Prawie 30 lat po premierze pierwszej wersji Doom gra trafia na konsole PS4, XONE i Switch. Sprawdźmy jakość tej ostatniej edycji.
Doom ukazał się pierwotnie pod koniec 1993 roku na MS-DOS-a. Gra zdobyła szerokie uznanie wśród graczy i recenzentów, szybko sprawiając, że twórcy postanowili rozwijać markę. Doprowadziło to do wydania kilkunastu odsłon, trafiających na właściwie wszystkie możliwe platformy. Niewiele jest sprzętów, na których nie można było sprawdzić, czym jest Doom. Swoją część dostały nawet urządzenia mobilne, a także gogle wirtualnej rzeczywistości. Niedawno PS4 i XONE przyjęły Doom Eternal, którego recenzję możecie przeczytać, klikając na poniższy odnośnik. Do tej części w ramach zamówień przedpremierowych dodawany był Doom 64, którego można nabyć także osobno za około 20 złotych. Nie jest to więc wysoka cena, ale sprawdźmy, czy w parze z nią idzie należyta jakość produkcji.
Doom 64 jest klasyczną wersją odsłoną z tej serii, pozostając wiernym oryginalnym założeniom, ale jednocześnie delikatnie unowocześniając rozgrywkę. Ci z Was, którzy grali w Doom-a mogą pamiętać o pewnych ograniczeniach w poruszaniu się i strzelaniu. W oryginale mogliśmy albo przemieszczać się po korytarzach, albo obracać i strzelać. W XX wieku nie było to wielkim problemem, bo gry nie były jeszcze na tyle rozwinięte, by oferować jakąkolwiek inną alternatywę. Gracze byli zwyczajnie zachwyceni tym, co dostali i stanowiło to w ich oczach szczyt możliwości technologicznych, niedościgniony wzór, którego osiągnięcie jawiło się jako istny cud.

Dekady mijały, a wraz z nimi zmianom ulegały oczekiwania graczy. Dlatego właśnie Doom 64 zawiera jednoczesne poruszanie się i celowanie oraz strzelanie. Lewa gałką analogową wskazujemy płynnie kierunek, w jakim ma się udać nasz Doomguy, natomiast prawą gałką celujemy. Jest to oczywiste dla dzisiejszych graczy, ale każdy, kto grał w oryginalną wersję Doom będzie zachwycony tym uwspółcześnieniem testowanej werjsi. Ma to też ogromny wpływ na dynamikę rozgrywki. Możemy teraz lawirować wokół przeciwników, wręcz tańcząc z nimi, co jakiś czas oddając strzał. Nie oznacza to jednak, że tytuł stał się przez to bardzo łatwy. Do wyboru mamy 4 poziomy trudności i o ile najniższy z nich jest naprawdę łatwy i ciężko jest na nim zginąć, o tyle wybierając najtrudniejszy poziom, trzeba liczyć się z częstym wczytywaniem poziomów. Warto zauważyć, że zmiana poziomu trudności nie oznacza jedynie innych wartości zadawanych i przyjmowanych obrażeń. Poszczególne poziomy wyróżnia także inne rozmieszczenie kluczy dostępowych oraz przeciwników, jak również liczba oponentów. Różnice są od razu widoczne, przez co można się pokusić o stwierdzenie, że wybór innego poziomu trudności oznacza diametralnie odmienne poznawanie poziomów. Jest to spory plus Doom 64 i zachęta do przechodzenia gry na różnych poziomach trudności.

Sama rozgrywka nie należy do najbardziej skomplikowanych w założeniach. Wcielamy się w tytułowego Doomguy’a, którego zadaniem jest zniszczenie demonów i zapobiegnięcie ich wtargnięciu na Ziemię. Inwazję mogą umożliwić portale, służące do przenoszenia się między wymiarami. Chwytamy więc (początkowo) pistolet i lecimy wyplenić zagrożenie. Fabuła nawet nie stara się wychodzić poza ten początek i bardzo szybko zapominamy o jakimkolwiek tłu wydarzeń. Doom nigdy nie był produkcją, która broniła się wciągającą historią. Na pierwszym planie zawsze stała rozgrywka i to się nie zmieniło w odświeżonej wersji tytułu. Rozgrywka jest niesamowicie wciągająca i nie minie wiele czasu, a będziecie lawirować wokół (niezbyt inteligentnych, trzeba przyznać) przeciwników, co rusz szyjąc do nich ze strzelb, przecinając ich piłą mechaniczną, czy posyłając w ich kierunku rakiety. Broni jest naprawdę sporo i nie można narzekać na niewielkie ich zróżnicowanie. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Samo zwalczanie wszelkiego rodzaju demonów to nie wszystko, co Doom 64 ma do zaoferowania. Na miłośników zwiedzania czekają do odkrycia sekrety, skrzętnie poukrywane na kilkudziesięciu poziomach. Podchodząc do odpowiedniej ściany i naciskając ZL, wejdziemy w interakcję. Może się zdarzyć tak, że ściana się podniesie, odkrywając przed nami dodatkowe punkty zdrowia, zbroję lub nową broń. Niewątpliwie warto „lizać ściany” w Doom 64 – kto wie, czy nie znajdziemy za nimi przydatnych bonusów? Na końcu każdego poziomu zobaczymy planszę z podsumowaniem czasu potrzebnego nam na ukończenie danego etapu, jak również zawierającą procentowy wskaźnik podniesionej liczby przedmiotów jednorazowych oraz odkrytych sekretów. Pokaże się nam także kod, który możemy wpisać w menu głównym, by przejść do określonego poziomu gry. Nie oznacza to bynajmniej, że nie ma szybkiego zapisu i wczytywania (które zresztą możemy przypisać do dowolnie wybranego przycisku), niemniej jednak tak staroszkolne dodatkowe podejście zostało przeze mnie bardzo pozytywnie przyjęte.

Doom 64 może się pochwalić bardzo dobrą stroną techniczną. Grafika nie została drastycznie zmieniona i to nadal klasyczna wersja tytułu. Twórcom udało się jednak zastosować zabiegi, które uprzyjemniają odbiór produkcji. Mamy do czynienia z o wiele lepszym oświetleniem, dzięki czemu rozgrywka jest bardziej komfortowa niż w przypadku (dość ciemnego) oryginału. Tekstury również są ostrzejsze, a w opcjach wideo znajdziemy możliwość dostosowania stopnia wygładzania krawędzi. Muszę też pochwalić tę wersję gry za zaimplementowanie sterowania ruchowego – odpowiednio wychylając Switcha z wpiętymi joy-conami, czy sam Pro Controller, możemy poruszać naszym bohaterem. Nie jest to oczywiście zamiennik standardowego wychylania gałki analogowej, ale stanowi to całkiem interesujący alternatywny sposób poruszania.

Doom 64 jest niemal idealnym przekonwertowaniem klasycznej odsłony na nowe konsole. Twórcom udało się zachować klimat i styl oryginału, dopieszczając go nieco – na tyle, aby pozostał wiernym pierwowzorowi, nie zrażając do siebie jednocześnie dzisiejszych graczy. Nie jest to produkcja bez wad. Ogromną stratą jest w moich oczach brak trybu rozgrywki wieloosobowej. Szkoda też, że tytuł nie został wydany w polskiej wersji językowej. Tekstu nie jest wiele do przetłumaczenia, a z pewnością ułatwiłoby to reedycji dotarcie do większego grona graczy w Polsce. Niemniej jednak bardzo polecam zakupienie Doom 64 na Switcha. 20 złotych to naprawdę niewiele jak na zabawę oferowaną przez tę grę i za możliwość powrotu do czasów młodości. Jeśli to Was nie przekonuje, to może zmieni to odblokowanie cyfrowych dodatków w Doom Eternal za zalogowanie się na konto Bethesda w Doom 64? Jeśli interesuje Was, od czego zaczęła się podróż Doomguy’a, to Doom 64 jest najlepszą okazją do zaspokojenia tej ciekawości.
Dziękujemy firmie Cenega za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.
Trochę zabrakło w recenzji informacji, że Doom 64 to kompletnie osobna gra od Doomów 1 i 2. Specjalnie zrobiony exclusive dla Nintendo 64, którego do teraz było niełatwo zdobyć i grać.