Batman powraca w kolejnym komiksie. Czy Gothamski Nokturn: Uwertura to udany tom? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji.
Kiedy przeczytałem oficjalny opis komiksu Gothamski Nokturn: Uwertura, bardzo zainteresowałem się tym tomem. Miałem nadzieję na opowieść skupiającą się na ukazaniu niemocy Batmana i problemach Bruce’a Wayne’a po wielu latach działalności jako Mroczmy Rycerz. Okazało się niestety, że opis wprowadził mnie w niemały błąd i otrzymałem historię, do której niemal na pewno nie będę wracał. Zanim przejdę dalej zachęcam do zapoznania się z wspomnianym opisem. Oto on:
Pierwszy tom serii „Detective Comics” w ramach linii wydawniczej Uniwersum DC. Rozpoczynamy nowy etap w życiu Detektywa Nocy. Drogę wytycza mu wielokrotnie nagradzany scenarzysta Ram V („Catwoman”, „The Swamp Thing, „Wiele śmierci Laili Starr”) i niesamowity rysownik, jakim jest Rafael Albuquerque („Amerykański wampir”, „Superman/Batman”)! Razem zmienią opowieść o Batmanie w tragiczną, choć przepiękną gotycką operę.
Z Batmanem dzieje się coś niepokojącego. Żaden test ani badania nie pomagają najlepszemu detektywowi na świecie ustalić źródła tego przerażającego lęku – jego własnych demonów i nawarstwiających się sygnałów świadczących o tym, że Bruce Wayne się starzeje. Tymczasem prawdziwe demony kryją się w cieniu, gdy starożytna melodia zakłóca nocny spokój Gotham. Kurtyna się unosi, a upiorna melodia płynie przez noc. Kto jest człowiekiem, a kto demonem? Kto może to ustalić? Gdy Batman podąża śladem melodii i demonów Gotham, musi odpowiedzieć na najważniejsze pytanie. Czy demon towarzyszył mu przez całe życie? A jeśli tak, to czego od niego chce? I dlaczego jeszcze nim nie zawładnął?
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Detective Comics” #1062–1065.
Oficjalny opis komiksu
Fabuła w komiksie Gothamski Nokturn: Uwertura
Historia, którą poznałem dzięki Gothamskiemu Nokturnowi: Uwerturze jest bez wątpienia największym zastrzeżeniem, jakie mam do tego tomu. Zaczyna się ona dość niewinnie i klimatycznie. Mamy mroczne miasto Gotham, klub nocny oraz Batmana działającego z efektami niepasującymi do jego standardów. Nie będzie spoilerem informacja, że postanawia się przebadać i odkryć powody spadku formy. Do tej części komiksu nie mam żadnych negatywnych uwag. W zestawieniu z dość interesującym działaniem bez maski Batmana, a nawet z intrygującą wersją Dwóch Twarzy początek jest całkiem przyzwoity. W przeciwieństwie niestety do dalszego rozwoju opowieści. Szybko historia staje się mało interesująca, a główne zagrożenie, z jakim musi zmierzyć się Mroczny Rycerz jest niesamowicie sztampowe. Co gorsza, fabuła wydaje się być napisana na kolanie i przyznaję, że zmuszałem się do brnięcia przez kolejne strony. Nawet pomimo tego, że historia nie należy do najdłuższych.
Sytuacji nie ratuje druga opowieść, która przeplata się z podstawowym wątkiem. Obserwujemy tam Gordona, którego dni chwały już dawno przeminęły. Jego aktualna misja była jak dla mnie przegadana i ani trochę nie wciągnęła mnie ani ta historia, ani główna opowieść, Nokturn. W związku z tym z przykrością stwierdzam, że jest to jeden z najgorszych tomów, jakie czytałem. Na szczęście nie wszystko jest tu tak złe. O plusach dowiecie się z następnego akapitu.
Ilustracje
Zdecydowanie największą zaletą Gothamskiego Nokturnu: Uwertury są fenomenalnie prezentujące się ilustracje. Ich autorzy stworzyli niesamowicie ujmujące sceny i bez wątpienia niejedna z nich byłaby świetnym pomysłem na większy plakat. Widzimy Batmana walczącego i męczonego przez jego wewnętrzne demony. Nie brakuje odwołań do znanej mitologii tej postaci, czy wytłumaczenia dlaczego przebiera się on za nietoperze. Znajdziemy też wyjaśnienie nazwy miasta Gotham i jestem w stanie to zaakceptować. W tych scenach dominuje połączenie czerni i czerwieni, co daje rewelacyjny efekt. Dotyczy to głównej opowieści i w niej pod kątem wizualnym, a nawet artystycznym, naprawdę nie mogę się do niczego przyczepić. Niestety w przeciwieństwie do dodatkowej historii Gordona, Komy. Zdaję sobie sprawę, że taki styl może mieć swoich zwolenników. Ja jednak nie zaliczam się do nich i miałem wrażenie, że czytam wciąż tworzoną opowieść, której brak ostatecznego sznytu. Nie ratowała tego ogólna nijakość opowieści, ale o tym więcej napisałem we wcześniejszym akapicie. Ogólnie pod względem ilustracji tom ten jest bardzo interesującą pozycją i jak zwykle bardzo podobały mi się zawarte na końcu albumu okładki komiksów. Od strony artystycznej (w kontekście głównej opowieści) bynajmniej nie mogę się do niczego przyczepić.
Podsumowanie
Gothamski Nokturn: Uwertura w ogólnym rozrachunku to dla mnie niestety ogromne rozczarowanie. Przyznaję szczerze, że żałuję, iż sięgnąłem po ten tom i oprócz ilustracji w głównej opowieści nie jestem w stanie znaleźć istotnych zalet. Z przykrością odradzam lekturę tego komiksu – niczego nie stracicie, nie dodając go do swojej biblioteki. DC Comics oferuje sporo świetnych tomów z wciągającą opowieścią, których lektura płynie niesamowicie przyjemnie. Niestety nie mogę napisać tego o Uwerturze i mam wrażenie, że bardzo szybko zapomnę, że ten komiks w ogóle istnieje. Możecie bez wahania przejść obok niego bez żalu.
Liczba stron | 144 |
Wymiary | 16,7 cm x 25,5 cm |
Scenarzyści | Ram V, Simon Spurrier |
Ilustratorzy | Rafael Albuquerque, Dani, Dave Stewart |
Tłumacz | Tomasz Sidorkiewicz |
Typ oprawy | miękka ze skrzydełkami |
Cena | od 35,93 zł |
Komiks do zrecenzowania zapewnił jego wydawca, firma Egmont.
Dodaj komentarz