Filmy komiksowe to teraz jeden z najpopularniejszych typów filmów. Co kilka miesięcy na ekranach kin pojawia się kolejna superprodukcja bazująca na którymś komiksowym uniwersum. Filmów jest na tyle dużo, że czasem twórcy mogą pozwolić sobie na różnego rodzaju eksperymenty czy odejście od normy. I choć filmów, które przedstawiane były jako „inne niż wszystkie” było już sporo to tak naprawdę jest to chyba pierwsze dzieło do którego to określenie pasuje idealnie. Chociaż na tym filmie byłem w sobotę to dopiero teraz czuję się gotowy by o nim napisać.
Jokera chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Batman to najbardziej popularny superbohater na świecie. Nic więc dziwnego, że jego główny nemezis jest najbardziej znanym komiksowym łotrem. Wielu aktorów wcielało się w tę postać przez lata, nie tylko na ekranie, ale także użyczając mu głosu. Przez lata każdy wyrobił sobie zdanie i każdy ma swojego ulubionego Jokera. Jedni uwielbiają rolę Heatha Ledgera, inni z kolei kochają animowanego Jokera w wykonaniu Marka Hamilla. Są też tacy, dla których Nicholson jest najlepszym wcieleniem postaci. Teraz do tego grona dołącza Joaquin Phoenix i ma szansę przebić wszystkich swoich poprzedników.
Joker to ciężki film, taki który nie każdemu przypadnie do gustu. Być może część z Was nie wytrzyma do końca. Sam na początku zastanawiałem się czy nie wyjść z kina, ale ostatecznie cieszę się, że nie podjąłem takiej decyzji, bo w późniejszych scenach film robi się lepszy.
Film opowiada o Arthurze Flecku, tytułowym Jokerze. Jest to oczywiście Origin story, ale nie taki jakiego byście się spodziewali. Główny bohater boryka się z życiem w biedzie. Ma problemy psychiczne i dorabia jako klaun na ulicy czy na imprezach dla dzieci. Codzień walczy o przetrwanie w świecie, który nim gardzi i ma go gdzieś. Grupka dzieciaków zabiera mu baner reklamowy w czasie pracy, a potem kiedy ten próbuje go odzyskać to używają go do bicia Arthura. Innym razem jadąc metrem Arthur jest kolejny raz pobity, tym razem przez grupkę młodych mężczyzn z wyższej klasy tylko dlatego, że zaczął się śmiać, co jest przejawem jego schorzenia.
Życie nie jest łatwe, tym bardziej gdy Arthur musi także opiekować się starszą matką. Koniec końców społeczeństwo go przemieli i wyhoduje w nim tytułowego Jokera. Cieszę się, że twórcy nie postanowili jednak wybielić postaci Jokera. Zawsze jak oglądam film, w którym to łotr gra pierwsze skrzypce to obawiam się, że zostanie on nieco ugrzeczniony, no bo to w końcu główny bohater. Tak było np. z Venomem Toma Hardy’ego. Słynny wróg Spider-Mana w własnym filmie został zmieniony w sympatycznego kolesia, z którym moglibyśmy pójść na piwo. Tutaj na szczęście nic takiego nie ma. Joker jest Jokerem.
Coś, co jest niesamowite w tym filmie to fakt, że każdy może interpretować go w dowolny sposób. Wiemy, że część scen jest wyimaginowanych w głowie głównego bohatera. Część nie jest. I to od widza zależy które sceny uzna za prawdziwe, a które za wymyślone. I co najlepsze, bez względu na to jak to sobie podzielimy film i tak ma sens! Jeśli weźmiemy wszystkie sceny na serio to dostaniemy kompletne dzieło, ale jeśli też stwierdzimy, że większość działa się w głowie Arthura to odbiór filmu, choć zupełnie inny, wciąż będzie spójny. Dzięki temu film może wywołać niejedną dyskusję na ten temat. Już pojawiają się w sieci setki teorii na temat tego co było prawdziwe, a co nie.
Rola Joaquina Phoenixa jest doskonała. To ile pracy włożył w ten film robi wrażenie. Jego oddanie tej postaci widać od razu i jest to bardzo solidny fundament, na którym całość stoi. Warto film zobaczyć tylko dla niego. Nawet jeśli cała reszta nie przypadnie nam do gustu to i tak ciężko żeby rola głównego bohatera nie została doceniona.
Film nie jest częścią DC EU, przynajmniej nic na to nie wskazuje. Jest za to wypełniony nawiązaniami do komiksowego uniwersum, do postaci Batmana czy Gotham City. Być może film połączony będzie z nadchodzącym Batmanem z Robertem Pattinsonem w roli głównej, ale na ten moment nie jest to potwierdzone. Ważne jednak, że obraz broni się sam w sobie. Jeśli nigdy nie miałaby powstać żadna kontynuacja, a sam film nie będzie częścią większego uniwersum to nic na tym nie straci, a być może i zyska w oczach niektórych.
Nie jestem wybitnym krytykiem filmowym i nigdy nie aspirowałem do takiego tytułu. Ciężko mi ocenić więc ten film tak, jak robią to uczestnicy festiwali filmowych. Czy film zasłużył na te wszystkie nagrody i zachwyty? Według mnie tak. Cieszę się, że komiskowa opowieść ma szansę zyskać rozgłos wśród szerszej publiczności, nawet takiej, która na codzień patrzy na kino rozrywkowe nieprzychylnie..
Na Jokera zdecydowanie warto się udać, żeby wyrobić sobie własne zdanie. To film, który wzbudzi wiele dyskusji i który każdy widz zinterpretuje na swój własny sposób. Takiego filmu komiskowego jeszcze nie dostaliśmy, więc jest to też powiew świeżości w tym gatunku. Doskonała rola Phoenixa, który według mnie ma szansę stać się najlepszym kinowym wcieleniem tej postaci.
Dodaj komentarz