Robbie Swifthand and the Orb of Mysteries jest platformówką stworzoną przez niezależne studio Pixel Reign. Produkcja ta pierwotnie zawitała w zeszłym roku na pecetach, a w tym roku doczekała się portów dla PlayStation 4 oraz Nintendo Switch.
Kierowany przez nas bohater w tajemniczy sposób ląduje w świątyni, gdzie spotyka duszka. Głównym zadaniem Robbiego jest ponowne zamknięcie złej zjawy, by uratować cały świat. Jednak jedyne, co interesuje naszą postać to… możliwe do uzyskania bogactwo.
Pod względem rozgrywki mamy tutaj do czynienia z dość standardową, dwuwymiarową platformówką. Główny bohater potrafi poruszać się w dwóch kierunkach, kucać oraz skakać. Z czasem zakres umiejętności nieco rośnie (np. otrzymujemy podwójny skok). Zdecydowana większość etapów daje nam jeden cel – rzucić złotą kulę w wir, co otworzy nam bramę do zakończenia poziomu.
Aby nie było zbyt prosto – każdy etap naszpikowany jest wieloma pułapkami. Zginąć możemy na wiele sposobów – od wpadnięcia na wysuwane z ziemi kolce, czy ostrza, przez spadające klocki, czy wiszące topory. Czasem szybsze przechodzenie etapu wymusi na nas goniąca nas przeszkoda, innym razem natrafimy na bossa. Ogólny poziom trudności produkcji jest całkiem wysoki, choć czasem niektóre przeszkody przy pierwszym podejściu są słabo widoczne, przez co śmierć może wydawać się nieuczciwa.
Oprawa graficzna produkcji wygląda ok – nie wyróżnia się niczym specjalnym, a na Nintendo Switch dostępne są zacznie lepiej wyglądające platformówki. Sporym problemem jest niestety jakość portu dla tej konsolki. Największą wadą jest standardowo – płynność. Produkcja teoretycznie powinna chodzić w stabilnych 30 klatkach na sekundę. Niestety, często odczuwalne są spadki, co negatywnie wpływa na rozgrywkę. Na większe błędy nie natrafiłem, a sterowanie podczas samej rozgrywki sprawdza się ok. Irytuje momentami tylko wybieranie opcji w menu przyciskiem B, gdy prawie każdy tytuł korzysta w tym celu z przycisku A.
Robbie Swifthand and the Orb of Mysteries to kolejna niezła platformówka dostępna na Nintendo Switch. Choć produkcja niczym specjalnym się nie wyróżnia, oferuje całkiem przyjemną (i trudną) rozgrywkę. Największym problemem portu dla Nintendo Switch jest płynność rozgrywki. Spowolnienia są odczuwalne i negatywnie wpływają na rozgrywkę. Dodatkową wadą jest cena gry – wyższa od ceny premierowej na pozostałych platformach. Debiutujące w lipcu 2019 wydanie dla PlayStation 4, jak i starsza wersja pecetowa kosztują około 50 złotych. Bez większej przyczyny jednak, w Nintendo eShop by zakupić tę produkcję trzeba pozostawić 70 złotych.
Grę do recenzji dostarczyło Plan of Attack
Dodaj komentarz