Polskie studio Draw Distance przygotowało propozycję dla miłośników magii i kowbojów – Ritual: Crown of Horns. Sprawdźmy, co oferuje ta gra.
Ritual: Crown of Horns pozwala nam wcielić się w Daniela Goodchild – dawnego bohatera wojennego, teraz ikonę wśród łowców nagród. Goodchild to zasłużona żywa legenda Dzikiego Zachodu. Przynajmniej w początkowych sekundach produkcji. Nasz bohater ginie bowiem, udając się do siedziby tajemniczej wiedźmy. Ta postanawia jednak przywrócić go do życia i wykorzystać jego zdolności do przeprowadzania tytułowych rytuałów, mających na celu oczyszczenie przeklętych obszarów dawnych Stanów. Jednocześnie wiąże się z naszym bohaterem – jeśli ona zginie, to samo stanie się z Goodchildem. Opisane tło fabularne zdecydowanie nie jest wybitne i muszę przyznać, że bardzo szybko przestałem interesować się wydarzeniami. Są one bardzo mało wciągające i ewidentnie stanowią zaledwie pretekst do odwiedzania lokacji.
Konszachty z wiedźmą sprawiają, że Goodchild otrzymuje dostęp do kilku zaklęć, bardzo przydatnych w walce z falami przeciwników. Nie opisując wszystkich, wspomnę jedynie o magicznej bombie, pozwalającej na szybkie pozbycie się kilku oponentów za jednym zamachem, czy o mocy ściągającej nieprzyjaciół w jedno miejsce i wiążącej ich na chwilę. Aby korzystać z tych czarów, musimy zebrać odpowiednią liczbę dusz, wypadających z denatów. Umiejętne wykorzystywanie broni i magii jest konieczne do poradzenia sobie z przeciwnikami. Broni jest jak najbardziej wystarczająco – mamy między innymi kolty, noże motylkowe, różnego rodzaju strzelby, czy kilka wariantów kusz. Podstawowymi różnicami są oczywiście zadawane obrażenia i prędkość przeładowania, ale należy uwzględniać również zasięg rażenia, czy pojemność magazynków.
Na misje możemy zabierać ze sobą tylko 3 bronie. W naszym punkcie wypadowym wybieramy oręż, z jakim chcemy udać się na zadania. Należy pamiętać o przeładowaniu broni – co prawda gra robi to za nas po opróżnieniu magazynka, ale jednak warto samemu zadbać o uzupełnienie amunicji w spokojniejszej chwili. Trzeba też wiedzieć, że opróżnione bronie przeładują się automatycznie nawet jeśli przykładowy pusty kolt zamienimy w toku walki na kuszę i tak dalej. W naszej bazie możemy też zakładać i kupować nowe elementy wyposażenia – kapelusze zapewniające różne premie (na przykład większą liczbę dusz, z jakimi zaczynamy misę), ale i kilka innych części ubioru. Kupować możemy je za poroża zdobywane w mapach wyzwań. Spełnienie określonych w nich celów – między innymi pozbycie się 3 przeciwników 1 strzałem z kuszy, czy niedopuszczenie do wiedźmy żadnego oponenta – da nam wspomniane poroża. Warto próbować swoich sił w tych wyzwaniach, choć nie ma co ukrywać – są one, podobnie zresztą jak cała gra, bardzo wymagające.
Ritual: Crown of Horns jest grą trudną. Bardzo często zginiecie, próbując wykonać misje fabularne lub wyzwania. Głównym celem w misjach jest obronienie wiedźmy, gdy ta wykonuje rytuał oczyszczenia. Początek jest zawsze taki sam – na górze ekranu widzimy czas, który jest potrzebny na wykonanie obrządku. Następnie zewsząd zaczynają biec oponenci, dążący do złamania drzwi i okien, osłaniających budynek, w którym działa wiedźma. Oczywistym ruchem z naszej strony jest atakowanie nieproszonych gości, aby jak najbardziej opóźnić moment, w którym wedrą się do budynku. Uwijamy się jak w ukropie, bo przeciwników jest istne zatrzęsienie. Grając w Ritual: Crown of Horns bez wątpienia należy bacznie obserwować teren akcji i szybko dostosowywać się do wydarzeń, płynnie przełączając się między broniami i czarami. Muszę tutaj pochwalić sterowanie, które jest bardzo intuicyjne. Pod L i R mamy zmianę broni, ZL służy do celowania, natomiast ZR do oddania strzału. Oprócz tego mamy jeszcze turlanie się i korzystanie z 3 ataków magicznych, przypisane do czterech przycisków na prawym joy-conie. Bardzo pomocna jest funkcja wibracji – z pewnością szybko nauczycie się rozpoznawać charakterystyczne drżenie, oznaczające złamanie jednej z osłon.
Oprawa wizualna w Ritual: Crown of Horns jest dość nierówna. Z jednej strony mamy naprawdę klimatyczne, bardzo interesujące plansze ładowania, jednak z drugiej nie sposób nie zauważyć bliźniaczo podobnych do siebie lokacji. Ich zróżnicowanie jest bardzo małe, przez co mamy wrażenie poruszania się wciąż po tych samych miejscach – czy przemierzamy Zachód, Wschód, czy Północ. Słowa uznania należą się za to udźwiękowieniu – o ile postaci bardzo rzadko się odzywają, o tyle odgłosy broni są bardzo satysfakcjonujące. Strzelając z rewolweru czujemy jego moc, a wypuszczenie bełtu z kuszy sprawia, że słyszymy, jak przecina on powietrze na drodze do swojego celu. Tytuł działa bardzo płynnie i nie mowy o żadnych spadkach płynności – jeśli chodzi o kwestie techniczne, to recenzowana gra jest perfekcyjnie dopracowana. Muzyka również przypadła mi do gustu. Ostre, gitarowe brzmienie idealnie pasuje do dynamicznej i brutalnej rozgrywki.
Ritual: Crown of Horns nie jest jednak pozbawione wad. Bardzo żałuję, że gra nie została wydana w polskiej wersji językowej. To przecież tytuł, który wyszedł spod klawiatur krakowskich programistów. Jednak o wiele poważniejszym zarzutem w moim odczuciu jest przesadzony poziom trudności. Bardzo często irytowała mnie konieczność powtarzania misji. Nie mam niczego przeciwko wymagającym grom, ale recenzowana produkcja często wymaga od nas perfekcyjnego poznania map i zachowań oponentów (dość zróżnicowanych, trzeba przyznać – mamy sporych taranów, ale i szeregowych sługusów oraz wybuchające stwory, raniące wszystkich dookoła po śmierci). Cena gry wydaje mi się niestety zbyt wysoka jak na oferowaną zawartość. 80 zł to nieco za dużo.
Ritual: Crown of Horns to przyzwoita gra akcji, którą z pewnością docenią miłośnicy wymagających produkcji. Miejcie jednak na uwadze niewątpliwą konieczność częstego powtarzania poziomów, będącą wynikiem stanowczo zbyt wysokiego poziomu trudności. Szkoda, że gra nie została wydana w polskiej wersji językowej i że nie ma tu interesującej fabuły ani zróżnicowanych lokacji. Należy docenić bardzo dobre udźwiękowienie i wciągającą rozgrywkę. Ritual: Crown of Horns to na pewno krok w dobrą stronę dla studia, ale widać też sporo mankamentów. Jeśli jednak wymienione w recenzji wady nie przeszkadzają Wam, warto dać polskiej produkcji szansę. To dobra gra, która z pewnością znajdzie swoich fanów.
Dziękujemy Draw Distance za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz