Steam Deck ukazał się na rynku pod koniec lutego. Co prawda sformułowanie to jest nieco mylące, ale nie zmienia ono faktu, że niektóre osoby mogą już korzystać z tego komputera. Czy warto się nim zainteresować? Dowiecie się tego z niniejszego testu.
Steam Deck to urządzenie, które cieszyło się – i cieszy nadal – niemałym zainteresowaniem. Podczas składania rezerwacji występowała podobna sytuacja, co w przypadku konsol nowej generacji, zwłaszcza PlayStation 5. Trzeba więc było często odświeżać stronę i oczekiwać na przetworzenie płatności za rezerwację. Ostatecznie udało mi się tego dokonać chwilę po starcie przedsprzedaży i pozostało mi tylko czekać na dostarczenie przenośnego komputera Valve. Nie będę Was oczywiście zanudzał szczegółami na temat oczekiwania i sposobu realizacji zamówień. Mogliście o tym poczytać chociażby w tym newsie. Dzisiaj skupmy się na wartości użytkowej i odpowiedzmy sobie na pytanie: czy warto zainteresować się Steam Deckiem?
Dane techniczne
Na początek warto przyjrzeć się temu, co kryje się pod obudową. Z pełnymi danymi technicznymi możecie się oczywiście zapoznać niżej. Ja natomiast wspomnę o tym, co jest najistotniejsze dla nas z perspektywy graczy. Znajdziemy więc oczywiście między innymi kartę sieciową, moduł łączności bezprzewodowej Bluetooth, głośniki, ekran dotykowy oraz wbudowaną pamięć. Jej ilość różni się w zależności od wariantu, na który się zdecydowaliśmy. Ja postanowiłem wybrać najtańszą (kosztującą niespełna 1900 złotych) wersję Steam Decka, wyposażoną w 64 GB. Jeśli jednak chcecie, to bez większych problemów możecie wymienić tę pamięć na inną SSD typu NVMe M.2. W internecie jest mnóstwo przykładów jak tego dokonać. Jednym z nich jest poniższy materiał z YouTube’a.
W urządzeniu znajduje się również gniazdo na kartę pamięci microSD, a więc łatwo można rozszerzyć wbudowaną pamięć o rozszerzoną. Pełne dane techniczne możecie oczywiście odczytać z poniższej tabelki.

Opakowanie i pierwsze wrażenie




Steam Deck dojeżdża do nas w dość ascetycznym brązowym kartonie. Zapomnijcie o kolorowych wizualizacjach zawartości zestawu – Valve postawiło na minimalistyczne podejście. Czy to dobrze, czy źle – każdy musi to ocenić sam. Ja przyznaję, że nie zrobiło mi to wielkiej różnicy. Ostatecznie kartony i tak lądują u mnie w szafie lub worku na makulaturę i ja bynajmniej nie jestem fanem składowania pustych opakowań. Zaglądając do kartonu z Deckiem od razu zauważymy potężny, twardy futerał – prezentuje się on naprawdę imponująco i wygląda bardzo porządnie. W jego wnętrzu znajduje się specjalny biały materiałowy języczek, którym łatwo podniesiemy Decka bez dotykania go niepotrzebnie. Natomiast zamki (oczywiście po przecięciu łączącej je plomby Valve) chodzą bardzo płynnie i nie mam wrażenia, żeby miały szybko się zaciąć.

Podnosząc wieko futerału (wyposażonego również w rączkę i kieszeń w tyle – możemy tam włożyć zasilacz USB-C dołączony do zestawu bądź przyczepić futerał do paska) ujrzymy oczywiście głównego bohatera testu. Steam Deck zdecydowanie nie należy do najmniejszych urządzeń i początkowo przytłacza swoim rozmiarem. Niżej możecie zobaczyć jak prezentuje się na tle pada od Xboxa oraz DualSense’a, a także obok opakowań na płyty Blu-ray.

Wstępna konfiguracja Steam Decka
Steam Deck oczywiście musi być najpierw wstępnie skonfigurowany oraz zaktualizowany. Nie są to trudne procesy i każdy z pewnością bez problemu przez nie przejdzie. Wybieramy więc język, strefę czasową oraz logujemy się na swoje konto Steam. Naturalnie urządzenie nie jest przypisane do konta, z którego kupiliśmy Decka i można z niego korzystać na dowolnym koncie. Z pewnością dla wielu osób podstawowym widokiem będzie pierwsze, co zobaczą – a więc interfejs systemu Steam OS 3.0. Wygląda on po prostu jak aplikacja Steama i bez najmniejszych trudności możemy stąd pobierać gry z naszej biblioteki, uczestniczyć w aktywności społeczności, przeglądać Sklep – po prostu robić wszystko to, co znamy z komputerów. To bynajmniej nie jedyne, do czego możemy wykorzystywać Steam Decka, o czym napiszę więcej w kolejnych akapitach.
Steam Deck – obsługiwane gry
Steam Deck to z pewnością dla wielu osób, zwłaszcza w przypadku czytelników Konsolowe.info, sprzęt do grania. Nie mogłem sobie więc odpuścić sprawdzenia go z produkcjami dostępnymi na komputerze. Testowałem osiągi Decka między innymi w następujących tytułach:
- Assassin’s Creed IV: Black Flag [Ubisoft Connect]
- Batman: Arkham Knight [Steam]
- Dying Light 2 [Steam]
- Ghost Master [Steam]
- God of War [Steam]
- GTA V [Steam + Rockstar Launcher]
- Gwiezdne Wojny: Upadły Zakon Jedi [Steam + EA Play]
- Max Payne 3 [Steam + Rockstar Lancher]
- Robin Hood: Legenda Sherwood [Steam]
- Tom Clancy’s Splinter Cell: Blacklist [Ubisoft Connect]

Od razu muszę zaznaczyć, że (nie zmieniając systemu) na Steam Decku nie zagramy od razu w absolutnie wszystko. Część tytułów jest bowiem nieobsługiwana, choć Valve pracuje nad rozwiązaniem tej kwestii. Niekiedy będziemy też musieli dodatkowo skonfigurować gry spoza Steama czy produkcje wymagające zewnętrznych programów rozruchowych. I tak na przykład gry od Ubisoftu wymagające do działania Uplay Conneta – a więc Splinter Cell: Blacklist oraz Assassin’s Creed IV: Black Flag z powyższej rozpiski – domyślnie nie włączą się pod Linuxem. Udało mi się jednak znaleźć rozwiązanie tego problemu – odpowiednio modyfikując parametry włączania gry i ściągając Ubisoft Connect w trybie pulpitu oraz wymuszając korzystanie z określonej wersji Protona. Więcej na ten temat możecie dowiedzieć się z poniższego filmu, którym się posiłkowałem.
Natomiast sporą część produkcji ze Steama – choć też nie wszystkie – można włączyć i komfortowo w nie grać. I tak na przykład nie miałem żadnego problemu z zakolejkowaniem Batman: Arkham Knight do pobierania, podobnie jak Dying Light 2, God of War, GTA V, Gwiezdnych Wojen i Maxa Payne’a 3. Nie omieszkałem również dodać gier spoza Steama, a jak choćby Cyberpunka 2077. Jednak więcej na temat działania gier i dodawania programów niewystępujących na Steamie wyczytacie z następnego akapitu.
Steam Deck – działanie gier, dodawanie programów spoza Steama


Gry, które się uruchamiają działały na ogół w około 45 klatkach na sekundę, co jest jak najbardziej dobrym wynikiem. Oczywiście liczbę klatek na sekundę możemy zwiększyć, obniżając ustawienia graficzne – jest to coś, co gracze komputerowi doskonale kojarzą. Wchodząc w ustawienia pewnych gier, które się nie włączały, mogłem wymusić wykorzystywanie konkretnej wersji Protona, co niekiedy dawało całkiem niezły efekt – gra włączała się i można z niej było komfortowo korzystać. Czasem przydatna okazywała się edycja plików .ini. Należy to jasno stwierdzić – Steam Deck bynajmniej nie jest sprzętem dla osób, które nie chcą bawić się w modyfikowanie plików. To nadal komputer i niekiedy nie zdziałamy wiele jeśli nie pogrzebiemy w ustawieniach. Oczywiście możemy dodać do biblioteki również programy spoza sklepu Valve. Aby tego dokonać, przełączamy się na Tryb pulpitu. Przytrzymujemy więc przez chwilę przycisk włączania urządzenia i z listy wybieramy stosowną opcję.

Dodawanie aplikacji zewnętrznych działa tak samo jak na wersji stacjonarnej – naciskamy Dodaj, a następnie Spoza biblioteki Steam. Warto w ten sposób dodać choćby program Chiati oraz Heroic Game Launcher. Pierwszy z nich to zdalna gra z PS5, natomiast drugi pozwala dodać do Steama dowolny inny program uruchamiający – jak chociażby Epic czy GOG.

Oczywiście można też dodać oficjalne programy rozruchowe – jak choćby Ubisoft Connect. Warto również dodać edytor tekstu – ja korzystam z LibreOffice, aczkolwiek to nie jedyna możliwość. Mamy bowiem dostęp do pełnej bazy aplikacji Linuxowych, jak również do całej sieci.


Możliwości są więc nieograniczone i właściwie tylko od naszego uporu zależy, z czego będziemy korzystali na testowanym urządzeniu. Ja jestem bardzo zadowolony z jego możliwości i na pewno uprzyjemni mi on niejedną podróż. Natomiast dzięki podłączeniu do niego zewnętrznej klawiatury bezprzewodowej przez Bluetooth Steam Deck będzie mógł stanowić alternatywę do laptopa podczas wyjazdów. Z pewnością wykorzystam go w ten sposób na tegorocznym Gamescomie w Kolonii.
Jak to jest mieć Steam Deck – dobrze?




Cytując klasyka – moim zdaniem to nie ma, że dobrze albo niedobrze 😉 Już rozwijam myśl: to urządzenie, które – odpowiednio użytkowane – może z powodzeniem zastąpić stacjonarny komputer lub laptopa. Oferuje możliwości znane z komputerów i po podłączeniu klawiatury i myszki bardzo wygodnie korzystało mi się z Decka. Nie miałem też problemów z pisaniem newsów. Mało tego, niniejszą recenzję pisałem częściowo właśnie na Decku. Możemy podłączyć wiele urządzeń przez Bluetooth, a szybkie wybudzanie urządzenia I natychmiastowy powrót do gry tam, gdzie ją zostawiliśmy jest czymś, czego gracze komputerowy mogli dotychczas zazdrościć konsolowcom. Nie jest to bynajmniej sprzęt bez wad. Jedną z najbardziej dokuczliwych jest z pewnością głośny wentylator. Bateria z kolei osiąga całkiem przyzwoite wyniki, które można oczywiście wydłużyć, grając mniej zasobożernie. Nie liczcie jednak, że będziecie grali dłużej niż około 7-8 godzin (w przypadku gier niezależnych) czy 2-3 godziny dla bardziej rozbudowanych tytułów AAA.

Należy mieć też świadomość, że możemy grać w niemal wszystko (również z zewnętrznych pamięci) – zdawajmy sobie jednak sprawę, że niekiedy będziemy musieli spędzić trochę czasu na dostosowaniu aplikacji czy nakłonieniu ich do działania. Steam Deck jest również dobrym rozwiązaniem dla osób poszukujących niewielkiego urządzenia do pracy biurowej czy oglądania filmów. Spędzanie czasu na Netfliksie, YouTubie czy Spotify’u jest świetnym pomysłem, a bardzo dobre głośniki tylko do tego zachęcają. Niżej możecie sprawdzić próbki dźwiękowe.
Dokuczliwe problemy i podsumowanie
Steam Deck cierpi również na pewne problemy techniczne – po uśpieniu go często tracił połączenie z Wi-Fi, niekiedy nie mogłem go też wybudzić i musiałem ponownie twardo go uruchomić. Trzeba też przyzwyczaić się do nieco za wysoko umiejscowionych gałek analogowych. Na plus należy za to zapisać możliwość tworzenia własnych konfiguracji kontrolerów, a nawet ściągania zestawów innych użytkowników. Oczywiście, jako że to PC, nie ma problemu z pobieraniem modów, urozmaicających naszą rozgrywkę. Możemy też dodać schematy zachowania do tylnych dodatkowych przycisków – ja postanowiłem przeznaczyć część z nich na robienie zrzutów ekranu.

Steam Deck jest sprzętem, z którego ja jestem bardzo zadowolony i nie żałuję zakupu. Mam jednak świadomość tego, że niektóre osoby mogą się od niego odbić jeśli nie są gotowe na okazjonalne grzebanie w ustawieniach i plikach. Ja nie jestem też w stanie korzystać z Decka w jasnych przestrzeniach – moja najtańsza wersja jest oczywiście pozbawiona warstwy antyodblaskowej na ekranie. Patrząc jednak na możliwości dostosowania sprzętu, Steam Deck jest bardzo dobrym produktem, a dzięki Bluetooth i gnieździe USB-C nie zdziwię się jeśli powstanie do niego sporo akcesoriów. Mam nadzieję, że jednym z nich będzie podpórka do Decka – bardzo mi jej brakuje podczas korzystania z innych padów albo pisania na dodatkowej klawiaturze.

Mimo wszystko nie byłem w stanie zagrać w każdą grę. Cyberpunk 2077 pobrany z GOG-a (wersja z Windowsa) „wypłaszczał” się, a Prince of Persia: The Two Thrones utknął na ekranie uruchamiania. Należy też przyzwyczaić się do nieco za wysoko umiejscowionych gałek analogowych. Nie uważam też, żeby Steam Deck sprawdził się u miłośników RTS-ów. O ile bowiem płytki dotykowe są wygodne do obsługi systemu i klawiatury ekranowej, o tyle są za mało precyzyjne w grach. Oczywiście jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, śmiało dajcie znać, a postaram się na nie odpowiedzieć. Zaznaczę jeszcze, że nie instalowałem Windowsa ani emulatorów, choć jest to możliwe.
Dodaj komentarz