Zastanawialiście się kiedyś, jak by to było zostać nadzorcą krypty w świecie Fallouta? Albo chociaż nad tym, jak grać w Fallout Shelter ze znajomymi?
Fallout Shelter to dość popularna gra mobilna, która ukazała się też na konsolach. Robi tam raczej za niedzielny tytuł, niż pełnoprawną grę w linii Fallouta, ale to nie przeszkadza. Czy planszowa odsłona tego tytułu ma sens? I jeśli ma, to czy sprawia sporo frajdy? Sprawdźmy.
Unboxing
Planszówka Fallout Shelter przychodzi w zgrabnej metalowej puszce, przypominjącej przewijający się przez wiele tytułów lunchbox.


W środku znajdziemy:
- instrukcję,
- 4 mierniki zasobów,
- 72 kostki zasobów,
- ponad 80 kart z pomieszczeniami, przedmiotami i zagrożeniami,
- kości,
- 28 figurek mieszkańców,
- 42 żetony zadowolenia oraz znacznik pierwszego gracza.
Żetony wykonane są z grubego kartonu, zagrożenia są plastikowe i półprzeźroczyste, a przedmioty i pomieszczenia to dość typowe karty. Mierniki zasobów oraz figurki mieszkańców to „przydział” każdego z maksymalnie czterech graczy, mają więc różne kolory.
Z fajnych rzeczy, neonowa zieleń jest faktycznie neonowa wszędzie poza instrukcją. To kolor tak bardzo kojarzący się z Falloutem, że aż miło!
Podoba mi się bardzo też dbałość o detale. Nasze 7 figurek w każdym z kolorów będzie odzwierciedlać każdą z umiejętności S.P.E.C.I.A.L. a tracker zasobów będzie miał lekkie wgłębienia, w których „zaparkujemy” przeszkolonych mieszkańców. Oprócz tego, nawet sama plastikowa rama w pudełku ma wycięcia, które sprawią, że zawsze dobrze wszystko dobrze spakujecie.
Przygotowanie gry
W grze brać może od 2 do 4 graczy. Przygotowując się do rozgrywki ustawiamy konkretne karty na pierwszym piętrze naszego bunkra oraz dodajemy windy — po jednej dla każdego gracza, w odpowiadającym mu kolorze. Następnie rozdajemy mierniki zasobów oraz po jednym mieszkańcu i układamy „tory” kart z przedmiotami i pomieszczeniami do zbudowania.



Podczas rozgrywki skupiać będziemy się na zbieraniu zasobów, rozbudowie naszego piętra oraz kolekcjonowaniu punktów zadowolenia. W tym celu wykorzystywać będziemy mieszkańców, ich umiejętności oraz zdobyte przedmioty.
Wygrana aktywuje się w momencie zbudowania sześciu pomieszczeń przez jednego gracza lub gdy wyczerpie się talia zagrożeń.
Rozgrywka
Koncepcja jest taka: mieszkańcy to nasze pionki, które stawiamy na planszy w określonych miejscach. Pomieszczenia będą miały po dwa miejsca na naszych mieszkańców, a symbole na karcie oznaczać będą zdobyte nagrody oraz ewentualny koszt. Wśród nagród znajdziemy na przykład: surowce (energia, woda i jedzenie), nowych mieszkańców, przedmioty, punkty zadowolenia, a nawet możliwość zbudowania nowego pomieszczenia. W specjalnych miejscach możemy też przeszkolić mieszkańców w umiejętnościach S.P.E.C.I.A.L., a także wyleczyć ich.

Podczas jednej rundy gracze ustawiają swoich mieszkańców na wybranych polach oraz opłacają koszty, czy próbują pokonać zagrożenia, ewentualnie używając przedmiotów. A czym są zagrożenia i przedmioty?
Zagrożenia i przedmioty
Czym byłby Fallout, gdyby nie pojawił się w nich Deathclaw (Szpon śmierci) czy Ghule (w kilku różnych odmianach)? No właśnie. Tak i w Fallout Shelter nie zabraknie nam atrakcji.
Po zakończeniu rundy gracze rzucają kośćmi, by rozrzucić po mapie zagrożenia. Umiejscowienie ich zależeć będzie od wyniku na kościach, a czym będzie zagrożenie? Dowiemy się dopiero kładąc je na planszy! Oprócz typowych potworów znajdziemy też także „zdarzenia” jak awarię reaktora. Zdarzenia wymagać będą użycia zasobów, podczas gdy walka ze stworami to raczej szczęście — oznaczenie na karcie oznaczać będzie minimalną liczbę oczek potrzebną do pokonania przeciwnika. W przypadku powodzenia potwór znika z planszy, jednak gdy to mieszkaniec polegnie, pozostanie ranny (i bezużyteczny) do momentu odwiedzin w lecznicy.

Przedmioty to jedne z nagród, które dostaniemy za postawienie mieszkańców w odpowiednich miejscach. Wybrać możemy jeden z trzech aktualnie dostępnych na torze przedmiotów. Część z nich będzie pasywna i na przykład da nam dodatkowe punkty zadowolenia, gdy posiadamy konkretne zasoby. Inne z kolei pomogą nam w walce.
Jak w większości gier tego typu, użyte przedmioty przekręcamy o 90 stopni i kolejny raz będziemy mogli ich użyć dopiero w następnej rundzie.
Budowanie pomieszczeń
W grze dostępnych jest 30 różnych pomieszczeń (choć są też powtórki). Niektóre pozwolą nam wytrenować graczy, inne dadzą zasoby, jeszcze inne pozwolą je wymienić. Kilka pozwoli na zrekrutowanie nowych mieszkańców czy zebranie przedmiotów. Wszystkie karty poza windą będą miały po dwa miejsca, w których mieszkaniec może stanąć, dając nam naprawdę spore pole do popisu.


By zbudować pomieszczenie (zazwyczaj) musimy stanąć na polu z windą, a następnie opłacić koszt pomieszczenia, umieszczony w prawym dolnym rogu karty z nią. Co zbudujemy? Do wyboru mamy zawsze trzy karty umieszczone na torze z pomieszczeniami. Na samym starcie gry bardzo istotne jest zdobywanie zasobów, które pozwolą nam właśnie na dalszą rozbudowę.
Nowe pokoje stawiamy obok windy lub już istniejących pomieszczeń, pamiętając, że po każdej stronie naszego bunkra postawić można maksymalnie 3. Gdy jeden z graczy zbuduje całe 6 pomieszczeń, gra dobiega końca.
Wrażenia
Choć sam mobilny Fallout Shelter jakoś mnie do siebie nie przekonał, ten w wersji planszowej naprawdę mi się podoba. W grze jest sporo ciekawych mechanizmów i wiele zależy zarówno od szczęścia, jak i umiejętności strategicznego zarządzania surowcami.
Ze względu na kompletne tłumaczenie i dość proste instrukcje, gra nadaje się spokojnie na rodzinne wieczory, gdzie obok dorosłych siedzieć będą (zakochane w świecie Fallouta) dzieciaki. Oznaczenia na kartach są proste i logiczne i jedynie przedmioty wymagać będą chwili zastanowienia. Bo wiecie, jest ich sporo i spokojnie możemy zagrać i pięć gier i nadal nie zobaczyć wszystkich.


Przy grze w cztery osoby, bardzo istotne będzie, kto rozpocznie rozgrywkę. To ta osoba będzie mieć największą szansę wyleczyć rannego mieszkańca, a także rzucić się na pole z największą liczbą zasobów. Każdy kolejny gracz ma do wyboru znacznie mniej atrakcyjnych lokacji, co skutecznie motywuje do postarania się o znaczek Pierwszego Gracza.
W dwie osoby (szczególnie, jeśli grają dorośli i nie dają dzieciom „forów”) rozgrywka jest znacznie szybsza i jest wiele więcej szans na zdobycie przedmiotów czy zmierzenie się z potworami, które w zastraszającym tempie atakują naszą kryptę.
Czas rozgrywki to około pół godziny.
A moja prywatna opinia: jeśli jesteście fanami Fallouta i lubicie planszówki, jest to zdecydowanie ciekawsza pozycja niż Monopoly Fallout.
Egzemplarz gry dostarczyła firma Rebel — wydawca gry w Polsce.
Dodaj komentarz