Do eShopu trafiła ostatnio gra strategiczna – The Mims Beginning. Czy to tytuł, obok którego nie warto przechodzić obojętnie?
The Mims Beginning to debiutancka produkcja polskiego studia Squatting Penguins. W grze obejmujemy kontrolę nad grupą tytułowych Mimsów. Stworzenia te rozbiły się w kosmosie i bez naszej pomocy nie będą w stanie wrócić do domu. Musimy więc umożliwić im zebranie części zniszczonego statku powietrznego i pozwolić przeżyć w nieprzyjaznym środowisku. Tak wygląda fabuła The Mims Beginning i mimo swojej prostoty, a może właśnie dzięki niej, idealnie wpasowuje się w realia produkcji. Prawdę mówiąc, mam wrażenie, że ambitniejsza historia wydawałaby się na miejscu, a tak Polacy mogli skupić się na dopracowaniu innych elementów tytułu. I wiecie co? Udało się im to.
Nie ukrywam, że – delikatnie ujmując – nie jestem fanem gier strategicznych. Gatunek ten nigdy mnie nie bawił i chociaż są serie, które bardzo lubię (jak na przykład Desperados), to jednak nie zdołały one sprawić, abym na poważnie zainteresował się tym rodzajem produkcji. Nie twierdzę, że The Mims Beginning udało się zmienić moje nastawienie do wspomnianego gatunku, ale jednocześnie nie zmuszałem się do rozgrywki. W moim przekonaniu to już spory sukces tytułu, biorąc pod uwagę moje opisane preferencje.
Napisałem już wcześniej, że recenzowana produkcja to strategia. Bardzo istotne w tym gatunku jest zadbanie o precyzyjne, ale i komfortowe sterowanie. Z prawdziwą przyjemnością muszę przyznać, że Polacy stanęli na wysokości zadania i nie wyobrażam sobie lepszego modelu sterowania niż ten, z którym mamy do czynieni w The Mims Beginning. Odpowiednie elementy do wybudowania, czy ulepszenia wybieramy standardowo – wybierając określoną zakładkę lewą gałką analogową i potwierdzając swoją decyzję naciśnięciem stosownego przycisku. Ogromnie zaskoczyła mnie obsługa ekranu dotykowego, i to włącznie z gestami. Dzięki temu możemy dokładnie wskazać miejsce, w które mają przedostać się Mimsy, czy punkt, w którym chcemy umieścić budowlę. Ekran dotykowy ułatwia tez przełączanie się między wieloma zakładkami, a tym sprawia, że odnalezienie się w tym, co się dzieje jest bardzo przyjemne i naturalne. W moim odczuciu zastosowany schemat sterowania jest największą zaletą recenzowanej produkcji, z którego Squatting Penguins mogą być naprawdę dumni.
Jak to bywa w strategiach, nie może się obyć bez gromadzenia surowców. Zebrawszy odpowiednią ilość, możemy postawić nowe budowle. Te zapewniają nam dodatkową ochronę albo nowe jednostki do wykupienia, a więc fani gatunku poczują się jak w domu. Niektóre budowle wpłyną także na nasze Mimsy, zapewniając im większe pole rażenia ataku albo zwiększoną wytrzymałość. Zdecydowanie warto rozwijać i stawiać nowe budowle – bardzo wpływają one na nasze możliwości na planecie i zwiększają szansę na ukończenie misji z pozytywnym wynikiem. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że w The Mims Beginning występuje zarówno stosunkowo długi tryb fabularny, jak również przetrwania. Naszym zadaniem w nim jest oczywiście gromadzenie jak największej ilości surowców i dbanie o potrzeby stworków, aby przeżyły jak najdłużej.
The Mims Beginning wygląda bardzo ciekawie i oryginalnie. Bez wątpienia nie jest to najładniejsza produkcja dostępna na konsoli Nintendo Switch, ale nie mogę też stwierdzić, aby jej strona wizualna odpychała. Ma ona swój urok, a sam pomysł na kontrolowane przez nas stworki był naprawdę interesujący. Mimsy wyglądają wiarygodnie mimo nierealistycznego otoczenia. Są spójne z wizją świata i obserwowanie ich akcji, nierzadko nieco humorystycznych, sprawia prawdziwą przyjemność. Pozostając jeszcze wyglądzie, nie mogę nie wspomnieć o drobnym tekście. Szkoda, że nie można powiększyć rozmiaru czcionki – znaki są tak małe, że nierzadko musiałem podsuwać konsolę pod sam nos, abym był w stanie odczytać treść komunikatów. Sytuacja jest jeszcze gorsza jeśli gramy, mając Switcha wsuniętego do stacji dokującej. Udźwiękowienie natomiast jest całkiem przyjemne i przyzwoite. Bynajmniej nie sądzę, aby zdobyło branżowe nagrody, ale pasuje do ogółu gry i pozwala wczuć się rozgrywkę.
The Mims Beginning ogromnie mnie zaskoczyło. Nigdy nie przepadałem za strategiami, a jak już zacząłem dłużej grać w recenzowaną produkcję, nie mogłem się od niej oderwać. Nie jest ona idealna – najbardziej przeszkadza wspomniana czcionka. Niektórym z Was może nie podobać się też brak zapisywania gry w trakcie misji. Warto spędzić z nią trochę czasu, a bardzo możliwe, że Was wciągnie. Skoro udało się to jej ze mną, zagorzałym przeciwnikiem strategii, to z każdym może się udać.
Dziękujemy Ultimate Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz