Dziś dzień oficjalnej premiery Battlefield 2042 i jednocześnie mija tydzień, odkąd posiadacze wyższych wersji gry lub subskrypcji EA Play, mogą bawić się w najnowszą wielką wojnę. Sprawdzamy?
Czy Battlefield 2042 spełnia oczekiwania fanów? Czy jest strzelanką, która podkradnie graczy najnowszej odsłonie Call of Duty? A może już czas, żebym odinstalowała Apex Legends? W poniższej recenzji przeczytacie wszystko, co powinniście wiedzieć o miejscu, w którym jest aktualnie najnowsza strzelanka od EA.
Rozsiądźcie się wygodnie, bo jest tego sporo.
Fabuła
Do „fabularnej” części gry wprowadza nas krótki film Exodus, w którym spotykamy się znowu z żołnierzami znanymi z kampanii Battlefield 4. Nadaje on trochę tonu grze, choć nowy Battlefield nie ma kampanii, więc historię wyciągamy raczej z „tła”, niż faktycznej rozgrywki.
Setting gry to niedaleka przyszłość, stąd też bronie będą podobne do znanych, ale nie identyczne. Z najzabawniejszych, do czynienia będziemy mieć z C5, zamiast C4.
Naszym towarzyszem na polu bitwy może być Ranger, czyli strzelający „pies” wzorowany na robotach Boston Dynamics.
Rozgrywka
Jak każdy Battlefield, tak i 2042 jest pierwszoosobową strzelanką. Po wielu latach przerwy wracamy we współczesne realia, tak bardzo różne od 1 i 2 Wojny Światowej, z którą do czynienia mieliśmy w dwóch poprzednich odsłonach serii. Mamy parę trybów gry (dosłownie parę, czyli dwa), kilkanaście broni, sensowną liczbę map na początek i mnóstwo rzeczy do odblokowania.
Tryby gry
Na ten moment w Wojnie Totalnej do wyboru mamy dwa tryby gry: Podbój i Przełamanie. W oba tryby możemy grać z innymi graczami online, lub skupić się na grze z botami o różnym poziomie trudności, zarówno w pojedynkę, jak i z wcześniej przygotowanym składem.

Na konsolach nowej generacji oraz na PC w Battlefield 2042 zobaczymy 128 graczy (64 vs 64), a na Xbox One i PlayStation o połowę mniej.
Podbój
W tym pierwszym, klasycznym trybie, żołnierze po dwóch stronach walczyć będą o przewagę nad strategicznymi punktami umieszczonymi na mapie. Posiadanie obszarów mapy wpływać będzie na tempo znikania kuponów, którymi dysponują strony konfliktu. Oprócz ich utraty za odbicie sektorów, kupony znikają także podczas śmierci naszych żołnierzy. Gra kończy się, gdy po którejś stronie liczba ta spadnie do zera.
Tegoroczna odsłona gry dodaje trochę nowości, tworząc sektory, w których może znaleźć się więcej niż jeden punkt.
Jeśli zastanawiacie się, jak wielki wpływ ma przejmowanie sektorów i punktów na grę, już mówię: OGROMNY. Zabicia to zazwyczaj mniej niż połowa straconych kuponów. Właśnie dlatego jednym z głównych haseł dotyczących rozgrywki w Battlefield jest PTFO, czyli Play The Fu***ing Objective.
Przełamanie
Przełamanie dzieli nam mapę na kilka łączących się ze sobą sektorów, a strony konfliktu na Atakujących i Broniących. Każdy sektor to kilka punktów (między 1 a 3), które muszą być jednocześnie przejęte przez atakujących, by mogli oni przedostać się do kolejnej części mapy. Nie mogą tego jednak robić w nieskończoność, gdyż mają ograniczoną liczbę kuponów. Broniący natomiast nie mają żadnego limitu i muszą strzec punktów za wszelką cenę.
Tryb ten pojawia się już kolejny raz i nie bez powodu. Ten trochę zmieniony szturm daje nam znacznie więcej walk w zwarciu i skupia wszystkich żołnierzy na znacznie mniejszych obszarach. Przy okazji pozwala też pozwiedzać mapy z innej strony.
To bardzo bardzo intensywny tryb, choć niesymetryczne mapy potrafią czasem skutkować chęcią rwania włosów z głowy. W wielu przypadkach punkty będą wyraźnie trudniejsze z jednej strony, a rozgrywka może trwać parę minut, lub prawie godzinę!
Więcej trybów gry ma pojawić się w przyszłości, choć już teraz Wojna Totalna to tylko kawałek imprezy. Obok niego mamy jeszcze dwa doświadczenia: Battlefield Portal i Hazard Zone.
Battlefield 2042 Portal
Portal to laurka dla fanów serii Battlefield, przygotowana przez Ripple Effect (wcześniej DICE LA). W środku znajdziemy trzy starsze gry z serii: Battlefield 1942, Bad Company 2 i Battlefield 3. Aktualnie z każdej gry dostępne mamy po dwie mapy, wszystkie klasy żołnierzy i sporą część broni (choć nie wszystkie).

Na domyślnie przygotowanych serwerach zagramy w Podbój w BF 1942 oraz Battlefield 3 oraz Szturm/Gorączka na mapach z Bad Company 2. Aktualnie dodany jest jeszcze zabawny tryb VIP Fiesta, w którym dwie strony starają się wyeliminować przypadkową osobę oznaczoną jako VIP w danej drużynie. Runda kończy się zazwyczaj po wyeliminowaniu osoby z tym statusem 15 razy. Wskoczymy tam na mieszankę map z różnych gier.

Oprócz gotowych gier, Portal ma jeszcze wyszukiwarkę serwerów i możliwość tworzenia swoich własnych gier na własnych zasadach. Na ten moment nie brakuje TDM na mapach z Battlefield 3, gier, gdzie jeden skład startuje przeciwko hordzie 60 żołnierzy AI, czy odtworzonych trybów jak Mistrz Broni.
Pole do popisu jest ogromne, ustawień mnóstwo, a map do dyspozycji 13 (7 w podstawowej grze, 6 w Portalu). Wiele map dostępnych będzie w kilku wariantach, okrojonych zazwyczaj do konkretnych ważnych punktów.

Bez problemu znaleźć można pełne serwery w każdym z regionów, a wyszukiwarka pozwala na filtrowanie tych, które mają miejsca na nasz skład – bardzo pomocne.
Battlefield Portal będzie rósł w siłę i co kwartał, wraz z Sezonami, w grze pojawią się nowe mapy i pewnie też nowe bronie.
Hazard Zone
Tryb stworzony przez Criterion to coś totalnie nowego. Według plotek miał przypominać Hunt: Showdown lub Escape from Tarkov, i coś w tym jest, choć jak zawsze, Battlefield musiał dorzucić swoje trzy grosze.
W tym trybie gramy na mapach z Battlefield 2042 i jako skład czterech osób wyruszamy na poszukiwanie dysków, znajdujących się w kapsułach rozsianych po całkiem sporych mapach. Zdobycie dysku to jednak dopiero pierwszy krok ku zwycięstwu, bo nie dość, że trzeba przeżyć, to jeszcze dotrzeć do punktu ewakuacji, który pojawia się w różnym miejscu mapy.
Oprócz nas na mapie będą zarówno przeciwnicy, jak i żołnierze AI. Odrodzić można się tylko raz, pod warunkiem, że jakiś człowiek zespołu jest żywy i ma wykupiony gadżet, który na to pozwala, a po zginięciu, tracimy wszystkie dyski, które znalazły się w naszym posiadaniu.
Za rozgrywkę zdobywamy też punkty, które możemy wydać przed startem rundy na bronie i gadżety. Nie jest łatwo.
