Ciekawostka – Jurassic World Evolution nie jest pierwszą grą o zarządzaniu parkiem Dinozaurów wydanych na konsole przenośne Nintendo. W 2001 roku na Game Boy Advance pojawiło się Jurassic Park III: Park Builder. Gra ta z oczywistych względów była mniej zaawansowana graficznie i technologicznie, chociaż rdzeń rozgrywki niewiele odbiegał od tego co Frontier Developements zaprezentowało w Jurassic World Evolution. Gra dostępna jest od kilku lat na PS4, Xbox One i PC, ale nadeszła w końcu także na Switchu. Jak zarządzanie parkiem dinozaurów spisuje się na konsoli Nintendo?
W Jurassic World Evolution pokierujemy tytułowymi parkami rozrywki wypełnionymi prehistorycznymi gadami. Odwiedzimy archipelag znanych z filmów. Na każdej z kilku wysp czekają nas inne warunki terenu, pogody, jak i sama wielkość dostępnego terenu. Zaczynamy na Isla Matanceros, która służy jako poletko treningowe. Nie napotkamy na tej wyspie żadnych negatywnych efektów pogodowych. Idealne miejsce by zaznajomić się z podstawami rządzącymi grą.
W ramach kampanii rozbudowywać będziemy kolejne parki, zarządzać dinozaurami, odkrywać nowe gatunki i rozwijać nasze imperium. Kampania przygotowana jest w taki sposób, że stopniowo zaznajamiamy się z kolejnymi aspektami zarządzania parkiem, więc zanim rzuceni zostaniemy na głębokie wody kapitalizmu mamy czas na ogarnięcie tych mechanik.
Dla gości parku będziemy budować ścieżki, kolejki transportowe czy restauracje, sklepy z pamiątkami i toalety. Nie możemy zapomnieć o schronach, w których ludzie się zamkną na wypadek awarii, ucieczki zwierząt czy pogody. Dla naszych Dinozaurów będziemy przygotowywać odpowiednie wybiegi. Część zwierząt będziemy mogli trzymać razem, inne są raczej samotnikami i nie lubią towarzystwa. Każdy gatunek ma inne parametry i potrzeby. Jedne wolą gdy wybieg jest pełen lasów, inne chcą mieć spore jezioro. Każdy gatunek ma też swoje potrzeby socjalne. Musimy dbać o to by w danym wybiegu była odpowiednia liczba przedstawicieli danego gatunku. Samotne lub przeludnione zwierzęta wpadają w depresję i będą chciały uciec.
Jak to już nastąpi to do akcji musimy wysłać ekipę w helikopterze, która uśpi takiego delikwenta i przeniesie ponownie do zagrody. Jednocześnie ekipa w samochodach terenowych naprawi uszkodzone ogrodzenie lub zajmie się chorym zwierzęciem. Rozkazy ekipom możemy wydawać sami i kolejkować je, ale możemy także sami przejąć kontrolę nad pojazdem i postrzelać do naszych dinozaurów.
Aby tworzyć nowe zwierzęta musimy wysyłać ekspedycje w różne części świata aby zdobyć nowe skamieliny danego gatunku. Im więcej ich zbierzemy tym większa szansa na udaną inkubację nowego lokatora naszego parku. W późniejszych etapach będziemy mogli także łączyć DNA naszych zwierząt z innymi żyjącymi obecnie zwierzętami (dokładnie tak jak w filmie, gdzie dodawano elementy DNA np. żaby). Przez wpłyniemy na ich wygląd, ale i długość życia, agresję itd.
Oprócz dbania o gości i dinozaury będziemy także wykonywać działania dla 3 dywizji firmy. Są to dział Nauki, Rozrywki czy Bezpieczeństwa. Spełnienie misji dla jednego działu jednocześnie obniży nam rangę w innych, więc trzeba będzie odpowiedni balansować by któremuś zbytnio nie podpaść. Jeśli będziemy wystarczająco długo ignorować któryś z nich to może dojść do sabotażu w parku i np. wyłączeniu zasilania w zagrodzie T-Rexa.
Jurassic World Evolution to w moim odczuciu idealna gra dla początkujących. Dostajemy tutaj nie tylko uwielbianą przez wielu markę, ale też same mechaniki są przystępne i idealnie skrojone pod pada. Wszystko jest pod konkretnym przyciskiem i po pewnej wprawie każda czynność w grze wchodzi automatycznie. Nie ma się co bać, nie jest to gra bardzo skomplikowana.
Brak skomplikowania zabawy będzie niewątpliwym atutem dla graczy nowych, ale wyjadacze tycoonów mogą poczuć się trochę zawiedzeni. Dla przykładu chodzący po parku zwiedzający są taką trochę bezwładną masą. Nie mają oni własnych odczuć i potrzeb. Nie możemy kliknąć na człowieka i dowiedzieć się co myśli o naszym parku. Oczywiście wszystkie takie dane mamy podane w formie tabelek czy wykresów, niemniej jednak tłumy nam z niczym nie pomagają.
