Gry survivalowe są pewną niszą, która systematycznie zostaje wypełniana nowymi produkcjami. Zdecydowana większość z nich oferuję rozgrywkę opierającą się na swobodnej eksploracji, pozyskiwaniu surowców i budowaniu schronienia. Help Will Come Tomorrow odchodzi od tej reguły i prezentuje bardziej statyczny gameplay, którego głównym tłem są ludzkie historie.

Walka o przetrwanie w Help Will Come Tomorrow zaczyna się w momencie, gdy pociąg kolei transsyberyjskiej zostaje zaatakowany przez renegatów, a z opresji wychodzi cało czwórka przypadkowych osób. Niestety, to dopiero początek ich problemów, ponieważ teraz muszą zmierzyć się z okrytą śniegiem, nieprzyjazną Syberią, nie wiedząc, kiedy nadejdzie pomoc. Pogoda to jednak nie wszystko, czemu muszą stawić czoła. Ich wrogiem są kręcący się po okolicy renegaci, a przede wszystkim ich słabości i uprzedzenia do pozostałych przetrwałych.

Aby przetrwać kolejne dni na bezlitosnej śniegowej pustyni, bohaterowie będą musieli wybierać się na ekspedycje do niebezpiecznej dziczy, szukać zasobów, a przy tym nie dać się zaatakować lub zgubić. Przy pomocy zebranych zasobów mogą tworzyć narzędzia i ulepszać obóz tak, aby dostosować go do dynamicznie zmieniającej się pogody. To z kolei ma wpływ na zdrowie każdej postaci, jej temperaturę, nasilenie głodu i pragnienia. Do tego wszystkie dochodzi niezwykle istotne morale całej grupy oraz widoczność obozu, która decyduje o poziome zagrożenia. Brzmi skomplikowanie? To dlatego, że trochę tak jest. Gra co prawda oferuje bardzo szczegółowy samouczek, ale interfejs jest tak mało intuicyjny, że pierwsze próby wyglądają trochę jak wciskanie przycisków w ciemno.

W Help Will Come Tomorrow każdy bohater ma swoją własną historię i inne pochodzenie społeczne i właśnie to wyróżnia ją od innych produkcji tego typu. Za sprawą tego zabiegu dochodzi do wielu ciekawych zależności i niesnasek w gronie przetrwałych. Każda z tych historii skutkuje odkrywaniem kolejnej serii cech, zachowań i myśli, które ujawniają się podczas wieczornych rozmów przy ognisku. Może dochodzić do sytuacji, w którychś ktoś nie będzie zadowolony z dzieleniem źródła ciepła z innym członkiem ekipy. Te relacje mogą z czasem ulegać zmianom, na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, jak będziemy prowadzić dialogi oraz czy postaci będą wykonywać wspólnie różne zadania. Warto dodać, że każde rozpoczęcie gry zaczyna się losowo przydzielonym zestawem bohaterów, więc każde przejście będzie inne od poprzedniego.

Muzyka i efekty dźwiękowe nie prezentują na tyle wysokiego poziomu, aby wyróżniać się od konkurencyjnych tytułów. Czasami miałem wrażenie, że gra jest wręcz zbyt cicha. Grafika w stylu komiksowym prezentuje się całkiem dobrze, ale również nie wychodzi ponad średnią. Największą bolączką jest wspominany wcześniej interfejs, który został przygotowany ewidentnie pod wersję na komputery osobiste i nie został w żaden sposób zoptymalizowany pod mały ekran Nintendo Switch. Teksty na ekranie są bardzo małe, ikonki przy postaciach nieczytelne. Do tego dochodzi mało precyzyjny kursor, którym kierujemy za pomocą gałki analogowej. Granie w Help Will Come Tomorrow w trybie przenośnym jest po prostu zbyt męczące. Dla oczu i dla rąk.

To właśnie ta wada nie pozwala mi na przyznanie grze polskiego studia Arclight Creations wyższej noty. Nawet gdyby interfejs był nieco bardziej przyjazny, to i tak Help Will Come Tomorrow pozostaje przeciętna w każdym aspekcie. Pomimo dosyć ciekawego okresu historycznego, w którym toczy się jej akcja, czyli podczas zbliżającej się Rewolucji październikowej, mam wrażenie, że nie był to zbyt dobrze zainwestowany potencjał. Poza kilkoma interesującymi historiami nie ma czego tutaj szukać.
Kod recenzencji dostarczył wydawca gry Klabater
Dodaj komentarz