Próbowaliście kiedyś gry na pro controllerach? Revolution X od Nacona to moje pierwsze spotkanie. Czy widać różnicę? Czy warto go kupić? Sprawdźmy!
Odkąd gram na Xboksie (czyli już ponad 10 lat) praktycznie zawsze korzystałam z oficjalnych kontrolerów. Miałam okazjonalne romanse z padami od PDP, ale kto z nich korzystał, ten wie, że kształtem i gabarytami w ogóle się nie różnią od tych od Microsoftu. Pro Controller Revolution X od Nacona to dla mnie nowinka. Ogromna, trochę dziwna i faktycznie wymagająca przyzwyczajenia.
Przyznam też na wstępie, że rozmiar i rozstaw dodatkowych klawiszy trochę mnie w pierwszych chwilach zniechęcił. Szybko jednak pokazał on swoją moc.
Pierwsze kroki
Jak większość Pro kontrolerów, a także tych od innych producentów niż Xbox, tak i kontroler Nacona podłączyć musimy po kablu. Ten jest długi i grubo opleciony, by zapewnić nam jak największy komfort użytkowania. W moim przypadku leci on pod biurkiem i absolutnie nie przeszkadza.
Po podłączeniu kontrolera, kółeczko wokół prawego analoga powinno zaświecić się zielonym światłem — gdy tak się stanie, możecie już zalogować się na swój profil. Kolejnym krokiem będzie zainstalowanie aplikacji Revolution X na konsoli. To w niej ustawicie sobie profile oraz kolory, a także zdecydujecie, co będą robić dodatkowe klawisze.
W środku znajdziemy parę gotowych presetów, przygotowanych z myślą o konkretnych gatunkach gier. Znajdziemy tam więc na przykład strzelanki, gry wyścigowe, a także bijatyki.
Przygotować możemy sobie zestawy ustawień, w których są nie tylko klawisze i „głębokość” triggerów, ale także kolory wokół analogów, które pozwolą Wam jeszcze szybciej rozpoznać, z którymi ustawieniami macie do wyboru. W moim przypadku do strzelanek mój kontroler świeci na pomarańczowo i turkusowo. Bo wiecie, nowy Battlefield.
Korzystanie z profili jest banalne: gdy macie zielone kółko, musicie przełączyć z tyłu specjalny przycisk, który włączy tryb zaawansowany. Jeśli nie bawiliście się jeszcze ustawieniami kontrolera w aplikacji, kolor zmieni się na czerwony, a żadne klawisze nie będą działać.
Sama aplikacja
To tu zarządzamy swoimi profilami. Możemy ich mieć dowolną liczbę, choć tylko cztery mogą być aktywne, bo tyle wspiera oznakowanie na kontrolerze – pomiędzy d-padem a analogiem mamy cztery lamki, które dodatkowo sygnalizują, który profil mamy aktywny.
W edycji poszczególnego profilu znajdziemy takie sekcje jak:
- Mapping
To tutaj przypiszemy dodatkowe opcje klawiszom, czy zamienimy trwale te już istniejące. - Left Stick
W tej sekcji dostosujemy krzywą ruchu lewego analoga, ustawimy dead zone i czułość. Oprócz własnych wartości możemy tam też wspomóc się gotowymi modelami. - Right Stick
Podobnie jak w przypadku lewego analoga, tu również będziemy mieli te same opcje do wyboru. - Triggers
W sekcji zarządzania Triggerami ustawiamy „głębokość” wciśnięcia klawiszy od 0 do 100%. W przypadku strzelanek zalecane są triggery krótkie od 0-50%, pełne do gier sportowych oraz krótkie i opóźnione (10-50%) do bijatyk. - Audio
Słuchawki Nacona wykorzystują Dolby Atmos i wspierają audio 3D w słuchawkach podłączonych do kontrolera. Ustawimy tam od razu wyciszanie szumów oraz podbijanie konkretnych dźwięków. Także tu mamy opcję skorzystania z presetów do konkretnych typów gier. - Advanced
Ostatnia zakładka pozwala nam dostosować poziom wibracji po lewej i prawej stronie kontrolera, wyłączyć wibracje triggerów, a także zdecydować, czy d-pad ma się poruszać w ośmiu kierunkach, czy czterech. W tej sekcji ustawimy też kolory i efekty oświetlenia pada.
