Najnowsza odsłona multiplatformowej ściganki dla dzieci, doczekała się niedawno premiery. Czy nowe wyścigi Nickelodeonu są choć trochę lepsze od (koszmarnej) jedyni?
Są. I to wystarczająco dobry start.
Rozgrywka
Nickelodeon Kart Racers 2: Grand Prix (jak i poprzedniczka) to gra skierowane głównie dla dzieci. Znajdziemy w niej postacie z kreskówek, tych młodszych i starszych. Takie wyścigi w uroczych kartach nie są niczym innym, jak próbą zrobienia Mario Kart na wszystkich platformach.
Postacie
Mam prawie 30 lat, znam Arnolda, Żółwie Ninja, Pełzaki oraz Spongeboba. Reszta bajek totalnie nic mi nie mówi, ale to nie ma wielkiego znaczenia. Specjalne umiejętności kierowców ani załogi nie mają korzeni w „fabularnej” historii.
Odblokowywane przez nas postacie będą się dzielić na kierowców i załogę właśnie. Twórcy gry zdecydowali, którzy trafią do pierwszej grupy, a którzy do drugiej. Każde z nich będzie miało swoje charakterystyczne umiejętności. Nie zabraknie zarówno ofensywnych, jak i defensywnych opcji.
Jak to w tego typu wyścigach, na mapie znajdziemy zarówno slime, który napełniać będzie „ultimate”, oraz skrzynki, w których znajdziemy pułapki czy tarcze do użycia na sobie i przeciwnikach. Wśród dostępnych opcji znajdziemy boosty do zbieranego slime’u czy różne zachowania po włączeniu go. Znowu, od defensywnych, przez ofensywne, do takich, które tylko pomogą nam w zbieraniu waluty pozwalającej na ulepszenia podzespołów.
Poniżej znajdziecie kilka przykładów.
Ulepszenia pojazdu wpływać będą na kilka typowych wskaźników, jak prędkość czy sterowność. Dostępnych opcji nie ma jakoś bardzo dużo, a walutę zdobywa się dość szybko. Niektóre, bardziej wyszukane części, będą wymagały od nas odblokowania — może to być ukończenie jakiegoś wyzwania, czy wygranie konkretnego wyścigu.
Co robić w grze?
Ścigać się, to wiadomo.
Po przejściu krótkiej misji wprowadzającej, mamy do wyboru turnieje, wyzwania, wyścigi wieloosobowe i bicie rekordów na okrążeniach przemierzanych przez duchy. Kilka turniejów (każdy składa się z czterech wyścigów) i różnych poziomów trudności, do tego ponad 40 zadań, mnósto postaci i sporo części do odblokowania. To wszysktko składa się na całkiem sporo rozgrywki.
Większość tras faktycznie trzeba będzie przejść na czas. W turniejach, najlepiej wygrać wszystkie rundy, choć oczywiście nieidealne przejazdy nie pozbawią nas od razu pierwszego miejsca. Po wybraniu najtrudniejszego poziomu jest to faktycznie… wymagające. Dobry wybór części i ekipy będzie tu kluczowy. Oprócz czasówek, znajdą się też wyścigi, w których będziemy musieli przede wszystkim coś zrobić. Aktywować pułapki, zbierać rozrzucone po mapie przedmioty, strzelać do tarcz czy wykonywać podniebne akrobacje. Nie można zarzucić tej grze monotonii!
W porównaniu z pierwszym Nickelodeon Kart Racers?
Widać tu spory progress!
Znacznie więcej postaci, zespoły składające się z kilku, gdzie każda ma wpływ na rozgrywkę. Mocno poprawiony interfejs, dużo wygodniejszy i logiczniejszy. Nie sprawia wrażenia tandety, mimo oczywistej cukierkowości.
Wrażenia
Siadając do Nickelodeon Kart Racers 2: Grand Prix spodziewałam się bardzo niewiele. Pierwsza odsłona była bliska koszmarowi i sama rozgrywka nie była przyjemna. Tu na szczęście było wyraźnie lepiej. Gdy zaczyna się grać, nie jest aż tak łatwo się oderwać. Wiecie, jeszcze jeden wyścig, jeszcze jedno wyzwanie, jeszcze jeden boss… I choć sama gra nie jest bardzo długa, można faktycznie spędzić w niej więcej godzin i chyba zawsze będzie coś do roboty.
Przejście wyścigów na trudnym poziomie, z kompletem pierwszych miejsc, wcale nie gwarantuje trzech gwiazdek! To trochę frustrujące, choć motywuje do powrotu innego dnia.
Z rzeczy, które mnie irytowały to mnóstwo klikania. Wybierając przed każdym wyścigiem postacie oraz pojazd trzeba klikać i klikać. Akceptować wybór, gdzie nawet skrót to 2 czy 3 kliknięcia. Później, po wygraniu wyścigu, albo jeszcze gorzej, całego turnieju, przez kilkadziesiąt dobrych sekund patrzymy na akrobacje pierwszych trzech miejsc na podium. Nie ma możliwości pominięcia tego widoku.
Nie mogę nie wspomnieć też o problemach wydajnościowych. Na Xbox One S gra potrafiła przycinać, wyraźnie. Gubić klatki! Odzwyczajona jestem od takich widoków na tak prostych grach.
Podsumowując jednak: jest nieźle, bardzo nieźle. Dzieciaki, szczególnie jeśli znają się z większością przedstawionych w grze postaci, będą się dobrze bawić. Czasem pewnie mogą poprosić rodzica o pomoc, szczególnie, gdy opis wyzwania nie wyjaśnia wszystkiego, ale to nic. Dorośli też nie będą się nudzić!
Grę do recenzji dostarczyło Dead Good Media.
Dodaj komentarz