Nie jest łatwo zaadoptować uznaną grę video na planszówkę, żeby wybroniła się mechaniką i zachowała klimat pierwowzoru. Czy Northgardowi się to udało?
Słowem wstępu warto wspomnieć, skąd wziął się ten oryginalny, czyli cyfrowy Northgard. Jest to owoc pracy Shiro Games (studia robiącego wcześniej pixelartowe gry RPG Evoland). Decyzja o stworzeniu gry RTS w klimacie 4 X (z angielskiego: eXplore, eXpand, eXploit, eXterminate) okazała się strzałem w dziesiątkę i gra zyskała uznanie krytyków. Silnie skirmishowy charakter rozgrywki, podobieństwo do szlagiera wszech czasów Settlers i nordycki klimat skradły serca graczy nie tylko na komputerach, ale i konsolach. Kiedy dostałem w swoje ręce planszówkę, zastanawiałem się, czy taka adaptacja może się w ogóle udać? Co więcej, to dalej ma być tytuł 4 X! Przy czym nie oczekiwałem przeniesienia wszystkich mechanik z gry video na planszę. Tam przecież dużo rzeczy oblicza za nas procesor, czemu więc zrzucać to na gracza? Złotym środkiem byłoby wyciągnięcie z materiału źródłowego klimatu i paru kluczowych elementów, ale stworzenie planszówki mającej własny pomysł na siebie. Czy to się udało? Zapraszam do recenzji!
Pudełko
Fani gry video zwrócą na pewno od razu uwagę na zachowanie stylu graficznego oryginalnego Northgarda. Pudełko Northgard: Nizbadane Ziemie prezentuje się kapitalnie i podobnie jest, jeśli chodzi o karty, które znajdziemy w środku. Trochę obawiałem się, że nie są one perforowane ani wzmocnione, zdają się być jednak dosyć wytrzymałe, choć łatwo zostawić na nich ślady. Zdecydowanie możecie je zakoszulkować. Potrzebne będą do tego 134 protektory, ale uwaga, karty mają lekko powiększony format, więc wybierzcie rozmiar 100 × 65 mm.
W pudełku znajdziecie też 70 figurek w 5 kolorach. Każdy zestaw ma dwa takie same modele — wojowników i wojowniczki. Niezbadane Ziemie posiada też opcjonalny moduł Stwory, który ma dodatkowo 9 figurek oraz odpowiadające im karty (wliczyłem je do wcześniej podanej sumy). Widziałem dokładniejsze modele, ale nie zrozumcie mnie źle — ich jakość jest zdecydowanie wystarczająca.
Z pozostałych komponentów szczególnie chcę pochwalić żetony budowli i tor rund. Wykonano je na bardzo grubej tekturze, dzięki czemu nie może być mowy o ich przypadkowym zagięciu. Znacznik roku jest drewniany — co zawsze pasuje do planszówek. Oprócz tego mamy żetony zasobów (już nie tak grube, ale również solidne) i kafle mapy. Wisienką na torcie są dwie klimatyczne czarne kostki walki.
Pakuj się na wyprawę
Osobne miejsce chcę poświęcić na fenomenalny insert, który nie dość, że pomaga szybko złożyć i rozłożyć grę, to jeszcze świetnie sprawdza się jako podajnik żetonów podczas rozgrywki. Jest w nim jeszcze sporo wolnego miejsca, możliwe więc, że pomieściłby znajdujące się już na rynku dodatki (ich opis znajdziecie w tym miejscu). Dodatkową przestrzeń postanowiłem wykorzystać na posiadany pod ręką organizer na śrubki… pasował idealnie i sprawdził się w segregowaniu żetonów! Możecie to zresztą zobaczyć na zdjęciach. Ponieważ wiedziałem, że będę zabierać pudełko na sesje testowe, postanowiłem dodatkowo zabezpieczyć żetony przed wypadaniem. Wykorzystałem do tego złożoną na pół tekturkę, w której wsadzone były wcześniej żetony. Również sprawdziło się to bardzo dobrze, choć na pewno wymyślicie bardziej „eleganckie” rozwiązania 😉.
Planszowe 4 X
Jak wiecie na wstępie obawiałem się, czy gra nie będzie próbowała przenieść wszystkich mechanik z komputera na planszę. Na całe szczęście, Northgard: Niezbadane Ziemie zachował swój charakter poczwórnego X, ale jednocześnie nie został przekombinowany. Przewodzimy w nim jednym z siedmiu asymetrycznych klanów w wyścigu po największą chwałę na koniec ostatniego roku gry. Można również wygrać poprzez posiadanie 3 zamkniętych obszarów z wybudowanymi dużymi budynkami. Wszystkie nasze działania odpalamy z kart akcji. W trakcie gry będziemy mieli wpływ na nabywanie, jak i pozbywanie się kart z tej talii. Jak wiecie jestem fanem deck-builderów, więc obecność tej mechaniki bardzo mnie ucieszyła.
