Moja przygoda z grami zaczynała się od Panzer General jeszcze na komputerze 486. Zobaczmy, jak mają się potomkowie tego pradziadka strategii.
Pięknem Panzer Generala jest właściwie to, że można by go uruchomić choćby dziś i z powrotem wsiąknąć w niego na długie godziny. Jednak wspomniana gra, jak i wiele jej klonów czy kontynuacji, miała zasadniczą wadę, czyli ogromną losowość starć. W większości przypadków działy się rzeczy przewidywalne, jednak nie trzeba było długo czekać, żeby na przykład tygrysy dostały lanie od zwykłej piechoty.




Dużą i dosyć głośną w światku strategów grą przypominającą Panzer General był wydany w 2011 roku Panzer Corps. Zawierał potężny ładunek nostalgii, jednak wnosił coś nowego. W trakcie starć w jednostkach mogli objawiać się bohaterowie, którzy wpływali na statystyki oddziału. W 2020 roku Panzer Corps 2 przeniósł grafikę do trójwymiaru. Niestety nie mogłem przekonać się, czy wyszło to grze na zdrowie. W serii Strategic Mind, której pierwsza część The Pacific ukazała się na komputerach w 2019 roku, trójwymiar był już na wstępie. Zawsze jestem co do niego sceptyczny, nie grafika bowiem stanowi o dobrej strategii.
Koncepcja rozgrywki
Immersja
Można powiedzieć, że w Strategic Mind: Fight For Freedom szkieletem jest stara, dobra hexowa strategia. Jednostki dzielą się na „twarde” i „miękkie”. Pod swoją komendę dostajemy różne rodzaje sił zbrojnych, a naszym ostatecznym celem jest zajęcie konkretnych punktów zwycięstwa w określonym czasie. Pomimo tych podobieństw twórcy gry, z małego ukraińskiego studia Starni Games, zaproponowali dużo zmian. Według mnie w pozytywny sposób rozwijają one rozgrywkę, przejdźmy zatem do szczegółów.




Po pierwsze, postawiono na immersyjność poprzez filmy wprowadzające. Pokazują historyczne bitwy, ale także gabinetowe rozmowy generalicji. W grze znajdują się dwie kampanie: brytyjska i amerykańska. W pierwszej z nich wcielimy się w marszałka Harolda Alexandra i zmierzymy się z Japończykami, Niemcami i Włochami w bitwach o Birmę, Afrykę i Włochy. Tymczasem kampania amerykańska zabierze nas od plaż Normandii, poprzez holenderskie mosty i mroźne Ardeny do Berlina, a nawet fikcyjnego scenariusza i pojedynku z ZSRR. Wcielimy się wtedy w nie kogo innego tylko, samego Dwighta Eisenhowera. Wypowiedzi naszych bohaterów, jak i innych generałów, nie tylko słychać podczas filmików, ale towarzyszą nam również podczas misji. A to ktoś podpowie zadanie poboczne, w którym zapolujemy na uciekający sztab dywizji Waffen-SS, a to udaremnimy rozładunek jakichś jednostek wroga. Pobocznych misji w każdej operacji jest bardzo wiele.
Umiejętności
Kolejną rzeczą, która mocno rzuca się w oczy, jest wprowadzenie specjalnych umiejętności jednostek. Niektóre z nich użyjemy tylko określoną ilość razy na jedną operację. Podam tu za przykład strzał z czołgowego miotacza ognia albo dopalacz w samolocie. Kiedy nasze jednostki będą awansować na wyższe poziomy, będziemy mogli wybierać kolejne umiejętności (niekiedy pasywne!), których się nauczą. To samo tyczy się specjalnego wyposażenia, które umieszczamy na dostępnych do tego miejscach. Możemy je zmienić nawet podczas trwania operacji (oczywiście za stosowną opłatą w postaci prestiżu).




Postać naszego bohatera również awansuje. Zdobyte punkty przeznaczymy na specjalne umiejętności jednostki kwatery głównej. Jest ich bardzo wiele, od zrzutu zapasów, poprzez dodatkowe miejsca na wyposażenie dla reszty jednostek, po nowe umiejętności dla podkomendnych. Zmieniono również zasady walki morskiej, nasze jednostki posiadają działa różnego kalibru, torpedy, a niekiedy i sonar. Każde ze stanowisk może wykonać akcje w turze niezależnie od innych. Czyni to walkę morską o wiele bardziej interesującą niż wcześniej. Szczególnie będzie to widoczne w innej grze z serii czyli Strategic Mind: The Pacific.
Zaopatrzenie i losowość walki
Bardzo przyjemnym aspektem gry jest wprowadzenie linii zaopatrzeniowych. Sprawdzają, kto posiada najbliższy magazyn (najczęściej znajdujący się na hexie z miastem, lotniskiem, portem itd.). Element ten można by jeszcze w przyszłości rozbudować. Na przykład gdy jednostki przecinają główną drogę zaopatrzenia. Jednak i tak, nawet na chwilę obecną, wprowadza to ciekawe spojrzenie na sytuację na mapie. Jednostki, które nie znajdują się na polach, do których dochodzi zaopatrzenie, po prostu go nie otrzymają. Zwiększyła się tym samym rola bombowców strategicznych. Możemy bombardować składy przeciwnika, co może wpłynąć na jakość jego zaopatrywania w paliwo i amunicję.




Zmianie uległa też losowość walki. Nie ma już niebywałych, bardzo pechowych albo bardzo szczęśliwych „wirtualnych rzutów kością”. To, co z reguły może się zmienić, to ile obrażeń śmiertelnych zadamy. O co w tym chodzi? Przykładowo jednostka z siłą 10 może otrzymać 3 śmiertelne i 3 lekkie obrażenia. Jej siła spadnie do 4, jednak jeśli stacjonuje koło miasta, może bezkosztowo „uleczyć” lekkie obrażenia. Kiedy siła bojowa spadnie do 0, jednostka często się wycofuje. Jeżeli nic jej nie zaatakuje bądź nie rozbroi, będzie mogła „wylizać rany”. Zmiany te przypadły mi do gustu, jednak…
Czy wszystko tu gra?
Kwestie audiowizualne
I nie chodzi tu o muzykę, która jest przeważnie stylizowana na epokową. Do niej akurat większych uwag nie mam. Jednak coś, co już kłuje mocno w ucho, to jakość pracy aktorów głosowych. Czy to jeśli chodzi o cutscenki czy wypowiedzi słyszane podczas wydawania rozkazów naszym jednostkom na mapie. Te pierwsze po prostu nie pasują tonem głosu do podeszłych wiekiem generałów. A odgłosy naszych podkomendnych… no cóż, są najczęściej sucharami, które potrafią irytować.




Tak jak podejrzewałem, grafika 3d też sprawia raczej więcej problemów niż powinna. Co do zasady co jakiś czas kamera przybliży ruch jednostki i pokaże to, jak strzela w przeciwnika… jednak jest to i tak za każdym razem statyczne i mało widowiskowe. Na szczęście możemy to dynamiczne zbliżanie w opcjach wyłączyć. Nie sposób jednak nie zwrócić uwagi na jakość modeli, szczególnie w filmikach między misjami. Modele te nie stoją na najwyższym poziomie. Widać to zresztą również na mapie. Z reguły kończyło się to i tak tym, że obserwowałem mapę z dużego pułapu i nie zmieniałem kąta kamery. Jeśli jesteśmy już przy grafice, to trzeba wspomnieć, co się stanie, kiedy załadujemy nasze wojska do pociągu albo samolotu. Zaczniemy wtedy sterować czerwonym znakiem zapytania tak, jakby odpowiednich modeli nie było po prostu w grze.
Sterowanie
Gry z serii Strategic Mind ukazywały się już jakiś czas temu na komputerach. Jednak na swój konsolowy debiut nie przygotowały specjalnej wersji interfejsu użytkownika, jak choćby recenzowany przeze mnie Crusader Kings III. Na papierze są przewidziane sposoby, aby przemieszczać się pomiędzy poszczególnymi podmenu za pomocą wciskania triggerów. Mimo wszystko o wiele bardziej komfortowo czułem się, sterując po prostu gałką, kiedy to swobodnie jeździłem kursorem po całym ekranie. W miejscu tym trzeba również wytknąć, że gry z serii Strategic Mind nie posiadają trybu dla wielu graczy. Pamiętam, że rozgrywka wieloosobowa znajdowała się nawet w pierwszym Panzer General.
Strategic Mind: The Pacific oraz Blitzkrieg
Jak już wspominałem, jako pierwszy w serii ukazał się The Pacific. Opisywane przeze mnie rozbudowane opcje walki statkiem zawdzięczamy zapewne tej odsłonie. Z racji teatru działań skupia się bowiem głównie na bitwach morskich. Możemy tu wybrać jedną z dwóch kampanii Japońską i Amerykańską. Z kolei w Blitzkrieg pokierujemy siłami III Rzeszy, zaczynając od wojny w Hiszpanii. Można w tym miejscu zauważyć, że wszystkie trzy tytuły odpowiadają oryginalnym: Panzer General, Pacific General oraz Allied General. Każdy z tytułów z serii dostępny jest w sklepie PlayStation w cenie 134 zł, jednak dwie z gier: The Pacific oraz Blitzkrieg można nabyć razem w cenie 229 zł.




Werdykt
Strategic Mind: Fight For Freedom wprowadza dużo ciekawych mechanik do sprawdzonej formuły. Szczególnie podobały mi się specjalne umiejętności jednostek i ich opcjonalne wyposażenie, a także rozwój bohatera — generała. Produkcja poprawiła przy tym zbyt dużą losowość starć znaną z popularnych gier tego typu. Seria Strategic Mind stara się przy tym wprowadzić dużą immersję związaną z grafiką 3d, cutscenkami czy dialogami generałów podczas misji. Wtedy też widać niedociągnięcia spowodowane zapewne niewielkim budżetem studia. Zabrakło również pomysłu na to, jak ułatwić sterowanie dla konsolowych graczy. Pomimo tego gra ma najważniejszy składnik, czyli syndrom „jeszcze jednej tury”, który przykuwa przed ekranem na długie godziny. Seria Strategic Mind to przyjemne strategie, które zapewne będą z kolejnymi częściami coraz lepsze.
Kody recenzenckie dostarczyła firma Klabater

Dodaj komentarz