W tym miesiącu ukazała się kolejna historia w świecie Blade Runnera. Czy warto zainteresować się losami Czarnego Lotosu w najnowszym tomie? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji.
Blade Runner, czy też Łowca Androidów, to niezwykle istotne dzieło dla gatunku, jakim jest cyberpunk. Co do tego absolutnie nie powinno być żadnych wątpliwości. Dzieło stworzone przez pisarza Philipa K. Dicka (pod tytułem Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?) wyznaczyło pewne standardy. To właśnie od tego cyklu rozpoczęło się poważne rozwijanie cyberpunkowych realiów. Jako ciekawostkę wspomnę, że postać Misty Olszewski (występująca w Cyberpunku 2077 i fenomenalnym rozszerzeniu, Widmie Wolności) była wyraźnie inspirowana jedną z bohaterek występujących w filmowej wersji Łowcy Androidów. Odłóżmy jednak tę dygresję na bok i przejdźmy do analizy Czarnego Lotosu. Czy Zostawić LA jest dobrym komiksem? A może lepiej będzie w ogóle po niego nie sięgać? Przekonajmy się.
Historia w Blade Runner – Czarny Lotos: Zostawić LA
Główną bohaterką komiksu Blade Runner – Czarny Lotos: Zostawić LA jest Elle. Nie będę się wdawał w szczegóły dotyczące historii – nie chcę przecież nikomu niczego niepotrzebnie zaspoilować. Posłużę się jednak oficjalnym opisem tego tomu. Znajdziecie go niżej.
Los Angeles, 2032 rok. Prototyp replikanta znany jako Elle lub Czarny Lotos wymyka się z rąk swojego twórcy Niandera Wallace’a i ucieka na pustynię. Tam zamierza szukać odpowiedzi na pytanie o swoją tajemniczą przeszłość, aby zyskać możliwość odkupienia. W samym sercu pustkowia ta bezwzględna zabójczyni dociera do industrialnej osady Fracktown, gdzie zostaje wciągnięta w śmiertelny spór między dwiema ścierającymi się w mieście frakcjami. Ale to niejedyna niespodzianka, która ją tutaj czeka. Nic nie przebije spotkania z samym Nianderem Wallace’em. Elle jest ostatnią istotą na Ziemi, która chciałaby jeszcze raz przez to przejść.
Opowieść napisana przez nagradzaną autorkę horrorów Nancy A. Collins i zilustrowana przez uwielbianego przez fanów fantasy Enida Balama to nowy rozdział w sadze „Blade Runner”.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Blade Runner Black Lotus” #1–4.
Oficjalny opis komiksu
Nie wchodząc w szczegóły, mogę oczywiście wyrazić swoją opinię na temat jakości przedstawianej opowieści. Cóż, nie ma co owijać w bawełnę – jest ona moim zdaniem zdecydowanie najsłabszą stroną tego komiksu. Sam początek jeszcze daje radę. Mamy do czynienia z dość rozbudowanym podsumowaniem wydarzeń poprzedzających pierwszy tom Zostawić LA. Skojarzyło mi się to z początkowymi napisami w każdym filmie z serii Gwiezdnych Wojen. Elle w wyniku pewnych ciągów zdarzeń trafi do żyjących na pustyni osób. Nie minie wiele czasu, a wejdą w konflikt z potężną firmą. Nie zabraknie wobec tego walk z korporacją, a więc można pokusić się o stwierdzenie, że jest to cyberpunkowa klasyka. Występują też replikanty, aczkolwiek muszę przyznać z przykrością, że moim zdaniem w tym komiksie jest bardzo mało elementów charakterystycznych dla Łowcy Androidów. To jednak nie jest największa wada recenzowanego komiksu.
Problem tkwi bowiem w tym, że w Blade Runner – Czarny Loto: Zostawić LA historia jest zwyczajnie nudna. Szybko złapałem się na tym, że zaczynałem nawet zasypiać – a zaznaczam, że tom liczy zaledwie około 100 stron. Dialogi są niezwykle sztampowe, a postaci wypowiadają swoje zdania tak, że nie może być żadnych wątpliwości co do ich sensu. Pod koniec komiksu znajduje się pewien cliff hanger wyraźnie sugerujący powstawanie kolejnych tomów z tej serii. Ja jednak na pewno nie będę się już nimi interesował. Pierwszy album skutecznie zniechęcił mnie do dalszego poznawania opowieści.
Ilustracje
Nie znaczy to bynajmniej, że w Zostawić LA nie ma żadnych zalet. Ogromnie spodobały mi się ilustracje. Kadry często obfitują w szczegóły sprawiające, że oglądany przez nas świat jest bardzo wiarygodny. Nawet na początku opowieści znalazło się miejsce dla drobnego, aczkolwiek niesamowicie istotnego detalu. Chodzi mi o to, czy pewna postać ma zamknięte, czy otwarte oczy. W połączeniu z interesującymi ujęciami sprawia to, że wizualnie tom jest bardzo udany. Nierzadko na twarzy postaci znajdą się też rozświetlenia, pochodzące na przykład od trzymanego przy uchu telefonu. Podobnych smaczków jest całe mnóstwo i ten aspekt bez wahania oceniam na plus. Podobnie zresztą jak dodatkowe materiały pod koniec komiksu. Chodzi mi mianowicie chociażby o galerię alternatywnych okładek zeszytów tworzących ten tom.
Nie brakuje także szkiców koncepcyjnych. Dowiemy się z nich, jak początkowo wyglądały postaci i kadry. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie też kilka stron ze scenariuszem scen. Możemy dzięki temu zwrócić uwagę na dodatkowe elementy świata. Przyznaję, że nie spodziewałem się tych scenariuszy. Życzyłbym sobie, aby pojawiały się w zdecydowanie większej liczbie komiksów. Ogromnym plusem jest także fakt, iż tłumacz nie ominął tych końcowych dodatkowych stron. Dzięki temu możemy poznawać te bonusowe materiały oraz ich opisy przetłumaczone na język polski. Jeżeli więc chodzi o stronę wizualną i wrażenia artystyczne, to nie mogę się do niczego przyczepić w tym komiksie. Szkoda natomiast, że nie idzie to w parze z jakością opowieści.
Podsumowanie
Niestety Blade Runner – Czarny Lotos: Zostawić LA – Tom 1 to komiks, który strasznie mnie rozczarował. Historia moim zdaniem nie wnosi niczego interesującego ani do gatunku, ani do świata Łowcy Androidów. Bez najmniejszego problemu można sobie odpuścić ten tom. Co prawda znajdują się w nim całkiem niezłe ilustracje. Całość domykają też bardzo fajne materiały dodatkowe, pokazujące jak powstawał komiks. Niemniej jednak to za mało, aby warto było mieć ten komiks w swojej kolekcji. Na poniższą ocenę bardzo duży wpływ mają właśnie wspomniane przed chwilą materiały. Jeżeli miałbym oceniać sama opowieść, to ogólna ocena byłaby dużo niższa. W moim przekonaniu niczego nie stracicie, zapominając, że ten komiks istnieje. Niestety, taka jest bolesna prawda. Sytuacji nie ratuje też stanowczo za wysoka cena.
Liczba stron | 112 |
Wymiary | 17 cm x 26 cm |
Scenarzystka | Nancy A. Collins |
Ilustrator | Enid Balam |
Tłumaczka | Maria Jaszczurowska |
Typ oprawy | Twarda |
Cena | od 48 złotych |
Komiks do zrecenzowania dostarczył jego wydawca – Egmont.
Dodaj komentarz