Czy dzieło jednoosobowego studia BeardyBird Games jest warte ogrania? Zapraszam do recenzji!
W Ailment kierujemy poczynaniami Jonathnana, pasażera statku transportowego Frontier-16. Wybudzeni z kriogenicznego snu, musimy sobie nie tylko przypomnieć co tu zaszło, ale również i wyjść z tego cało. Zadanie nie jest łatwe, ponieważ na naszej drodze stają uzbrojeni po zęby nieumarli towarzysze odległej kosmicznej podróży. Fabuła jest dobra, jednak mogła być prowadzona lepiej, ponieważ zdarzają się niepotrzebne wypełniacze.
Stylistyka Pixel-Art przywodzi na myśl Enter the Gungeon, jednak tutaj nie mamy aż tak ogromnej liczby detali i dodatkowo miejscówki potrafią często się powtarzać. Dodatkowo, ograniczenie gry do 30 klatek powoduje, że jest bardzo wolna, ale z drugiej strony nic się nie wysypuje. Co mogę tutaj jeszcze pochwalić to animacje i wygląd postaci. Fakt, nie jest to dzieło sztuki, jednak co do grafiki, to właśnie te elementy wypadły najlepiej.
Muzyka w grze dobrze nadaje klimatu całej produkcji – jest bardzo podniosła i nawet buduje małe napięcie. Zwłaszcza w przypadku, gdy spotkamy przeciwników na swojej drodze. Utwory muzyczne w sumie ratują nieco całą produkcję, widać że się do nich przyłożono. Pomiędzy walkami możemy usłyszeć przez większość czasu dźwięk pracującego statku. Postacie nie posiadają mówionych dialogów.
Co do sterowania, twórcy Ailment chcieli chyba odejść od gatunku twin-stick shooterów. Gra aż się o to prosi, lecz do kontroli naszej postaci wykorzystujemy wszystkie przyciski oprócz prawej gałki w właściwy sposób. Ponadto postawiono tutaj jeszcze na autocelowanie, które się często nie sprawdza. Postać namierza kolejnych przeciwników zbyt wolno i nie raz przeważa to na zwycięstwie w pojedynku z wrogrami. Niestety nie idzie tego zmienić w opcjach, a szkoda.
Poziom trudności w grze jest wyskalowany trochę za bardzo, jednak nie przeszkadza to w zabawie. Muszę przyznać jednak, że gra na normalnym poziomie trudności stanowi nie małe wyzwanie. Bądź co bądź, mamy do czynienia z grą z elementami horroru, więc musi być ciężko co nie? 🙂 Wykorzystując właśnie między innymi podwyższony poziom trudności, czy setki metrów ciemnych korytarzy, twórca stara się tutaj budować klimat zaszczucia. Nie ma tutaj spodziewanego efektu, jednak widać że starano się go uzyskać.
Na swojej drodze możemy spotkać ocalałych, którzy z chęcią dołączą do naszej drużyny. Trzeba jednak pamiętać, że nie są oni nieśmiertelni, jednak w miarę wytrzymują długo zanim padną na ziemię. Oczywiście, nie zostajemy z problemem zombiaków sami, mamy do dyspozycji bronie, które możemy w każdym momencie gry dokupić za walutę zdobytą w grze. Zarabiamy ją oczywiście zabijając przeciwników! Za tą samą walutę możemy się uleczyć, gdy w pobliżu nie ma apteczki.
Wśród powtarzających się lokacji, co jest zmorą gry, powtarza się i również rozgrywka. Mówiąc wprost, naszym zadaniem przez większość czasu jest bieganie od komputera do komputera w celu odblokowania drzwi, a w przerwach walczymy z przeciwnikami. Przydałoby się bardziej urozmaicić rozgrywkę, ponieważ może to szybko zniechęcić użytkownika do dalszej zabawy. Ostatnim minusem gry jest nakładający się tekst dialogów na rozgrywkę. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby wyświetlanie napisów na dole z ewentualnym podświetleniem kto w obecnej chwili mówi. Nierzadko jest tak, że wypowiadany tekst zasłania pół ekranu gry (zwłaszcza w trybie przenośnym).

Ailment jak na grę stworzoną przez jednego człowieka w ciągu 9 miesięcy jest tytułem dobrym. Wiele elementów można było tutaj podciągnąć, jednak stan w chwili recenzji jest zadowalający. Myślę, że jak wybaczycie tytułowi wszelkie bolączki, to będziecie się bawić dobrze.
Dodaj komentarz