Eksploracja
Aby bliżej opisać Wam rozgrywkę, przyjrzę się każdemu z tych 4 X-owych aspektów gry, a zacznę od eXplore, czyli eksploracji. Odkrywanie nowych terenów przez zwiadowców było znakiem rozpoznawczym gry video. W trakcie tej czynności pobieramy kafel podłoża, a następnie decydujemy, gdzie go umieścimy i jak obrócimy. W efekcie powstają często tereny o bardzo ciekawych granicach. Mocno wpływa to też na regrywalność tytułu, ponieważ plansza gry nigdy nie będzie taka sama. Odkrywanie terenów to bardzo przyjemny i ekscytujący element gry, ściśle związany ze zdobywaniem punktów chwały. W grze liczy się bowiem zamykanie posiadanych regionów, za które punktujemy.
Eksploatacja
Ważne jest jednak również to, żeby w naszych granicach znalazły się określone zasoby, które będziemy mogli pozyskać. Stąd kolejny element gry 4 X – eXploit, czyli eksploatowanie. W każdym roku następuje faza zbiorów, kiedy to pobieramy podstawowe dobra: pożywienie, drewno, menhiry. Ten ostatni zasób odpowiada za wiedzę, jednak zamiast złożonego drzewka rozwoju z gry video, możemy dzięki niemu pozbywać się niechcianych kart z talii, a także zdobywać nowe karty rozwoju naszego klanu. Co jednak zrobić, jeśli nie mamy na naszym terytorium potrzebnych dóbr?
Rozrost
Tu wchodzi kolejny z klasycznych aspektów, czyli eXpand — rozprzestrzenianie się. Skoro już władamy nad jakimś terenem, możemy „zapuścić w nim korzenie” i postawić budynek, który przyniesie w fazie zbiorów potrzebny nam zasób. Możemy nawet tworzyć większe budowle zapewniające więcej chwały, kart na początku roku albo wspomagające… walkę. Tak, tego elementu też nie mogło zabraknąć!
Walka
Oczywiście aspekt walki przynosi najwięcej emocji ze wszystkich 4 X, tradycyjnie określano go jako eXterminate — eksterminacja. Należy pamiętać, że w każdym roku przychodzi zima i duża armia pochłania więcej pożywienia. Sama walka zaprojektowana jest w bardzo ciekawy sposób. Oprócz liczebności wojsk do wartości punktów walki liczy się także to, ile pożywienia zjedzą przed bitwą żołnierze. Lepiej odżywione wojsko walczy bowiem skuteczniej. Oprócz tego, do punktów walki dochodzą modyfikatory z wybudowanych na danym terenie budowli. Jednak nie wszystko da się policzyć! W grze rzuca się również kostką, która wprowadza element losowy. Następnie porównuje się sumę punktów walki. Pozostałe przy życiu jednostki przegranego oczywiście mogą się wycofać. Tereny, jak i wybudowane już budynki będą więc przechodziły z rąk do rąk. Co ciekawe, punkty walki armii to nie wszystko. Na kostkach są również symbole trupich czaszek, co oznacza zabicie wrogiego wojownika. Może więc okazać się, że ktoś miał więcej punktów walki, ale jego wojsko zostało wybite, więc przegra bitwę.
Podsumowując mechaniki, wyraźnie czuć w Northgard: Niezbadane Ziemie ducha oryginalnej gry video, ale w uproszczonej formie. A jak to się przekłada na wrażenia z rozgrywki?
Wrażenia
Czy można wziąć uznaną komputerową strategię, wycelować w złożony gatunek gier planszowych, a mimo wszystko otrzymać przystępną w odbiorze grę? Jak się okazało, można osiągnąć nie tylko tyle, ale i wiele więcej. Zachowując klimat oryginału Adrian Dinu, czyli twórca gry, stworzył produkt o własnej tożsamości wśród wielu podobnych strategii. Nie chodzi tu o zastosowanie jakichś rewolucyjnych mechanik, ale ich balans w takim stopniu, żeby rozgrywka faktycznie kończyła się po około 90 minutach. Ten czas w zupełności wystarczy, aby wcielić się w wodza klanu i wyciągnąć masę zabawy z gry.
Można więc poczuć odpowiedzialność za wyżywienie swoich wojsk, ale i wagę prowadzenia wojen. Oczywiście, praktyka wykazała, że tam, gdzie dwóch graczy się wykrwawia, powstają liczne możliwości zagarnięcia ich terenu. Wplecenie mechaniki deck-buildingu to strzał w dziesiątkę wprowadzający kolejną warstwę strategicznego kombinowania. Jeśli miałbym się przyczepić, to najsłabszym elementem gry są karty pomocy, ponieważ nie było na nich najważniejszych informacji. Tak więc na początku rozgrywki dosyć często doczytywałem w instrukcji o akcjach związanych z ulepszaniem/odrzucaniem kart za żetony wiedzy.
Dyskutowaliśmy ze znajomymi, czy to wszystko nie jest zbyt uproszczone? Doszliśmy jednak do wniosku, że ze świecą szukać podobnego tak szybkiego tytułu 4 X. Jest on świetną bazą do wszelkich rozszerzeń, a już nawet w recenzowanym pudełku znajduje się moduł stworów, który wprowadza dodatkowe zamieszanie na mapie. Pamiętajcie jednak, że to tytuł dla ludzi lubiących otwartą konfrontację!
Egzemplarz recenzencki dostarczył wydawca, firma Czacha Games.
Dodaj komentarz