Chyba prawie każdy się z godzi, że jest coś fascynującego w lataniu. Od kiedy pamięcią sięgam, bardzo podobały mi się różnego typu gry lotnicze. Symulatorów raczej staram się unikać, ale po gry typu Ace Combat, w których dominuje akcja, sięgam już bardzo chętnie. Red Wings: Aces of the Sky to dzieło polskiego studia deweloperskiego All In! Games, które postawiło na mieszankę szalonej akcji i lekkostrawnej lekcji historii w przyjemnej komiksowej oprawie. Jak im się to udało? Zapraszamy do recenzji.
Z jakiego typu grą mamy do czynienia dowiemy się już chwilę po jej uruchomieniu, kiedy przywita nas stylizowane menu, z którego poziomu możemy zmienić opcje, obejrzeć napisy końcowe, rozpocząć samouczek oraz dwa dostępne tryby gry: fabularny i przetrwanie. W trybie fabularnym możemy poznać historię lotników Trójprzymierza oraz Ententy, która jest przedstawiana przy pomocy narratora i paneli komiksowych. Przetrwanie to tryb, w który pokonujemy kolejne fale wrogich samolotów. Przeciwnikiem są nie tylko lotnicy, ale też ograniczony czas na ich pokonanie. W obydwu trybach możemy bawić się solo albo z towarzyszem, ponieważ gra umożliwią kooperację lokalną.
Rozgrywka w Red Wings: Aces of the Sky to znakomity przykład zręcznościowej zabawy. Celownik przykleja się do przeciwników jak w Call of Duty, mamy możliwość przybliżenia widoku, aby lepiej ułatwić sobie pogoń za przeciwnikiem, a wszelkie skomplikowane manewry wykonujemy za pomocą przycisków. Przez manewry mam na myśli beczkę, która nie tylko pozwoli nam uniknąć wrogiego ostrzału, ale też strącić bez konsekwencji lecący w naszą stronę samolot. Jest też szybki zawrót, który błyskawicznie ustawi nas w przeciwnym kierunku lotu. Do pozostałych możliwości naszego pilota należy wezwanie eskadry, która pomoże nam w walce oraz eliminacja. To ostatnie to umiejętność, dzięki której możemy zestrzelić z pistoletu ręcznego pilota, którego samolot jest już wystarczająco zniszczony. Ta efektowna akcja umożliwia nam też odzyskanie części utraconego zdrowia. Możemy je również uzupełniać, przelatując przez okręgi regenerujące. Uzupełniają one też nasze paliwo, więc umiejętne korzystanie z nich jest istotną częścią naszych podniebnych podbojów.
Jeżeli chodzi o aspekty audiowizualne Red Wings: Aces of the Sky to prezentują one bardzo przyzwoity poziom. Stylizowana, komiksowa grafika jest bardzo przyjemna dla oka. Trochę odejmuje powagi wydarzeniom, którym były powietrzne bitwy I wojny światowej, ale pasuje do zręcznościowej formuły gry. Modele samolotów wyglądają bardzo ładnie. Nie są może jakoś wyjątkowo szczegółowe, ale bez problemu można rozpoznać w nich latające maszyny z tego okresu. Muzyka akompaniująca wydarzeniom na ekranie jest dobra, ale nie zapada w pamięć na długo. Odgłosy silników, karabinów oraz wybuchów sprawiają, że czujemy się jak w samym centrum akcji — szczególne, jeżeli gramy na słuchawkach. Sterowanie jest intuicyjne i bardzo responsywne. Warto dodać, że do rozgrywki kooperacyjnej wystarczy jedna konsola z kompletem Joy-Conów, aby każdy gracz mógł poczuć się jak prawdziwy as przestworzy, sterując jednym z nich jak wolantem.
Red Wings: Aces of the Sky to gra sprawiająca wiele frajdy. Przystępna w rozgrywce, ale cały czas rzucająca graczowi nowe wyzwania. Całe szczęście, każdy poziom możemy powtórzyć, aby osiągnąć lepszy wynik. Aby tego dokonać będą potrzebne nam odpowiednie usprawnienia, które możemy odblokować za zdobyte po każdej misji gwiazdki. W zależności od wyniku otrzymujemy ich od zera do trzech. Dzięki usprawnieniom nasze karabiny będą wolniej się przegrzewać, zadawać więcej obrażeń etc. Warto o nich pamiętać, bo mogą okazać się niezbędne w późniejszych poziomach. Kampanie nie są długie, ale zdobycie trzech gwiazdek w każdej misji będzie wymagało bardzo dużo czasu i determinacji. Poza klasycznymi pojedynkami powietrznymi gra co jakiś czas daje odpocząć, sadzając nas za sterami bombowca, albo zmieniając cel misji na przelatywanie przez balony z paliwem. Te drugie wymagają dużej koncentracji i sporych umiejętności. Czasami miałem wrażenie, że odciągają nas od głównej rozgrywki na zbyt długo. Jest to jednak zdecydowanie najlepsza gra lotnicza na Switch do tej pory i prawdopodobnie nie spadnie z tego piedestału przez bardzo długi czas.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy agencji better i producentowi All in! Games
Dodaj komentarz