Czasy się zmieniają, a nostalgia cały czas dobrze się sprzedaje
Nostalgia. Potężne narzędzie, które sprawia, że wszystko co stare wydaje nam się lepsze i bardziej interesujące. Przejawy nadmiernej nostalgii zazwyczaj pojawiają się podczas dyskusji, której cały wydźwięk można byłoby skwitować prostym „kiedyś to było lepiej”. Tym sposobem twórcy prześcigają się w coraz bardziej finezyjnym monetyzowaniu nostalgii, oferując swoje stare tytuły w nowych szatach, bądź wypuszczając ponownie produkcje mające od 20 lat na karku wzwyż. Tym sposobem doczekaliśmy się miniaturowych rewizji starych konsol, gdzie szał na taki sprzęt zapoczątkowało Nintendo swoim NES-em Mini.
Oczywiście od razu za Big N poszła masa innych firm, które postanowiły zarobić trochę na nostalgii. Wśród tej grupy pojawiła się również Sega, która po latach zlecania zewnętrznym firmom prac nad swoimi miniaturkami postanowiła zakasać rękawy i zrobić coś samemu. Tym samym w październiku na półkach sklepowych pojawi się nic innego jak Sega Mega Drive Mini, a dzięki firmie Cenega miałem okazję zobaczyć czy warto jest ostrzyć sobie zęby na ten nowy kawałek sprzętu.
Nim przejdę do krótkie omówienia tego jak wygląda i działa wspomniany sprzęt należy zatrzymać się przy klimacie całego pokazu. Całość odbyła się w mieszkaniu przy ulicy Brazylijskiej. Tak dobrze czytacie, nie w klubie czy specjalnym biurze, wszystko rozgrywało się w prostym mieszkaniu, które wyglądało jakby żywcem wyciągnięte z lat 90. Wszystko od wystroju przez przekąski aż po telewizor miało stworzyć specyficzny mikroklimat, który zabrałby wszystkich w sentymentalną podróż w przeszłości.
Z faktu, że na własne oczy widziałem jeszcze końcówkę lat 90, to cały wystrój z miejsca zafundował mi powrót do wczesnych lat dzieciństwa. Warto też wspomnieć, że na czas mojej sesji z Mega Drivem przypadł również nieoczekiwany przypadek, który zafundował jeszcze bardziej nostalgiczny powrót do przeszłości. Chodzi tu o typowego sąsiada z klasyczną wiertarką o mocy burzącej ściany, który przez godzinę postanowił przypomnieć jak w Polsce robi się porządne remonty.
Jednak nie samym wystrojem wnętrz człowiek żyje. Głównym bohaterem całości była oczywiście nowa miniaturka od Segi. I tutaj pierwsza rzecz, która będzie rzucała się w oczy czyli design całego sprzętu. Jest fenomenalny. Pomimo pomniejszenia, skorupa Mega Drive’a broni się cały czas i na pewno wyróżnia się ona na tle takiego NES-a czy SNES-a. Czarny kolor również dodaje jej masy uroku, przez co cała konstrukcja będzie na pewno wyróżniała się w kolekcji miniaturowych konsol.
Jeśli chodzi o pady, to tutaj mamy do czynienia z pełnowymiarowymi kontrolerami, jak w czasach kiedy sprzęt świecił triumfy. Przez fakt zaokrąglonej budowy świetnie leżą w dłoniach, a krzyżak to mistrzostwo świata, zwłaszcza w takich tytułach jak Street Fighter. Waga tych maleństw może nie należy do największych, jednak w rękach nie czujemy, że jest to tani chiński plastik. Klasycznie już dla miniaturek obraz do telewizora poprowadzimy przez kabel HDMI. Podczas pokazu jednak cała maszyneria była podłączona do klasycznego telewizora CRT (paprotka na telewizorze to było coś), przez co klimat ogrywania starych gier był jeszcze lepszy, pomimo nowoczesnych technologi, które oferował sprzęt.
Za ponadczasowym wyglądem muszą iść równie kultowe gry, czyż nie? Tutaj na szczęście Sega również nie zawodzi. Na pokładzie konsolki czekają na nas 42 kultowe gry, które rozbudzały wyobraźnie graczy w czasach ich świetności. Sama liczba tytułów też robi wrażenie, zwłaszcza porównując ją z ofertą konkurencji. Jeśli chodzi o dobór produkcji, to mamy w czym wybierać. Dwie części Sonica, Virtua Fighter 2, Contra (która tutaj istnieje w swojej europejskiej wersji jako Probotector) , Castlevania czy Earthworm Jim. Każdy znajdzie coś dla siebie. Dla młodszych graczy został również przygotowany miły akcent. Otóż kiedy wybierzemy z listy gier interesujący nas tytuł, naszym oczom ukazuje się krótka notka na temat danej produkcji. Ot kilka zdań, które mają na celu przybliżyć nam z czym mamy do czynienia, co odnotowuje na plus, bo poza aspektem rozrywkowym otrzymujemy też mały dodatek edukacyjny.
Na pierwszy rzut oka wszystkie tytuły działają płynnie, a każda nasza akcja na padzie od razu ma swoje odzwierciedlenie na ekranie. Wiele gier dzięki swojej ponadczasowej oprawie nie zestarzała się nawet o dzień i nawet dzisiaj przyciągają one przed ekran telewizora (Street Fighter II wiedzie prym w tej kwestii). Oczywiście, jak to bywa w kwestii takiego sprzętu, otrzymujemy wszystkie nowoczesne udogodnienia takie jak możliwość zapisywania stanu gry (tutaj aż cztery sloty) czy szybkie żonglowanie tytułami dzięki obecnemu na konsolce przyciskowi restart. Jednym słowem wszystko, czego oczekiwalibyśmy od tego rodzaju sprzętu.
Podczas całego pokazu nie mogłem znaleźć żadnych rażących wad urządzenia. Wszystko działało jak należy, pady świetnie leżały w dłoni, a odpalając niektóre tytuły człowiek tracił orientację czasu, co pokazuje, że niektóre produkcje potrafią przyciągnąć do ekranu pomimo upływu lat. Dla fanów takich gadżetów na pewno będzie to zakup obowiązkowy, a dla innych może to być bilet do dawnych czasów, kiedy to królowała era 16-bitów i automatów, które dały początek wielu kultowym markom.
Super gierki,konsolka też,kupiłem nie żałuje warte każdych pieniędzy choć mogli by dorzucić więcej gierek…
Bajka kupiłem i nie żałuje jest warta nawet 2x więcej tylko szkoda że nie ma więcej wgranych gierek…
Świetny pomysł na prezentację sprzętu! Zaś dla Segi należą się brawa za to, że zrobili mini konsolę na poziomie na jaki zasługuje. Dobór gier i ich liczba z tego co wiem tworzą zacnej długości listę. Nigdy nie mając Mega Driver z ogromną ochotą sięgnę po ich sprzęt w nowych współczesnych szatach.
Wiedziałem, że się nie zawiodę 🙂 postaram się dojść do porozumienia z żoną w tej kwestii i zakupię to cudo 😀 https://media0.giphy.com/media/73Sjhw0N4hyog/giphy.gif