To faktycznie wymagający tryb gry, taki, w którym najlepiej będzie grać z zaufaną trójką znajomych. I to też ten moment, kiedy gra nie pozwoli nam postawić dwóch takich samych specjalistów w jednej drużynie.
Specjaliści
Kolejną sporą zmianą w Battlefield 2042 jest podejście do postaci. Zamiast systemu klas, mamy (aktualnie) 10 specjalistów. Każdy z nich ma inną specjalną umiejętność taktyczną oraz pasywną. Irish wskoczy do gry z dodatkowym pancerzem, a do tego będzie mógł rozstawić na mapie specjalne tarcze. Dozer ochroni się przed kulami swoją podręczną tarczą, która jeszcze odbija kulki, jednocześnie ignorując część obrażeń ponoszonych z granatów. Mackay ze swoją linką z hakiem wespnie się w najdziwniejsze miejsca, jednocześnie szybciej używając ziplinek.
Uwielbiam różnorodność, która jest następstwem tego rozwiązania. Trzeba pójść na kompromis: wybrać mobilnu Sundance lub Mackaya, czy skupić się na bardziej defensywnej postaci jak Boris czy Irish. Start Sundance z punktu E1 na mapie Breakaway to jedno z najbardziej zapierających dech doświadczeń w grach video.
Każda z postaci podczas ustawiania broni wybiera także gadżet, którym może być skrzynka z amunicją czy medsami, a także C5, wyrzutnia rakiet czy „respiarka”, czyli małe urządzenie, które pozwoli członkom zespołu zacząć grę w danym miejscu.
Wiele ludzi ma z tym podejściem problem.
Po pierwsze: nie wiadomo, do kogo iść po amunicję, a do kogo po leki. Niby to prawda, z drugiej strony od lat już (od Battlefield 4) wsparcie mogło latać bez skrzynki z amunicją i podobnie było z medykami. Tu plus jest taki, że gracze wcielający się w Marię Falck zawsze będą mogli podnieść znokautowanych żołnierzy.
Po drugie: sporo wątpliwości spowodowała chociażby Paik, która widzi przeciwników ukrytych nawet za różnymi osłonami. Wiele osób spodziewało się, że będzie to nadużywane i da wyraźną przewagę. W praktyce na szczęście tak nie jest, a rundy są zazwyczaj zróżnicowane. Choć na ekranach MVP często znajdziemy właśnie wspomnianą wcześniej Marię – przywracanie graczy do żywych jest zawsze doceniane.
Po trzecie: klasy w BF-ie od lat były tym, co wyróżniało grę na tle innych strzelanek. Jednocześnie często ograniczały też bronie, których można było używać.
Realnie, nie widzę, by jakieś postacie były OP (Over Powered), a zamieszanie z klasami średnio do mnie trafia. Od lat jest zamieszanie z tym, kto ma amunicję, a kto nie, więc to absolutnie nic nowego. Może to nie jest podejście „legacy”, ale jednocześnie trochę bardziej wpasowuje się w ideę postaci, które są pozlepiane z tego, co było. Każdy z No-Patów jest z innego kraju, ma inną historię i tło, więc fajnie, że każdy w grze może sobie swoją postać ułożyć inaczej i dostosować do swojego trybu gry.
Na szczęście, jeśli wciąż nie jesteście przekonani do specjalistów, w sekcji Portal na pewno znajdą się serwery z nowymi mapami i klasycznym podziałem wśród żołnierzy.
Personalizacja
Ta sekcja ciut przypomina mi Apex Legends, choć równie dobrze mogą to być po prostu pozbierane elementy z poprzednich gier w serii Battlefield, bo większość opcji przewinęła się już wcześniej.
Naszemu specjaliście możemy zmienić mundur oraz hełm (razem lub osobno), a także wybrać animacje do eliminacji nożem. W zależności od postaci, mamy na ten moment pomiędzy 6 a 8 różnych skinów, część odblokowuje się po prostu za poziomy w grze, niektóre wskoczą dopiero po nabiciu odpowiedniego poziomu na specjaliście.
Podobne zasady obowiązywać będą przy skinach do broni i pojazdów.
Na dodatek mamy jeszcze kartę gracza, która pokazuje się na ekranie ładowania gry oraz gdy kogoś zabijemy. Ustawiamy tam obrazek, tytuł (który jest jednocześnie naszym dog tagiem) oraz przypinamy odznaki (maksymalnie trzy).
Podobnie jak w pozostałych przypadkach, odblokujemy je za poziomy lub zadania. Zdjęcia z konkretnymi postaciami wymagać będą spełnienia konkretnych warunków, jak zrzucenie krat Angelem, czy leczenie członków zespołu. Sporo ciekawych zadań znajdziemy w sekcji nieśmiertelników — trzeba będzie wygrać mecz na każdej nowej i starej mapie, albo oznaczyć aż 200 przeciwników w jednej grze! Sporo frajdy przy odblokowywaniu.
Mapy
Gra startuje z 7 mapami w świecie Battlefield 2042 i sześcioma mapami w Portalu, które są odświeżonymi wersjami miejsc, które dobrze znamy.
Nowe mapy są ogromne i na szczęście zróżnicowane. Mamy kilka różnych „biomów” i settingów, piękny słoneczny Kalejdoskop, słoneczną Klepsydrę, która może nas przywitać burzą piaskową, czy mroźny Rozłam, w którym lodowe skały robią niesamowite wrażenie.
Wnętrza maja dużo detali, okazjonalnie znajdziemy motyle, szczury czy węże, co wszystkiemu dodaje jakiegoś takiego realizmu.
Sporo ludzi narzeka na rozmiar map, że są za duże. Z jednej strony tak, bo potrafimy biec między punktami przez minutę czy dwie, z drugiej strony, to też nic specjalnie nowego. Tu chociaż z pomocą przychodzą nam wołane pojazdy, które trochę osłodzą nam dłuższą podróż.
Sama mobilność postaci jest genialna, Sundance na wielu mapach ma ogromne pole do popisu, zarówno przy zwykłych górkach, jak i wtedy, gdy na horyzoncie pojawia się tornado.
Większość map ma miejsca, w których konflikt będzie trwał non stop. Punkt D1 na Kalejdoskopie, B1 i B2 na Manifeście czy ciąg C1, D2, D1 na Wrakowisku to wieczna jazda bez trzymanki. Pobawicie się tam zarówno w pojazdach, jak w pomieszczeniach, grając piechurami. A trupy ścielą się gęsto, jak w horrorach. Świetnie bawią się tu medycy i ludzie z amunicją.
Przez to, że nie gramy w obrębie jednego serwera, tylko po każdej grze startuje nowy matchmaking, dość często zdarza się, że pod rząd trafi nam się ta sama mapa. Dzięki temu mam już trochę dość Rozłamu i Wrakowiska, a na Orbitalu grałam może 4 gry. A mam już ponad 50 godzin na liczniku i 50+ poziom… Miejmy nadzieję, że wyszukiwarka serwerów w normalnych grach jest na liście „to-do” twórców.
Sposób na granie na mniejszych mapach?
Jedna opcja to oczywiście Portal, gdzie ktoś pewnie odtworzył to, jak gra zachowuje się na konsolach starej generacji. Jednocześnie, będąc na PlayStation 5 czy Xbox Series, możecie zainstalować wersję z poprzedniej generacji, by cieszyć się nadal dobrą grafiką (serio), a mieć powiew świeżości w kwestii inaczej zbudowanych map. Wiem, że to nieidealne, ale spróbujcie. Przynajmniej do czasu naprawienia wielu problemów. A, bo tak, wiele z problemów nie występuje w buildzie gry na stare generacje. Nie wiem z czego to wynika, ale tak jest.
Bronie i pojazdy
Znów, to kolejny przedmiot sporów w Battlefield 2042. Broni jest niewiele i to jest fakt, choć oczywiście z czasem będzie się pojawiać ich więcej. Nie jest jednak tak, że nie ma czym grać, a zaoferowane modele bardzo się od siebie różnią. Do tego mamy cały system dodatków do broni, które odblokowujemy nią grając, sprawiając, że nawet startowy karabin po kilku rundach zaczyna robić wrażenie.

Podobnie jak na postaciach, tu też mamy oznaczenie z poziomem nabitym na danej broni (lub pojeździe czy gadżecie), co zmieni kolor i wygląd odznaki.
Wchodząc w opcje dostosowania broni znajdziemy tam dodatki w czterech grupach: optyka, amunicja, elementy podwieszane oraz lufę. Te elementy, które na Plus Menu przypniemy najbliżej środka, będą tymi, z którymi wystartujemy. Pozostałe warianty zapełniamy tymi, które chcemy mieć dostępne w trakcie pojedynczej gry do szybkiej zmiany. W ten sposób do LCMG podpiąć możemy normalny granatnik, oraz taki z granatami dymnymi, które przydadzą się, gdy chcecie cichaczem podnieść kogoś z zespołu.
Sam system Plus Menu na początku może sprawiać lekkie problemy, ale równocześnie szybko też przekonuje o swojej mocy. Zmiana amunicji na przeciwpancerną w trakcie gry, czy większy magazynek (w zamian za wolniejsze przeładowanie) mogą nam nie być potrzebne non stop, ale są chwile, kiedy uratują nam życie.
Podobnie będzie się mieć sytuacja z celownikami. Coś krótkiego na większość rozgrywki możemy zamieć na 3X praktycznie w locie, by z naszego karabinu szturmowego zrobić DMR-kę na średni dystans.
Na razie jest jeszcze dość spory problem z rejestrowaniem trafień – czasem rejestrowane są strzały, które trafiały obok postaci, jednocześnie są też sytuacje, gdzie ewidentnie trafiony strzał nie jest liczony. DICE aktualnie wciąż pracuje nad tym problemem.
Pojazdy
Wśród pojazdów też jest dość szeroki wybór, a trzeba wiedzieć, że mamy teraz dwa różne sposoby na grę nimi. Jeden to ten co zawsze, gdy w bazie wybieracie interesujący Was czołg czy helikopter, a drugi pozwoli zrzucić ciężkie pojazdy oraz Rangera w trakcie gry w dowolnym miejscu na mapie!
Warto jednak pamiętać, że wszystko ma swoje limity i nie zawsze będziecie mieli możliwość zrzucenia czegoś na mapę.
Na ekranie dostosowywania pojazdów możecie też wcześniej poustawiać (po odblokowaniu oczywiście) nowe bronie czy dodatki na każdym z siedzeń osobno.
Jeden z pojazdów, LCAA Hovercraft, zachowuje się trochę zbyt OP, potrafiąc wspinać się po ścianach i zdejmować helikoptery! Miejmy nadzieję, że niedługo zostanie to poprawione.
Oprawa audiowizualna
Dźwięk w grze jest świetny.
Normalnie nie zakładam słuchawek, a tu nie umiem inaczej. W tle nam zawsze towarzyszy muzyka, którą znacznie lepiej słychać właśnie tam. Oprócz tego mam mnóstwo dźwięków otoczenia. Nie tylko krzyczących żołnierzy, ale też czujki, pojazdy, skaczącego obok Rangera czy po prostu te charakterystyczne dla mapy.
Uwielbiam to, że powalony przeciwnik może drzeć się o reanimację, że gdy ktoś na Commo Rose wybierze, że potrzebuje amunicję, to ja to stojąc obok usłyszę i dobrze będę wiedzieć, kto krzyczał. Każdy ze specjalistów ma swój unikatowy głos i akcent, dodatkowo ułatwiający jego rozróżnienie.
Postacie sprawiają też wrażenie trochę bardziej żywych przez odzywki na starcie i na końcu gry. Rzucają też (często cringe’owymi) hasełkami po znalezieniu się w trójce MVP. W dodatku gdy bawimy się w ustawieniach postaci, czasem zobaczymy jakieś pojedyncze ciekawsze ruchy. Pierdoły, jasne, ale bardzo mi się to podoba.
Wizualnie cóż, gra zapiera dech w piersiach. Nawet na starych konsolach gra robi wrażenie, wszystko jest takie… majestatyczne. Efekty pogodowe mocno wpływają na odbiór miejsc (jak i zachowanie postaci), jednocześnie zmieniając też styl gry. Battlefield 2042 to zdecydowanie najładniejsza gra w serii, czemu w sumie ciężko się dziwić.
Odrestaurowane stare mapy wyglądają dokładnie tak, jak zdążyliśmy sobie je wyidealizować w głowie przez ostatnią dekadę.
Interfejs
To jedno z tych miejsc, które mnie totalnie rozczarowało i zarzutów mam mnóstwo. Ale po kolei.
Sam start gry jest niezły, wybór specjalistów i możliwości ich personalizacji — super. Kilka poziomów w menu już mniej, ale czego się dziwić, skoro do dyspozycji mamy naprawdę wiele opcji. W problematycznych kwestiach znajdziemy np. brak podglądu statystyk nasze postaci! Wiecie, ilość zdobytych odznak czy baretek, podgląd postępów z poziomem (tym ogólnym) i nadchodzących nagród. Już nawet nie chodzi mi o ilość wyświetleń jako MVP czy K/D ratio, ale najdłuższy headshot chociaż?
Commo Rose wrócił (nie było go w Becie) i choć są z nim lekkie problemy, dobrze jest go jednak zobaczyć! Pozwala on na podziękowanie, krzyknięcie, że potrzebujecie amunicji czy zapytanie o rozkaz, gdy nie jesteście dowódcą składu.
Może to nie jest ważne w samej rozgrywce, ale nadal tego brakuje.
Z plusów, mamy możliwość robienia presetów broni i gadżetów, w chyba nielimitowanej liczbie. Domyślnie startujemy z czterema, ale możemy dodać nowe, czy starym zmienić nazwy, byśmy bez problemu wiedzieli, co jest w środku. Jest to o tyle przydatne, że podchodząc do kraty, która pozwala zmienić loadout, wybieramy po prostu wariant z listy.
Musicie jednak pamiętać, że ustawienia broni są globalne. Nie można więc mieć w jednym zestawie jednej lunety, a w drugim innej. Tu na szczęście pomaga Plus Menu.
W grze mamy po lewej mapę i podgląd pozostałych kuponów, przy niej będzie też podgląd statusu sektorów (seledynowe to nasze, białe to nieprzejęte lub podzielone, czerwone oznaczać będą te, które przejął przeciwnik). Obok tego mamy podgląd naszego składu, z ikonkami ze zdjęciami postaci oraz stanem życia i ewentualnej tarczy. Gdy gracz zostanie powalony, w miejsce avatara pojawi się znaczek reanimacji.
Po prawej znajdziemy stan magazynku, nazwę naszej postaci, ikonkę z bronią, dostępnym pistoletem, umiejętnością specjalisty, gadżetem i wybranym granatem. Ze względu na to, że opcji jest trochę więcej niż zawsze, przez kilka dni część z nich będzie nam się mylić. Głównie wybór granatów.
Celując i klikając w dół na d-padzie zmienimy tryb strzelania, bez celowania ta akcja uruchomi nam podwieszany gadżet. Niektóre postacie będą też miały specjalne przełączniki dla umiejętności specjalisty. Przykładowo Sundance ma trzy różne dodatkowe granaty.
Gdy ktoś nas zabije nie mamy już podglądu na poziom jego broni, czy to, ile razy mieliśmy już potyczki. Nie działa system zemst czy ratowania, gdy zabijemy przeciwnika, który strzela do kogoś z naszych. Nie ma także adwersarza czy dodatkowych punktów za wstanie z kolan po zginięciu minimum pięć razu pod rząd.
