Pod koniec minionego roku w eShopie pojawiło się Clumsy Rush – mała produkcja studia z Warszawy. Sprawdźmy, czy rozgrywka sprawia przyjemność.
Clumsy Rush to najnowsze dzieło małego polskiego studia RedDeerGames. Gra została wyceniona w cyfrowym sklepie Nintendo na zaledwie około 20 złotych. Niska cena zawsze jest dla mnie sygnałem ostrzegawczym, przy którym pojawia się pytanie: czy producent jest świadom prostoty swojego tytułu i odpowiednio go wycenił, czy może jednak mimo wszystko ta cena to za dużo jak na jakość produktu?
W Clumsy Rush wcielamy się w hipopotama, którego jednym celem jest dobiegnięcie do mety z koroną. Nie byłoby w tym niczego specjalnie trudnego, gdyby nie dość specyficzne sterowanie. Domyślny schemat sprawia, że naszym protegowanym poruszamy, wciskając na zmianę ZL i ZR – przyciski te odpowiadają za ruch odpowiednio lewą i prawą nogą zwierzaka. Przytrzymanie tych przycisków pozwoli nam obrócić hipopotama w stosowną stronę. Niestety bardzo szybko odbiłem się od takiego systemu sterowania. Jest on bardzo niewygodny i sprawia, że męczymy się, grając w Clumsy Rush, choć nie wątpię, że znajdą się zapaleńcy, którzy uznają go za bardzo interesującą formę kierowania losami postaci. Ja jednak z wielką ulgą przywitałem możliwość przełączenia sposobu przemieszczania hipopotamów na zwykłą gałkę analogową. Sterowanie jest wtedy bez wątpienia zdecydowanie prostsze, ale tym samym przyjemniejsze.
Wspomniałem wcześniej, że Clumsy Rush to wyścigi i tak jest w istocie. Możemy w nich brać udział samotnie lub przeciw drugiemu graczowi, siedzącemu obok nas. Gra wspiera zarówno tryb przenośny z joy-conami wsuniętymi w prowadnice Switcha, jak również oba, w których kontrolery są wysunięte z konsoli. Samotna rozgrywka jest wyraźnie gorsza i mniej absorbująca niż taka, w której ścigamy się z żywym przeciwnikiem. Pojedynczy gracz nie czuje żadnej presji – nie ma tu uciekającego czasu, ani nawet sterowanego przez SI drugiego hipopotama, co nie działa korzystnie na doznania z rozgrywki. Jeśli jeden z joy-conów znajdzie się w rękach drugiej osoby, rozgrywka jest niezaprzeczalnie przyjemniejsza i ma jakiś sens – teraz zależy nam, aby to nasz zwierzak dobiegł do linii mety z koroną na głowie jako pierwszy.
Gra oferuje prawie 50 losowo generowanych poziomów i niemal 30 różnych, również losowo dobieranych, hipopotamów. Ogromna szkoda, że nie możemy sami wybrać wariantu zwierzaka, jaki najbardziej przypadł nam do gustu. Wizualna różnorodność postaci jest całkiem niezła – możemy grać przebrani za Świętego Mikołaja, wojownika ninja, czy na przykład zapaśnika sumo. Jednocześnie muszę wymienić mój kolejny zarzut wobec produkcji – wariant naszego zawodnika ma wpływ jedynie na wygląd postaci i nie idą w parze z nim żadne dodatkowe korzyści. Nie doświadczymy nowych umiejętności, czy sposobów na pokonywania odległości. Niezależnie od wylosowanego wyglądu możemy jedynie biegać i uderzać brzuchem (po naciśnięciu A lub bocznego przycisku w przypadku korzystania z prawego joy-cona w trybie wieloosobowym). Uderzenie brzuchem przydaje się, gdy próbujemy odebrać koronę oponentowi – musimy dobiec z nią do celu, a jest tylko jedna na całej mapie.
Mapy nie są duże. Zazwyczaj pokonanie trasy od startu do mety zajmie nam zaledwie kilka do kilkunastu sekund. Chyba, że wylosowany zostanie uprzykrzający nam życie modyfikator rozgrywki. Należą do nich między innymi wylanie na tor oleju, zmieniającego naszą prędkość poruszania się, odwrócenie przypisanej kolejności nóg do przycisków na kontrolerze, czy całkowite odwrócenie stron, w których się poruszamy. Modyfikatory nie są wybitnie wymyślne, ale wprowadzają do rozgrywki pewne urozmaicenie, co na pewno należy uznać za zaletę Clumsy Rush. Tym bardziej, że sama trasa to zawsze ta sama prosta linia, na której próżno szukać dodatkowych przejść i skrótów.
Strona wizualno-dźwiękowa nie jest najsilniejszą stroną Clumsy Rush. Gra wygląda co prawda bardzo kolorowo i może spodobać się młodszym graczom, ale nie jestem w stanie nie widzieć oszczędności. Wiele tras jest wykonanych na zasadzie kopiuj-wklej i powtarzalność elementów otoczenia oraz jego ogólna kanciastość skutecznie psują wrażenia wizualne. Udźwiękowienie również nie zachwyca. Musiałem specjalnie włączyć recenzowany tytuł, pisząc tę recenzję, aby przypomnieć sobie, czy w ogóle występują w nim jakieś dźwięki. Odpowiedź brzmi: tak, owszem, występują. Jakieś są. Ale ani trochę nie zapadają one w pamięci; są niesamowicie nijakie.
Clumsy Rush to zaledwie poprawna gra. Jako produkcja przeznaczona na imprezy i dla najmłodszych może bawić przez kilka chwil, ale nuda wkrada się bardzo szybko i uderza z ogromną siłą. Cena gry jest bardzo niska, ale jest ona usprawiedliwiona. Dzieło studia RedDeerGames według mnie zginie w morzu wielu innych lepszych produkcji. Jeśli szukacie niedrogiej propozycji dla dzieci, można się zainteresować Clumsy Rush, jednak nie miejcie złudzeń – produkcja raczej nie zatrzyma przy sobie nikogo na dłużej.
Dziękujemy RedDeerGames za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz