Dom mam zawalony gadżetami z Fallouta, w szafie piętrzą się koszulki na licencji, a kawę piję z kubka z logo gry. Od 6 lat „zwiedzam” świat gry siedząc na fotelu obok gracza z kontrolerem, bo RPG-i to nie moja bajka… i Fallout 76 jest tym, czym chciałam, żeby był.
Społeczność i media nie zostawiły na grze suchej nitki. Są rzeczy, którym nie da się zaprzeczyć – problemy z wydajnością, prawie wszechobecne bugi i zgrzyty w samym świecie. Są też kwestie, w których sporo zależeć będzie od podejścia.
Fallout 76 to nie Fallout 5, to nie kanon i podobnie jak Fallout: New Vegas czy Tactics, powinien być traktowany jako spin-off serii. Porównanie z F:NV jest o tyle właściwe, że wizualne podobieństwo do poprzedniej gry z głównej linii jest bardzo duże. Na miano spin-offu zasługuje również fakt, że zmienia nam się gatunek gry, zamiast RPG dostajemy MMO RPG, któremu trochę bliżej do Borderlandsów niż Fallouta. Zerknijmy jednak na konkrety.
Fabuła
Startujemy w krypcie 76, gdzie samą rozgrywkę rozpoczynamy od przygotowania postaci – tego, jak będzie wyglądać. Po raz pierwszy nie wybieramy atrybutów S.P.E.C.I.A.L., bo te rządzą się teraz własnym (świetnym) mechanizmem.
Kto pierwsze minuty spędził podczas sesji B.E.T.A. lub zaraz po premierze gry, ten pewnie już tam zobaczył chmarę graczy, który zaczynali swoją przygodę w tym samym miejscu. Przechodzimy po krypcie zbierając podstawowe wyposażenie i docieramy do charakterystycznych wrót, które wypuszczą nas na świat, w rok 2102.
Bomby spadły na Amerykę zaledwie 25 lat temu. Część roślinności zmutowała, ale nie wszystko jeszcze trafił szlag. Mnóstwo miejsc jest niezwykle „radosnych”, czyli napromieniowanych do poziomu, jakiego nie widywano zbyt często w poprzednich odsłonach Fallouta. Irytuje? Trochę. Ale sensu ma jeszcze więcej.
Po wykonaniu podstawowych zadań, gdy prowadzeni jesteśmy za rączkę po osobliwym tutorialu, możemy pójść w dowolnym kierunku, eksplorując mapy i czekające tam na nas misje.
Fallout 76 zawiera oczywiście główny wątek fabularny, ale oprócz tego znajdziemy na mapie mnóstwo zadań na holotaśmach czy u robotów-NPC. Do tego dojdą codzienne misje oraz czasowe wydarzenia rozgrywające się na serwerze. Te drugie mają na celu łączyć znajdujących się na mapie ludzi.
Rozgrywka
Z mało istotnych rzeczy, grać możemy z widokiem z pierwszej lub trzeciej osoby. Nasza postać może mieć niebieskie włosy i dziwną fryzurę, do tego zarost, blizny na twarzy czy oznaki choroby popromiennej. Fajnie, nie?
Z ważnych rzeczy:
- na serwerze lądujemy z innymi ludźmi, maksymalnie jest to 24 graczy na jednej mapie,
- PVP jest możliwe, ale mało kto faktycznie się w to „bawi”,
- nasza postać musi jeść i pić,
- na mapie nie ma ludzkich (żywych) NPC,
- nie ma towarzyszy (chyba, że gramy z kimś „prawdziwym”, siedzącym przy drugiej konsoli).
Budowanie bazy
Nie ma osad, w których można budować – czasem na mapie znajdziemy warsztat do przejęcia, tak jak to było wcześniej, ale wszystkie budowle, które stawiamy na mapie, służyć będą głównie nam. Budujemy wokół C.A.M.P.-u, który stawiamy, gdzie nam wygodnie – byle nie za blisko istniejących zabudowań. Jeśli okolica nam się znudzi, możemy się po prostu przenieść (płacąc za to kapsle), a wychodząc z serwera nasza osada znika – nikt więc nie może nas obrabować czy zniszczyć nam bazy. Zaatakowanie domu innego użytkownika momentalnie kończy się wystawionym listem gończym.
Do budowania bazy (i robienia dosłownie wszystkiego) potrzebować będziemy surowców. W tym celu trzeba zbierać na mapie śmieci, które później przerabia się na materiały. Na biurku leży telefon? Biorę! Będzie z czego zrobić zegar albo generator prądu.
Oprócz materiałów, część (okej, znaczna większość) przedmiotów będzie wymagała od nas planów. Ha. Znajdujemy je totalnie przypadkowo w totalnie różnych miejscach, w postaci kartek, po prostu. Później musimy się ich jeszcze nauczyć, a jeśli plan już znamy, to zawsze jest okazja, żeby pohandlować. Z jednej strony uciążliwe, z drugiej motywuje do eksplorowania mapy.
Listy gończe?
Chociaż PvP w Fallout 76 istnieje, to nie jest nagradzane przez twórców. Po notorycznym atakowaniu współgraczy lub zaatakowaniu bazy, wystawiany jest na serwerze list gończy – na mapie pojawia się czerwona kropka przy naszym nicku, a kto nas sprzątnie, ten dostanie za to nagrodę. Jeśli więc jednym z waszych zmartwień było to, czy PvP nie popsuje Wam frajdy – cóż, nie. Pomijając już fakt, że nawet jeśli PvP by było praktykowane to: mapa jest duża i łatwo trzymać się z daleka od innych, w Falloucie od zawsze były przypadkowe ataki, nawet od znacznie mocniejszych przeciwników/kreatur.
Jak wygląda świat po apokalipsie?
Na to pytanie seria Fallout odpowiada nam od lat. Trzeba jednak przyznać, że tu wygląda to naprawdę świetnie. Może i widać, że silnik, na którym to stoi jest stary, ale nie zmienia to faktu, że jest ładnie i klimatycznie.
Mapa jest zróżnicowana, możemy więc zwiedzać wyjałowione pola pełne kałuż z napromieniowaną wodą, kolorowe jesienne lasy, góry i miasta. Zmienna pogoda dodaje jeszcze kilku punktów do zachwytu. Burza? Deszcz rozbijający się o pancerz wspomagany czy słońce, które ślicznie przebijać się będzie przez okoliczne drzewa.
Kopalnia zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Może i połowa ukryta jest za mgłą i wcale nie było tam tak dużo do wygenerowania poza raczej wąskim korytarzem, ale to jedno z tych miejsc, kiedy robię „wow” i wsiąkam w historię.
Poziom trudności
W grze dostępny jest jeden poziom trudności – trudny. Nasza postać musi jeść i pić. Nie musi na szczęście spać i może „podróżować”, płacąc za to kapsle. Gdy zginiemy (a jest jeszcze szansa, że ktoś na mapie nas podniesie) tracimy wszystkie śmieci z ekwipunku i wybieramy punkt odrodzenia. Jeśli umrzemy przeciążeni, to odrodzenie będzie możliwe jedynie w Krypcie 76.
Wszystkie rzeczy, które straciliśmy, możemy później odnaleźć – pojawią nam się na mapie, wraz z zadaniem w kategorii Różne.
S.P.E.C.I.A.L.
Zestaw cech postaci w Fallout 76, tak jak w każdym Falloucie, składa się z siedmiu grup:
- S – strength (siła),
- P – perception (percepcja),
- E – endurance (wytrzymałość),
- C – charisma (charyzma),
- I – intelligence (inteligencja),
- A – agility (zwinność),
- L – luck (szczęście).
Każda charakteryzować się będzie specyficznymi perkami oraz wpływem na rozwój i umiejętności naszej postaci. Wysoka Siła wzmocni atak wręcz i pozwoli dźwigać więcej rzeczy, Zwinność usprawni skradanie się i V.A.T.S.-a, który z oczywistych względów nie zwalnia już czasu, nawet minimalnie. Inteligencja pozwoli nam na hakowanie terminali, a Charyzma wpłynie na ceny w sklepikach.
Same punkty zwiększają „podstawy”, ale oprócz tego wybieramy jeszcze umiejętności z kart, które dostajemy co kilka poziomów. W środku losowanie – możemy dostać powtórkę karty, co pozwoli nam dać jej wyższą rangę albo coś nowego. Karty układamy jak nam wygodnie, korzystając z dostępnych punktów – zmienić możemy je w dowolnej chwili.
System jest świetny i pozwala nam rozwijać postać w kierunku, którego nie musieliśmy zakładać na samym początku. Nasz styl gry może okazać się inny, niż planowaliśmy przed rozpoczęciem rozgrywki. Bo kto by pomyślał, że nie będą mi się podobać bronie automatyczne?
Meta i specjalne zadania
Czym byłaby ta seria bez nawiązań do popkultury? Uwielbiam to, że notatki przywołują na myśl historie, które znamy z telewizji, że zwiedzając Zachodnią Wirginię możemy trafić na rozbity statek z serialu 100, że misie w jednym domu kręcą program kulinarny, a w innym namiocie pluszowe koty grają w planszówki.
Jest też warstwa z grą w grze. Są faktycznie minigry na holotaśmach, w które możemy grać w PipBoy-u. Na mapie znajdziemy też notatki, które poprowadzą nas na poszukiwanie skarbów! * Albo atomówki, no różnie.
Zgrzyty i problemy
W wersji B.E.T.A. na część rzeczy można było przymknąć oko bez większego problemu. Bugi z rozciągniętymi postaciami, problemy z ładowaniem się tekstur czy zawieszanie się serwera podczas większej grupki graczy obok siebie – okej, do wybaczenia. Problem zaczyna się wtedy, gdy mamy wersję 1.0, po ponad miesiącu stress-testów, później „łatkę” zajmującą 50 GB, a takie problemy nadal występują.
Zdarzają mi się przycięcia, czasem, gdy jakiś z graczy pojawi się blisko i serwer się synchronizuje. A czasem tak po prostu. Gra zatrzymuje się na chwilę i trzeba po prostu czekać. Raz zdarzyło się tak, że gra wyrzuciła mojego drugiego gracza, bez konkretnej przyczyny. Na mapie dalej się pokazywał w formie latającego dymku z nickiem.
Najbardziej irytującym bugiem, przy którym ma się ochotę rzucać padem o ścianę, jest sytuacja w której przeciwnik (albo lepiej, zgraja przeciwników) na Ciebie naciera, a Twoja broń nie zadaje żadnych obrażeń. I nie chodzi już o to, że jest za słaba, bo nie w tym rzecz. Bug, po prostu. Możesz wystrzelić z rakiety i nadal nic. Co wtedy zrobić? Uciekać? A co, jeśli przeciwnik się tak szybko nie znudzi i do tego jest szybszy? Wtedy zostaje nam westchnąć, porzucić wszelką nadzieję i… wybrać się w inny zakątek mapy.
Z perspektywy kogoś, kto nigdy nie grał
Poza samym światem przedstawionym, wszystko było dla mnie nowe.
Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych w grze, przy przełączaniu się między różnymi grami, poruszanie się po menu wciąż jest dla mnie wyzwaniem. Dla kogoś, kto z serią jest od dłuższego czasu, to już naturalne, jednak PipBoy ma sporo „warstw” i trzeba się naklikać. Najbardziej utrudnia to życie podczas zmiany zniszczonej broni, gdy czasu na reakcję jest niewiele.
Tak szczerze
Ocena, którą wystawiam, poza byciem zabawną, jest moim kredytem zaufania udzielonym Bethesdzie. Wierzę, że za jakiś czas ta gra będzie dobra, będzie taka, jaką miała być już w dniu premiery. Obecne czasy w grach przyzwyczaiły mnie już do tego, że nie ma gier bez bugów, szczególnie tych multiplayer. Mogę przymknąć oko na problemy z teksturami czy przycięcia – gram przecież w PUBG i żyję. Dopóki problemy faktycznie utrudniające rozgrywkę (jak przeciwnicy, których nie da się zranić) nie będą dominować, Fallout 76 będzie grą, przy której spędzać będę większość wieczorów przed konsolą. Mnóstwo wątków teraz, świat do odkrycia, atomówka do odpalenia, a do tego to wszystko, co obiecują nam twórcy w aktualizacjach, które mają rozwijać tę grę przez najbliższe lata.
To nie jest tytuł idealny, to nie jest tytuł, do którego zawsze podejdziemy z uśmiechem. Fallout 76 wymagać będzie cierpliwości, jak nieposłuszne dziecko. Z drugiej strony, był przeze mnie tak wyczekiwany, że mogę przymknąć oko na zgrzyty, czy coś zrobić kilka razy. Bo wiecie, co jest najważniejsze? Że nie jestem w tym świecie sama. Że na drugiej konsoli siedzi drugi gracz, który krzyczy „to nie jest Battlefield, tu nie atakujesz wszystkiego co się rusza!”, gdy otwieram ogień do potworków w zbyt dużej grupie, o zbyt wysokim poziomie.
Fallout 76 to dla mnie Borderlandsy w świecie Fallouta. Postapokaliptyczny świat, mnóstwo zadań, dziwne bronie i humor pomieszany z przelewaną krwią, moją lub przeciwników. Tego chciałam od E3, więc dziękuję.
A skoro skończyłam, to poszłabym grać, ale jest przerwa techniczna…
Za grę Fallout 76 dziękujemy firmie Cenega.
Fallout 76 dostępny jest na PC, Xbox One i PlayStation 4 od 14 listopada.
Mój kolega się tak na nią rzucił…
https://www.bananki.pl/ps4/
widac ze syf skoro jest po 140zł nówka
Pani Angeliko nie zgadzam się z Pani werdyktem. Wystawianie oceny z myślą, że „ta gra będzie wkrótce dobra” jest całkowitym zaprzeczeniem recenzji. Oceniamy stan faktyczny, a nie przyszłe patche. Gra jest zabugowana do granic możliwości, a Pani tutaj podchodzi jak do „nieposłusznego” dziecka, co jak dla mnie jest totalnym absurdem. Może to są różnice między płciami, jednakże takim dzieckiem dla większości graczy są gry w Early Accesie, a nie gra AAA za pełną cenę.
No i jeszcze to co mnie śmieszy to fakt, że wasz serwis wystawił Battlefield`owi V ocenę 7.0, a Fallout`owi 76 ocenę wyższą. Dzieło Bethesdy zasługuje co najwyżej na ocenę 5 i to i tak kiedy mamy dobry humor. Jest tytułem zdecydowanie gorszym niż Battlefield. Pozdrawiam
Fallout 76 to gra, na którą czekałam i nadal z bugami jest dla mnie tytułem na kilkaset godzin. Koncepcyjne zamysły Bethesdy mi pasują – kwestia jest tego, że ja patrzę na nowego Fallouta ze strony bycia fanką rozgrywek multiplayer/coop, a nie jako następca Fallout 4. Dla mnie ten tytuł się broni i tych problemów nie jest aż tak dużo, przynajmniej dla mnie.