Bardzo podoba mi się ilość szczegółów i smaczków dla fanów filmów. Oczywiście nie muszę chyba mówić, że usłyszymy tutaj charakterystyczne dźwięki dinozaurów czy klasyczną muzykę z filmów, ale takich nawiązań jest mnóstwo. Dla przykładu jak odblokujecie wyspę Isla Sorna to na początku spotkacie tam dziko żyjące dinozaury, w tym spinozaura, które trzeba najpierw złapać i umieścić w klatce. Jeśli oglądaliście filmy to nie raz uśmiechniecie się do ekranu widząc kolejne easter eggi czy przytoczone cytaty postaci pokazujące się na ekranie ładowania. Miłym dodatkiem jest też to, że w grze usłyszymy wiele aktorów występujących w filmach. Co ciekawe zaangażowano tutaj aktorów znanych z klasycznych filmów jak Sam Neill czy Jeff Goldblum, nie uświadczymy natomiast Chrisa Pratta czy Bryce Dallas Howard.
Ta gra idealnie sprawdza się na konsolach, nie tylko na Switchu, bo generalnie przyjemność z zabawy jest taka sama na Xbox One czy PS4. Przyjemnie i przemyślane sterowanie i interfejs przygotowany z myślą o warunkach konsolowych sprawiają, że granie w ten tytuł to sama przyjemność.
Tym optymistycznym stwierdzeniem przejdźmy do tego czym wersja na Switcha różni się od innych. Wszystko co pisałem do tej pory odnosi się także do wersji na inne konsole.
Przede wszystkim, jak sama nazwa wskazuje, mamy tu do czynienia z wersją kompletną. Dostajemy więc pełną wersję gry Jurassic World Evolution wraz z wszystkimi dodatkami. Są wśród nich pakiety dodatkowych dinozaurów, ale także rozszerzenia fabularne. W Sekretach Doktora Wu przeniesiemy się na wyspę, na której będziemy tworzyć niebezpieczne hybrydy dinozaurów. Sanktuarium Claire pozwoli nam uratować zwierzęta z ginącej wyspy a Powrót do Parku Jurajskiego pozwoli nam odwiedzić park z filmu z 1993 roku.
Dodatki dostępne są także na innych platformach, natomiast mimo iż często są w promocjach to ich dokupienie będzie dość sporym wydatkiem. Dlatego fajnie, że na Switchu dostajemy pełen pakiet.
Dobrze, ale na jakie kompromisy musieli twórcy pójść żeby ta gra w ogóle na Switchu działała? Tajemnicą poliszynela jest to, że Switch jednak ma mniejszą moc niż inne konsole, więc tworząc grę na ten system trzeba liczyć się z pewnymi ustępstwami. Twórcy zrobili wszystko co w ich mocy aby gra wyglądała jak najlepiej, ale to jak dobrze będzie wyglądać zależy od tego jak wy będziecie w nią grać. Jest bowiem kolosalna różnica między tym co widzimy na telewizorze, a tym co mamy na ekranie konsoli.
Grając na TV gra prezentuje się dobrze i prawdopodobnie różnice graficzne odczulibyśmy dopiero jak odpalilibyśmy na telewizorze obok grę na PS4 czy Xbox One. Niestety dużo gorzej jest w wersji przenośnej, gdzie jakoś leci mocno w dół. Obraz jest rozmyty i nie po prostu nie prezentuje się ładnie. Gra jest oczywiście grywalna i utrzymuje w miarę stabilne klatki, chrupiąc tylko jak na ekranie więcej się dzieje, natomiast przyjemność z patrzenia na to jest niewielka. Pierwszy raz chyba spotkałem się z aż takimi różnicami między wersją zadockowaną gry a przenośną.
Wszystkie screeny jakie dodałem do tej recenzji pochodzą z wbudowanego w konsolę narzędzia do robienia zrzutów ekranu. Wszystkie też do tej pory zrobione były podczas gry na TV. Zrobiłem ich też sporo w czasie grania przenośnego, natomiast ich jakość po zgraniu na PC jest nienajlepsza. Załączam je tylko pod tym akapitem, ale chciałbym zaznaczyć, że w ruchu prezentuje się to jednak dużo, dużo lepiej.
Bardzo zabrakło mi opcji synchronizacji zapisów. Mam za sobą kilkadziesiąt godzin gry w wersji na PlayStation 4 i fajnie by było gdybym owoce mojej pracy mógł przenieść na Switcha. Jest to zresztą zarzut który mam do bardzo wielu portów na konsolę Nintendo.
Barierą dla niektórych będzie też brak polskiej wersji językowej gry. Na rodzime głosy oczywiście nie liczę (zresztą utracilibyśmy wtedy oryginalnych aktorów), ale napisy były by przydatne.
Generalnie polecam wszystkim zagrać w Jurassic World Evolution. Wersję na Switcha natomiast rekomenduję dla osób, które nie mają możliwości zagrania na innej platformie i nie grali wcześniej w ten tytuł. Jeśli podobnie jak ja macie za sobą godziny zabawy na PS4 czy Xbox One to nie wydaje mi się by wersja na Switcha była opłacalnym zakupem. Cięcia w grafice (szczególnie w wersji przenośnej) i brak możliwości synchronizacji stanu zapisu skutecznie zniechęcają.
Grę do recenzji dostarczyło Frontier developement
brzmi godnie 😀 póki co cieszę się ze spongeboba za 1zł którego dali mi do zakupu switcha w me 😀
hbo go dają grtis w media expercie do nintendo 🙂