W tej kategorii trzeba też zaznaczyć, że nie ma premii za wykonanie rozkazów, czy za headshoty. Nawet wtedy, gdy strzelamy ze snajperek.
Wracając jednak do samego interfejsu…
…najgorzej jest na liście graczy.
Lista graczy jest po prostu listą graczy. Wszyscy wrzuceni są na hurra, bez rozbicia na składy, bez pokazania zdobytych punktów czy czegokolwiek innego. Lista nicków i ikonka platformy, koniec.
Zarządzanie składami woła o pomstę do nieba, bo praktycznie nie istnieje. Nie możemy dołączyć do wybranego istniejącego składu, choć możemy wyjść z aktualnego i dołączyć do… przypadkowego. Takie to dziwne! I zdecydowanie sprawia wrażenie niedokończonego.
Na szczęście nie mnie jednej to przeszkadza i sporo ludzi prosi o powrót klasycznej listy wyświetlającej punkty, już nawet nie koniecznie zabicia i liczbę śmierci. Byle tylko dawało to jakieś sensowne informacje.
Poprzednia generacja a nowa
Miałam okazję zagrać w Battlefield 2042 na trzech konsolach: Xbox One X, Xbox Series S i Xbox Series X. Na każdej z tych konsol mam trochę inne odczucia.
Xbox One (X) to znacznie mniejsze mapy, z punktami w totalnie innych miejscach, gdzie 64 graczy nadal świetnie się bawi. Wbrew pozorom, to tu gra działa stabilnie a nawet jeśli tekstury są trochę słabsze, absolutnie nie odbiera to przyjemności z gry. Część map wręcz sprawia wrażenie ciekawszych w tych mniejszych wariantach. Przykładowo Manifest ma znacznie mniej walk w kontenerach, niż w przypadku większego brata. Bawimy się więc na ulicach czy placach, a także na wielkiej stacji benzynowej!
Xbox Series S to moja nowa konsola. Podpięta do monitora 4K i świetnych słuchawek z HyperX. Wygląda świetnie, działa świetnie. Może znowu, tekstury nie są idealne, ale wszystko jest bardzo komfortowe, a po ustawieniu HDR sporo rzeczy będzie robić jeszcze większe wrażenie.
Xbox Series X (co ciekawe) ma najwięcej problemów. To tu zdarzają mi się poważne spadki klatek. To tu konsola potrafi się wyłączyć. Tu też właśnie zobaczymy po prostu zacięcia. Czasem jest to problem serwera, o czym powiedzą nam wszystkie komentarze typu „lag” w okienku czatu, jednak wielokrotnie były to zgrzyty tylko na tym urządzeniu.
Jest to dość intrygujące, choć zdecydowanie też irytujące. Nie po to kupujemy najlepszą wersję konsoli, żeby ktoś na sprzęcie za połowę tego bawił się po prostu lepiej.
Problemy
Już wspominałam o części problemów, a teraz czas na jeszcze parę „gwoździ”. A może raczej szpilek?
- Jakieś 10-20% razy podczas dołączania składem do serwera, ktoś z nas nie może wybrać broni ani gadżetów. Jedyną receptą na to jest wyjście z serwera,
- Wyjście z serwera trzeba robić całym składem, bo ponowne podłączenie się do tej samej gry nie działa. W teorii nawet gdy zwolni się miejsce, mapa się ładuje, by potem wróciło nas znowu do hangaru,
- Czasem nie zapisują się zmieniane dodatki do broni,
- Po zabiciu potrafi zniknąć kawałek interfejsu, jednocześnie zawieszając naszą postać w stanie wiecznego umierania. Postaci takiej ani nie można reanimować, ani sam żołnierz nie może o nią zawołać czy skrócić swoich męczarni. Jedyny sposób to wyjście z serwera, czyli… wracamy do punktu 2.
- Hovercrafty są zdecydowanie za OP i nie powinny się wspinać po budynkach.
- Wydajność na XSX potrafi dramatycznie spaść, zmieniając grę w pokaz slajdów.
Wszystkie te rzeczy są wysoko na liście w dziale pomocy EA, więc jest spora szansa, że lada miesiąc spotkamy się z innymi problemami, a te odejdą w niepamięć!
Wrażenia
Battlefield 2042 na ten moment jeszcze nie jest grą idealną, czy tytułem, który można polecić każdemu fanowi strzelanek. Nie zmienia to jednak faktu, że ja jestem absolutnie zakochana. Jasne, że są bugi, że czasem muszę wyjść z serwera i włączyć wszystko jeszcze raz. Nieważne. Gra jest na tyle dobrze zrobiona, że mapy ładują się momentalnie i najdłużej z tego wszystkiego trwa animacja lądowania piechurów w bazie.
Ruch postaci to chyba jedna z rzeczy, która podoba mi się najbardziej. Jest tyle opcji! Tyle potencjału! Różni specjaliści oferują bardzo różne style gry, co pozwala jeszcze bardziej dostosować wojnę totalną do siebie. Do tego mamy jeszcze cały Portal z miliardem konfiguracji i ludźmi, którzy chcą się w to bawić. I Hazard Zone, którego opanowanie wymaga świetnej koordynacji i taktycznego myślenia.
Potencjał ta gra ma ogromny i mam nadzieję, że DICE nie zniechęci się zbyt szybko. Nawet jeśli wiele mediów psioczy, a Metacritic świeci na czerwono, twórcy dobrze wiedzą, ile ludzi jest na serwerach. Grając (crossplay z PC i PlayStation 4) często widzę, że ktoś na czacie narzeka, na co zawsze znajdą się ludzie mówiący, że im się podoba. I ja też jestem w tym gronie. Marzy mi się tylko, żeby pojawiło się parę poprawek w interfejsie i wspomniane wcześniej błędy.
Bo wiecie. To nie Apex Legends czy PUBG. Nawet gdy musicie wyjść z serwera i zacząć grę na nowo, czy gdy zginiecie przez głupi bug, do rozgrywki wracacie momentalnie. Skład nie dostanie kary za wyjście z gry, a ilość Waszych śmierci ma naprawdę niewielkie znaczenie.
Przyszłość
Dla mnie Battlefield 2042 jest takim Battlefieldem jakiego chciałam. Jestem z tą serią od Bad Company 2 i uważam, że to godny następca Battlefield 3 i 4. Jest setting, który daje mnóstwo opcji, są postacie, którymi chce się grać i nie brakuje tego wmawiania sobie, że „jeszcze tylko jedna rundka”.
Każdy Battlefield w ostatnich latach zaczynał… słabo. Battlefield 4 dopiero po roku pozbył się największych problemów, a Battlefield V to była seria aktualizacji, która zawsze nie trafiała w to, co ludzie chcieli. Tu już jest dobrze. A będzie na pewno jeszcze lepiej.
Najchętniej powtórzyłabym tę recenzję za pół roku. Dobrze wiem, jak było z Battlefield V, który dostał całkiem-niezłe recenzje, by ostatecznie okazać się… sami wiecie. Porzuciłam granie w niego po ledwie 100 godzinach. Dobrze wiem, że z Battlefield 2042 tak nie będzie, bo bawię się świetnie i od tego momentu powinno być już tylko lepiej.
Po aktualizacjach i dodaniu nowych treści (które od nowego roku będą pojawiać się co kwartał) to może być tytuł, który przekona do siebie wszystkich fanów strzelania.
Battlefield 2042 dostępny jest na Xbox One, Xbox Series, PlayStation 4, PlayStation 5 oraz na PC od 19 listopada 2021. Jeśli macie abonament EA Play możecie skorzystać z próbnej, 10-godzinnej wersji gry.
Grę do recenzji dostarczyło EA Polska.

Dodaj komentarz