Tworząc profile nie musimy na szczęście zaczynać od zera: w aplikacji są cztery domyślne, które możemy sobie skopiować i na nich kontynuować personalizację.
Ogólnie aplikacji nie można nic zarzucić — jest w niej wszystko co trzeba, wygląda dobrze, a przygotowane już wcześniej presety pozwalają na poustawianie sobie kontrolera, nawet gdy ktoś jeszcze nie wie, co robi.
Nacon Revolution X w strzelankach
Jako że strzelanki to mój główny gatunek, z Battlefield 2042 i Apex Legends na czele, oczywiście tu rozpoczęłam swoją przygodę.
Battlefield 2042 to dla mnie wciąż nowy tytuł, który uwielbiam i którym chcę się dzielić z publicznością, która nie koniecznie tego chce. Często więc wciąż klikam przycisk do robienia zrzutów ekranu czy nagrywania filmików. I jejku, jakie to jest tutaj trudne!
W nowych padach do Xbox Series mamy dedykowany przycisk, nieduży i wypukły, który bez problemu da się „wyczuć” na kontrolerze i dość szybko do niego przyzwyczaić. W przypadku tego kontrolera przycisk do nagrywania jest wklęsły i znajduje się znacznie niżej. To jedna z rzeczy, która do tej pory nie zdążyła się w moim mózgu przestawić.
Znacznie szybciej przyzwyczaiłam się do tego, że kontroler jest cięższy (domyślnie ma wsadzone ciężarki po obu stronach) i szerszy, a analogi ułożone troszkę inaczej względem siebie. Nie są to jakieś ogromne wartości, ale nawet przy prawie identycznych kontrolerach Xbox One i Xbox Series potrafię wyczuć różnicę. Nie powiem Wam gdzie konkretnie, ale jest!
Przyciski ABXY są strasznie blisko prawej krawędzi, a przez logo Nacona na samej górze kontrolera, logo Xbox i przycisk udostępniania są znacznie niżej. Pomiędzy logo a znaczkiem Xboxa znajdziemy jeszcze lampkę, która pokaże nam, że kontroler jest w ogóle podłączony — przydatne, gdy na swoich zestawach wyłączycie LED-y wokół analoga. Wszystko to jest kwestią przyzwyczajenia, po prostu. Aktualnie kontrolerem tym bawię się już miesiąc i z czystym sercem mogę powiedzieć: w Apex Legends idzie mi teraz niesamowicie.
Dodatkowe przyciski
Jak mogliście zauważyć na screenach z aplikacji, w prawym uchwycie kontrolera mam zbindowany przycisk A. W wielu grach to tam będzie skakanie. Dzięki temu, że przycisk ten mogę nacisnąć nie przerywając strzelania i w ogóle bez odrywania palców od kontrolera, mam przewagę. Po prostu. Unikam strzałów przeciwnika, bo mogę skoczyć przeładowując broń, głównie w panice. Oprócz tego jednak widać też różnicę w prędkości obracania się czy celowania, co szczególnie w grach z cross-playem tylko między konsolami, daje sporo.
Battlefield, jako gra w której jednak 90% graczy na serwerach jest z PC, szybsze obracanie się nie daje mi aż tak dużej przewagi. Jednak dzięki dodatkowym przyciskom mogę parę sekund szybciej wyrzucić skrzynkę z amunicją, czy włączyć Plus Menu.
Nie ma oczywiście możliwości zbindowania sobie akcji pod konkretnym jednym przyciskiem.
Revolution X w ścigankach
Jaki lepszy tytuł do przetestowania tego kontrolera na Xboksie, jak nie Forza Horizon 5, prawda? Jako że nie spędzam przy tej grze aż tak wiele czasu, cały test zrobiłam w ramach jednej rozgrywki.
Domyślne ustawienia vs Domyślne ustawienia do ściganek vs Moje ustawienia do FPS-ów.
Wybranym przeze mnie autem startowym w Forzy jest Corvette Stingray C8. Standardowo zasiadając do gry skręcanie nie jest zbyt responsywne, a wszelkie manewry dają czasem poczucie poruszania się „jak mucha w smole”. Generalnie w poprzednich odsłonach Forzy bawiłam się małymi zwinnymi autkami jak Ford RS200, więc te superszybkie auta nie zdążyły mnie do siebie przekonać.
Wracając jednak do samego testu:
Domyślne ustawienia dały mi jakiś punkt odniesienia, nadszedł więc czas przełączyć się na profil stworzony do gier wyścigowych.
O cholera. Serio. Jadąc 200 km/h bez problemu robiłam wszystkie zakręty, czasem tylko hamując. Do tego bawiłam się w moje ukochane zdobywanie punktów od czasów NFS: Underground 2, przez unikanie kolizji z autami „NPC” w ostatniej sekundzie. Nie zahaczyłam ani razu! Auto było o wiele zwinniejsze, prędkości prawie w ogóle nie czułam. Szczerze nie spodziewałam się aż tak wielkiej różnicy.
Ustawienia do FPS-ów? Zaskakująco dobrze. Zmienione wartości na poruszaniu analogami wpłynęły na zwrotność auta, choć krótsze triggery mają w tym przypadku sporo plusów i minusów. W momencie gdy jadę sobie dowolnie, po szerokich, niezbyt krętych drogach, wszystko jest okej. Auto momentalnie przyspiesza do 250 km/h, bo wciskam gaz do dechy o połowę szybciej. Nie wyobrażam sobie jednak tego ustawienia przy krętych miejskich uliczkach, czy nawet podczas wyścigów driftowych.
Fizyczna personalizacja
Oprócz aplikacji Revolution X, pada skonfigurować możemy również fizycznie. W pudełku przychodzi on z kilkoma wymiennymi elementami:
- ciężarki 10g, 14g i 16g,
- obręcze na podstawy analogów o różnej grubości,
- gałki analogów — wklęsłe i wypukłe.
Wrażenia
Ogólnie muszę powiedzieć, że choć z początku nie byłam przekonana, teraz nie wyobrażam sobie gry bez niego. Kabel poprowadzony pod biurkiem w ogóle mi nie przeszkadza (a już wcześniejsze pady od PDP mnie do niego przyzwyczaiły), fajnie, że nie trzeba pamiętać w ogóle o bateriach. Sam kabel w kontrolerze siedzi bardzo stabilnie i nawet podczas bardziej intensywnej rozgrywki mi nigdy nie wypadł.
Różnicę w wynikach w grze widać. Oczywiście wiele zależeć będzie od tego, w co gracie i jak gracie. Wątpię, że pro controller przyda się tym, którzy na co dzień ogrywają indyki, czy przygodówki. W przypadku ściganek, bijatyk czy FPS-ów różnice są… wyczuwalne! I wiecie, nawet jeśli wpłynie to na 5-10% lepsze wyniki, to i tak jest mnóstwo. A realnie na ile wpływa u mnie? Cóż, ten sezon Apex Legends to 9% wygranych, a nie standardowe między 4 a 5%. To dwa razy lepszy wynik!
Powiem Wam też, że choć początkowo planowałam ten kontroler oddać mojemu młodemu graczowi, ale teraz już wiem, że się z nim nie rozstanę, tylko kupię drugi. Sterta oficjalnych kontrolerów będzie się patrzeć na mnie smutnym wzrokiem, ale nic nie poradzę. Nacon Revolution X to kontroler, który koniecznie musicie mieć na oku, jeśli myślicie o bardziej profesjonalnej rozgrywce.
Cena: 99 EUR
Kontroler na testy dostarczyła firma Nacon.
Dziwne, aplikacja dla kontrolerów dedykowanych PS4 była w całości po polsku. Ta jest dostępna na Xbiksue? Ten podstawowy kontroler Nacona miał.
Może być po polsku też, nie wiem 😉 konsolę i PC mam ustawione po angielsku, więc tak mi instaluje. (Nie mieszkam w PL)