Nintendo Switch dostało kolejną grę. Tym razem mamy do czynienia z Help me, doctor, dziełem IceTorch Interactive i Angry Angel Games.
Help me, doctor pozwala nam wcielić się w tytułowego lekarza. Poznajemy go, gdy otwiera swoją klinikę. Naszym zadaniem będzie leczenie kolejnych pacjentów, płacenie podatków i decydowanie, czy przyjmiemy kogoś poza kolejką. Niewątpliwie recenzowana produkcja nie jest najwybitniejszą pod kątem tła fabularnego, czy choćby zarysu wydarzeń. Help me, doctor to niesamowicie prosta gra, co widać na każdym kroku. Zerowe znaczenie i istnienie historii jest tylko jedną ze składowych. A właściwie jednym z wielu gwoździ do trumny.
Tytuł z pewnością nie może być uznany za ładny, bynajmniej. Po uruchomieniu testowanej produkcji byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak on wygląda. Nie spodziewałem się tak szkaradnej oprawy wizualnej. Tekstury są bardzo niskiej jakości, a krawędzie na pewno nie słyszały o czymś takim jak wygładzanie. Modele postaci szokują swoją tandetnością i na pewno nikt nie będzie grał w Help me, doctor dla doznań wizualnych. Na domiar złego animacje są strasznie sztuczne i pacjenci ruszają się powoli, ociężale jakby ktoś wylał im pod nogi hektolitry miodu.
Rozgrywka również nie jest czymś, za co można pochwalić twórców gry. Jak już wspomniałem, głównym bohaterem Help me, doctor i zrazem postacią, w którą się wcielamy jest lekarz. Siadamy za wirtualnym biurkiem w swoim gabinecie i czekamy aż pacjenci stawią się w rejestracji, po czym wołamy kolejnego chorego do swojego gabinetu, naciskając A na joy-conie. Między rejestracją a gabinetem możemy się przełączać, naciskając przyciski L i R, ale nie ma to właściwie żadnego znaczenia – w rejestracji możemy jedynie patrzeć, jak pacjenci siadają na krzesłach i oczekują na wezwanie do sali. W niej natomiast mamy do czynienia z główną rozgrywką, ale nie liczcie na wielkie jej rozbudowanie. Pacjent siada na krześle w naszym gabinecie, po czym podaje nam kilka kolejnych objawów choroby. Musimy dopasować je do listy chorób i stwierdzić, co dolega pacjentowi.
Kiedy znajdziemy odpowiednią chorobę (przemienianie się w hobbita, optymista, zakochany – nikt nie mówił, że muszą być to prawdziwe dolegliwości), drukujemy jej kartę i porównujemy dane na ubezpieczeniu pacjenta z jego dokumentem tożsamości. Jeśli wszystko się zgadza, dołączamy odpis ubezpieczenia do akt, wraz z kartą choroby i odprawiamy pacjenta. To wszystko – na tym polega cała wizyta pacjenta. W zasadzie po tym, jak zdiagnozujemy kilka chorób widzieliśmy niemal wszystko, co gra ma nam do zaoferowania. Niemal, bo występują też zdarzenia losowe. Pod tą dumną nazwą kryją się dodatkowe wydarzenia, które pojawiają się co jakiś czas i dają nam szansę na podjęcie decyzji określanej jako wybór moralny. A to możemy zdecydować się na przyjęcie syna polityka poza kolejką, a to możemy zdecydować się na ukrycie dochodu przed Urzędem Skarbowym. Każda z decyzji ma swoje konsekwencje, które mogą wpłynąć na nasze saldo. Trzeba bowiem wiedzieć, że leczenie pacjentów w Help me, doctor dodaje lub odejmuje pieniądze z naszego konta. Jeśli wystawimy błędną diagnozę albo przyjmiemy kogoś bez aktualnego ubezpieczenia zdrowotnego, z naszego konta zniknie kilkaset dolarów. Jeśli jednak nasz werdykt będzie prawidłowy, możemy liczyć się z przypływem kilkudziesięciu dolarów. Bardzo szybko przestałem niestety zwracać uwagę na swoje saldo, bowiem za zarobione pieniądze nie możemy niczego kupić. Nasz budżet stanowi właściwie jedynie punkt odniesienia do przegranej – jeśli stracimy wszystkie pieniądze, będziemy musieli zamknąć klinikę, a gra się zakończy.
Help me, doctor to jedna z najmniej wciągających gier, jakie recenzowałem. Usilnie próbowałem znaleźć jakiekolwiek zalety tej produkcji i przyszedł mi do głowy jedynie humor – choroby i ich karty zawierają opisy, które mogą przywołać minimalny uśmiech na nasze twarze. Cóż jednak z tego, skoro udźwiękowienia właściwie w ogóle nie ma, a zapętlony w kółko krótki motyw muzyczny szybko zaczyna nas irytować. Rozgrywka jest nużąca, a grafika jest wybitnie zła. To gra wydana w 2020 roku, a sami widzicie jak ta produkcja wygląda. Prawdę mówiąc, nie jestem w stanie komukolwiek polecić wydania na tę grę prawie 30 złotych. Zapewniam, że zapomnicie o tym tytule bardzo szybko po dodaniu go do biblioteki. Lepiej więc w ogóle go nie dodawać. Help me, doctor zdecydowanie nie jest udaną produkcją i nie warto sobie zaprzątać nią głowy.
Dziękujemy Ultimate Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz