GRIP: Combat Racing jest to futurystyczna gra wyścigowa, inspirowana klasycznym Rollcage z 1999 roku. Tytuł ten trafi już 6 listopada na konsole PlayStation 4, Xbox One oraz Nintendo Switch. Sprawdźmy więc, jak działa na najnowszej maszynce Nintendo.
GRIP: Combat Racing pozwala nam zasiąść za kierownicą nietypowych samochodów, których koła są większe od reszty pojazdu. Pozwala to na bezproblemową jazdę po ścianach, czy nawet po sufitach tunelów. Łącznie do dyspozycji graczy oddano 15 odblokowywanych wraz z rozgrywką samochodów. Różnią się one między sobą wyglądem oraz pięcioma statystykami – przyspieszeniem, maksymalną prędkością, przyczepnością, hamulcami oraz siłą. Nie brakuje oczywiście możliwości udekorowania pojazdu poprzez przemalowanie go, wymienienie opon, czy naklejenie naklejek. Model jazdy jest całkiem przyjemny, a każdym autem kieruje się trochę inaczej.
Produkcja ta oferuje nam pięć typów wyścigów. Classic Race jest to standardowy wyścig, gdzie wyniki zależą wyłącznie od naszej końcowej pozycji. Na trasie natrafiamy na różnorakie power’upy, pomagające nam stanąć na podium. Ultimate Race można za to wygrać nawet dojeżdżając do mety jako ostatni. Celem tutaj jest zdobywanie punktów za atakowanie pozostałych przeciwników. Elimination Race to podstawowa eliminacja, gdzie co określony czas odpada ostatni zawodnik, a w Time Trial będziemy ścigać się wyłącznie z czasem. Ostatnim typem jest Speed Demon, będący klonem pierwszego z drobną zmianą – nie znajdziemy na trasie żadnej broni.
Dodatkowym urozmaiceniem są trzy tryby arenowe. Mamy tutaj do dyspozycji: Deathmatch, Steal the Stash będący odpowiednikiem Capture the Flag oraz Time Bomb, gdzie gracze przekazują sobie bombę. Ostatnią opcją dla gracza jest Carkour, gdzie naszym celem jest dotarcie do mety nietypowych, kaskaderskich tras.
Wyścigi toczą się po ponad dwudziestu mapach, leżących na czterech planetach. Trasy są nieźle zaprojektowane, często pozwalając na wykorzystanie unikatowej budowy samochodów. Do map w trybach arenowych mam drobne zastrzeżenie. Niektóre z nich są zbyt wielkie, przez co trudno polować na wrogów. Trasy w Carkour mocno zawodzą. Jest ich mało, a ciekawe wyzwania można policzyć na palcach jednej ręki. Problem ten twórcy mogli prosto naprawić dodając np. edytor plansz niczym w Trackmanii.
Łącznie do wyboru oddano nam cztery tryby gry. Kampania dla pojedynczego gracza pozwala wziąć udział w szeregu kolejnych turniejów. Mamy też dostęp do trybu Single Player, gdzie dowolnie wybieramy sobie typy wyścigów i inne różnorakie opcje pozwalające mocno je skonfigurować. Nie zabrakło także trybu z podzielonym ekranem oraz opcji rozgrywki sieciowej.
Przedpremierowe wydanie gry GRIP dla konsoli Nintendo Switch nie należało do najlepszych. Produkcja miała sporo problemów z utrzymaniem stałej płynności, bardzo często spowalniając nawet do okolic 20 klatek na sekundę. Na szczęście od wczoraj dostępna jest aktualizacja, znacznie poprawiająca grę. Spowolnienia wprawdzie dalej występują, jednak te są obecnie rzadsze i mniej odczuwalne. Oprawa audiowizualna gry wypada średnio. Ścieżka dźwiękowa jest ok, nieźle pasuje do klimatu produkcji. Graficznie całość wypada średnio – są na Nintendo Switch znacznie lepiej wyglądające gry (np. FAST RMX).
Trochę irytującym problemem gry jest niezwykle wielka martwa strefa kontrolerów. W przypadku Joy-Conów trzeba niemal całkowicie wychylić gałkę, by pojazd zaczął skręcać. Pro Controller pozwala na nieco lepszą kontrolę, jednak wciąż ciężko wykonać drobny skręt. Najmocniej odczuć to można w trybie Carkour, gdzie przydałaby się lepsza kontrola nad autem. Problem raczej nie jest związany z samym kontrolerem – w innych grach wykrywane są znacznie mniejsze ruchy.
GRIP: Combat Racing to ciekawa propozycja dla fanów zręcznościowych gier wyścigowych. Całkiem różnorodna rozgrywka potrafi przyciągnąć przed ekran. Największymi problemami produkcji jest spora martwa strefa oraz spowolnienia podczas rozgrywki. Jeśli jesteście w stanie przymknąć na to oko oraz brakuje Wam ciekawych gier wyścigowych, warto rozważyć zakup. W innym przypadku lepiej poczekać aż Caged Element poprawi grę aktualizacjami.
Grę do recenzji dostarczyło Caged Element
Dodaj komentarz