Studio The Moonwalls oddaje w nasze ręce najnowszą produkcję – Bohemian Killing. Sprawdźmy, czy warto ją pobrać na Nintendo Switch.
Bohemian Killing stawia nas w roli mordercy. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości – sam początek gry, służący za samouczek, tłumaczy nam jak się poruszać, w jaki sposób wchodzić z przedmiotami w interakcję, a także co zrobić, aby wyciągnąć broń i wbić ją w naszą ofiarę. Nie jest to bynajmniej tajemnica i można się tego dowiedzieć już z samych materiałów promocyjnych gry w eShopie. W dziele zapoczątkowanym w umyśle jednej tylko osoby, Marcina Makaja, naszym zadaniem jest wybronienie się w sądzie.
Rozgrywka dzieli się na dwa najważniejsze segmenty. Pierwszym z nich jest wspomniane wyżej spotkanie w sądzie, o czym więcej napiszę później. Aby mieć jakieś asy w rękawie, konieczne jest przemierzanie kilku lokacji, co stanowi drugi fragment rozgrywki. Bierzemy udział w serii retrospekcji, w których przemierzamy paryskie ulice, hotel i kamienicę. Musimy znaleźć dowody, które mogłyby stanowić o naszej niewinności. Nie będę psuł zabawy z odkrywania poszlak samemu i wspomnę jedynie o możliwości dołączenia do akt księgi gości hotelu, w którym zatrzymał się nas bohater. Wynika z niej, że to nie my wynajęliśmy pokój, w którym dokonano zabójstwa, a nasz ojciec – jego podpis różni się od naszego. Podobnych smaczków jest bardzo dużo w Bohemian Killing i warto zaglądać w każdy zakamarek, szukać wszystkich możliwych sposobów wybronienia się z oskarżenia. Nie bez znaczenia jest upływ czasu – możemy zerknąć na zegarek kieszonkowy i wykonywać czynności zajmujące nieco minut, aby nasze zeznania pokrywały się w czasie z odnotowanymi w akcie oskarżenia.
Niemniej istotne są nasze wizyty w sądzie, będące pewnego rodzaju ukoronowaniem naszych działań w retrospekcjach. Na sali sądowej jesteśmy za kratami i widzimy świadków, oskarżyciela, obrońcę oraz sędziego. Przedstawiane są znalezione w toku śledztwa dowody, a od ich liczby zależą nasze losy – możemy zostać wypuszczeni jako wolny, oczyszczony z wszelkich zarzutów człowiek, ale istnieje też możliwość, że zostaniemy uznani za osobę niepoczytalną, obarczymy winą kogoś innego lub trafimy pod gilotynę (akcja Bohemian Killing dzieje się w XIX-wiecznej Francji). Sporym plusem recenzowanej produkcji jest mnogość zakończeń i na pewno znajdą się gracze, którzy będą się starali przejść tytuł Marcina Makaja wielokrotnie, poznając wszystkie możliwe warianty. Należy jednocześnie zauważyć, że Bohemian Killing nie należy do najdłuższych tytułów – dotarcie do końca jednej wersji zdarzeń nie powinno zająć więcej niż zaledwie pół godziny.
Bohemian Killing ma niestety pewne wady. Największą z nich w moim przekonaniu jest obojętność, jaką wzbudzają w nas wydarzenia. O ile z początku historia i losy naszego bohatera, Ethona, zainteresowały mnie, o tyle im dłużej grałem, tym bardziej jego życie było mi obojętne. Bohater szybko staje się bardzo mało charyzmatyczną postacią wypraną z emocji. Nie działa to na korzyść w produkcji, która – wydawać by się mogło – powinna być teatrem jednego aktora. Pozostałe kilka postaci niezależnych również nie zdołało mnie do siebie przekonać i gra wyraźnie nie stara się nas przekonać, że jest czymś więcej. Zaletą na pewno nie jest też oprawa wizualna – tytuł bynajmniej nie należy do najładniejszych i widać, że brakowało budżetu na odpowiednie zadbanie o grafikę, czy animacje. Oszczędności w warstwie wizualnej są bardzo widoczne, a wrażenia obcowania z dość ubogą grą dopełniają częste ekrany ładowania. Nie trwają one długo, ale lokacje, które przemierzamy nie są na tyle rozbudowane, by mogły usprawiedliwiać występowanie tego rozwiązania.
Ogromnym plusem jest natomiast udźwiękowienie. Bohemian Killing. Muzyka, napisana przez Marcina Maślankę, pozwala zanurzyć się w wirtualnej Francji. Warto zamknąć oczy i posłuchać delikatnych dźwięków, o których pomyślał nasz rodak. Muzyka nie jest co prawda najbardziej rozpoznawalną stroną gry, ale stanowi idealne tło dla naszych działań – nie rozkojarza nas, pasuje do wizji świata i pozwala grać w recenzowaną produkcję z prawdziwą przyjemnością. Nieco gorzej spisują się aktorzy podkładający swoje głosy bohaterom niezależnym oraz naszemu zabójcy. Grają oni beznamiętnie, wyraźnie czytając jedynie kwestie, a nie ożywiając swoich postaci. Ogromna szkoda, tym bardziej, że stoi to w ostrym kontraście z jakością muzyki.
Bohemian Killing jest dość ciekawym eksperymentem. Zdecydowanie gra nie należy do ścisłej czołówki produkcji, które trzeba sprawdzić. Nie sposób zanegować jej minusów, ale w ostatecznym rozrachunku nie żałuję, że dałem szansę temu polskiemu tytułowi. Jeśli cenicie dobrą historię, na której kształt ma nasza spostrzegawczość, a dodatkowo lubicie nieco elementów prawniczych, to warto sprawdzić Bohemian Killing. Na pewno nie jest to gra dla każdego, ale osoby preferujące spokojne tempo rozgrywki i poznawanie wydarzeń powinny ją docenić. Warto dodać, że gra ukazała się w polskiej kinowej wersji językowej.
Dziękujemy Ultimate Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz