Strike Force Kitty trafiło na Nintendo Switch. Sprawdźmy, czy produkcja rosyjskiego Dequaf Studio potrafi wciągnąć.
Strike Force Kitty bynajmniej nie jest produkcją, którą doceni się za jej warstwę fabularną. Przedstawiana historia jest bardzo prosta. Kocia księżniczka została porwana przez złego lisa. Władca kociej krainy postanawia oczywiście uratować wspomnianą postać, więc wysyła w podróż drużynę składających się z czterech kotów. Oto cała opowieść, jaką dla nas przygotowano. Nazwanie jej nieskomplikowaną to spore niedopowiedzenie, ale cóż – nie każda gra musi koniecznie oferować rozległe drzewka decyzyjne rodem z największych produkcji RPG. Może tytuł broni się rozgrywką?
Niestety odpowiedź na to pytanie jest przecząca. Powód jest o tyle prosty (często w niniejszej recenzji natkniecie się na to słowo), co dość irytujący. W Strike Force Kitty nie mamy wielu możliwości wchodzenia w interakcje. Nasza drużyna kotów automatycznie biegnie w prawo i jedynym sposobem zmiany kierunku jest odbicie się od przeszkody terenowej. Oprócz tego możemy zadecydować o momencie skoku – służy do tego jeden przycisk – lub wykorzystaniu specjalnego ataku kociej ekipy. Walki nie są jednak emocjonujące – wszelkie ciosy (oprócz specjalnych) są wyprowadzane automatycznie, przez co cały nasz wpływ na rozgrywkę ogranicza się do biegnięcia przed siebie, automatycznego atakowania oponentów i (opcjonalnie) wykonywania ataków specjalnych. Bardzo cierpi na tym rozgrywka i muszę przyznać, że zmuszałem się do przechodzenia Strike Force Kitty. Prawdę pisząc, nie jestem w stanie polecić tej gry wielu osobom.
Nie oznacza to, że produkcja nie ma żadnych zalet. Bardzo przypadła mi do gustu oprawa graficzna. Gra jest bardzo ładna i ręcznie rysowane tła oraz elementy nieraz mogą zachwycić. Animacje również są dość przyjemne i obserwowanie poruszających się zwierzaków nierzadko potrafią sprawić, że docenimy kunszt trójki osób z Dequaf Studio. Z drugiej jednak strony udźwiękowienie jest bardzo przeciętne. Nie zapada ono w pamięci – ba, nawet grając, nie zwracałem na nie uwagi, co nie świadczy dobrze o jakości strony audio. Muzyka jest natomiast przyjemna i spokojne brzmienie, które słyszymy podczas grania może przypaść do gustu.
W Strike Force Kitty możemy też odblokowywać nowe stroje, często nawiązujące do bohaterów popkultury. Oprócz tego, że zmieniają one oczywiście wygląd naszych kotów, wpływają także na ogólną efektywność w starciach. Problem w tym, że znalezienie odpowiednich kombinacji strojów nie jest oczywiste i musimy po omacku znaleźć ustawienie, o którym myśleli twórcy. Naszych bohaterów można również ulepszać, wydając znalezione na misjach ryby i udając się do siłowni. Możemy zwiększyć nasz maksymalny poziom zdrowia, czy siłę ataku. W grze występuje także sklep, w którym możemy nabyć ułatwienia rozgrywki – na przykład leczący nas co pewien czas bonus lub inny perk, dzięki któremu poziom będzie dla nas łatwiejszy.
Strike Force Kitty to niestety w ogólnym rozrachunku niezbyt udana gra. Nikłe możliwości wchodzenia w interakcje na poziomach przegrywają z subtelnym humorem i polską kinową wersją językową. Jeśli jesteście ciekawi gry, znajdziecie ją za darmo na wielu stronach – Strike Force Kitty to produkcja napisana we flashu i dostępna bezpłatnie na licznych portalach. Nie widzę sensu w wydawaniu na nią pieniędzy, aby móc w nią zagrać na Switchu. Jako prosta gra flashowa może się sprawdzać w krótkich sesjach. Jednocześnie jest zbyt prosta, wręcz banalna, jak na pełnoprawną produkcję przeznaczoną na przenośno-stacjonarną konsolę Nintendo.
Dziękujemy No Gravity Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz