać ze sklepu z zawartością i pobrać niesamowite konstrukcje innych graczy.



Kampania
W grze znajdziemy dość rozbudowany tryb kampanii. Podobnie jak w poprzednich odsłonach pełni on rolę samouczka, który uczy nas sterowania, podstawowych mechanik i zarządzania parkiem. W trzeciej odsłonie jest ona jednak dużo bardziej rozbudowana. Gdzie w dwójce kampanię dało zamknąć się w godzinę, tak tutaj jest ona dużo bardziej rozległa.
Podczas swojej przygody odwiedzimy wiele różnych parków, rozsianych dosłownie po całym świecie. Każdy ma indywidualny charakter, infrastrukturę i teren. Zaliczanie kolejnych zadań sprawia naprawdę wiele satysfakcji, a za każdym razem gdy w jednym miejscu spędzimy dużo czasu, to szybko przeniesiemy się dalej.
Powraca tu genialny Jeff Goldblum jako Ian Malcom. Każdej jego wypowiedzi słucha się z wielką przyjemnością. Powrót zaliczają także inne, drugoplanowe postaci z poprzednich odsłon. I muszę przyznać, że nad dialogami trochę popracowano. Są one dużo bardziej wciągające, interesujące a miejscami nawet zabawne.
Sama kampania dotyka też interesujących tematów i jest to tryb, który warto sprawdzić. Tym bardziej że oprócz niej niestety nie znajdziemy tutaj dużo więcej.



Wyzwania i piaskownica
Oprócz kampanii znajdziemy tutaj szereg wyzwań. Nie zawsze będą one związane z zarządzeniem parku. Jednym z nich jest np. jazda jeepem i fotografowanie zwierząt na czas. Każde wyzwanie ma kilka poziomów trudności, więc każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Wyzwania przetestują nasze umiejętności i opanowanie mechanik rządzących grą.
A na sam koniec zostawiam ulubiony aspekt wielu graczy, czyli tryb piaskownicy. To jest miejsce, w którym zatracić możemy się na wiele godzin. Doceniam to, jak bardzo dostosować można ten tryb do własnych preferencji. Jest tu tak dużo opcji, że praktycznie każdy z aspektów gry możemy podkręcić do maksa albo całkowicie wyłączyć.
Tym samym np. jeśli chcemy skupić się na tworzeniu idealnych wybiegów dla zwierząt, to możemy ustawić, że są one dużo bardziej wybredne. Jednocześnie możemy też wyłączyć całkowicie zużywanie się budynków czy konieczność wydobywania skamielin, jeśli nie interesują nas te aspekty i chcielibyśmy je pominąć. Jest tu tak dużo opcji, że każdy utworzy swoją idealną mapę, gdzie będzie mógł wybudować najlepszy park w historii.



Monotonia i długie czasy ładowania
Dla graczy, którzy związani są z serią od 2018 roku, pewnym problemem może być konieczność ponownego odkrywania tego samego. Grając w kampanię, musimy na nowo odkryć kolejne budynki czy wysłać naukowców na ekspedycje, by zdobyć skamieniałości prehistorycznych stworzeń. Część z tych rzeczy robić będziemy po raz trzeci, więc dla takich dinozaurów serii, jak ja, może wydać się to dość monotonne. Oczywiście jeśli jest to wasza pierwsza styczność z serią, to ten argument całkowicie traci znaczenie.
Inną wadą, która dość znacząco dała mi się we znaki, były czasy ładowania. Zdaję sobie sprawę z faktu, że występują one, bo gra musi załadować naprawdę masę danych, ale przyznać muszę, że szybkie dyski SSD strasznie mnie rozpieściły i powrót do kilkudziesięciu sekundowego ładowania poziomów mocno mnie zaskoczył.
Poza tym jednym aspektem nie napotkałem żadnych większych błędów. Trzecia część dostępna jest tylko na konsolach obecnej generacji, więc nie mamy tutaj równania w dół do PS4 i Xboxa One. Gry wyglądają imponująco i z pewnością nie raz zatrzymamy się, by cyknąć fotkę naszym zwierzakom.
Sporym minusem może być też całkowite pominięcie najnowszego filmu z serii. Nie znalazłem w grze chyba żadnego nawiązania do Odrodzenia, a wśród zwierząt nie znajdziemy też żadnych z występujących w filmie nowych gatunków. Oczywiście Mozazaur, T-Rex czy Kecalkoatl powracają, ale nie są to nowe gatunki. Nawet Spinozaur używa starszego modelu z Jurassic Park III, choć tym razem może on też pływać w głębszych akwenach. Nie zdziwię się jak pierwszym DLC do gry będzie pakiet dinozaurów z Odrodzenia.
Podsumowanie
Jurassic World Evolution 3 to bardzo udana kontynuacja. Nie rewolucja, ale naturalny krok naprzód. System rozmnażania, nowe narzędzia budowy i rozbudowana kampania nadają serii świeżości, jakiej brakowało.
Fani znajdą tu dokładnie to, czego oczekują: emocje, chaos i dinozaury w najlepszym wydaniu. A jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z zarządzaniem parkiem jurajskim, to teraz jest najlepszy moment, by dać się porwać tej ewolucji.
Grę do recenzji dostarczył Frontier Developments.

Dodaj komentarz