Premiera drugiego dodatku do Call of Duty: WWII za nami. Po dosyć średnim pierwszym DLC miałem wielką nadzieję, że Sledgehammer Games w drugim czymś mnie zaskoczy. Nawet im się to udało, ale zawsze znajdzie się coś do narzekania, jednak będzie tego wyjątkowo mało.
Zanim jednak o samym DLC, to warto napisać o zimnach, które pojawiły się w grze przed premierą drugiego dodatku. Sledgehammer Games zdecydowało się wprowadzić nieograniczone bieganie za co dziękuję im bardzo! Wcześniej gracze mogli biegać tylko przez określony czas i wciskanie za każdym razem lewego analogu robiło się męczące. Ogromne zmiany poczyniono w dywizjach, nie ma już konkretnych dodatków dla poszczególnych klas. Przykładowo tłumiki nie są już tylko dostępne dla spadochroniarzy, a pociski zapalające (moja zmora tej gry) dla klasy ekspedycyjnych. Teraz wszystkie elementy do broni przesunięto po prostu do miejsca, w który odblokowujemy kolejne dodatki za wyższy poziom broni. Szczegóły są w tym filmiku od deweloperów.
Wojna – Operation Husky
Recenzje The War Machine zacznę od nowej mapy do trybu wojna. Operacja Husky, czyli Alianci lądują na Sycylii. Drużyna atakująca musi wykraść trzy dokumenty z budynku strzeżonego przez Nazistów. Jeden dokument jest ukryty w piwnicy i dwa na parterze, dodatkowo obie strony otrzymują do dyspozycji na swoich respach w skrzynkach małe wsparcie. Dla Alintów są to koktajle Mołotowa, a drużyny broniącej mini pułapki z linkami, które mogą rozmieścić w przejściach. Zdobyty dokument Alianci muszą szybko dostarczyć do swojej bazy, gdy przyniosą trzy takie dokumenty, to rozgrywka przenosi się do kolejnego budynku – stacji radiowej. W tym miejscu strona atakująca trzymając się w pobliżu dużego nadajnika musi nadać komunikat o pozycjach wroga dla sojuszniczych samolotów. Gdy, to się uda, to pierwszy raz w historii Call of Duty strzelanie przenosi się w powietrze, zasiadamy za sterami samolotów z drugiej wojny światowej. O ile sam pomysł jest fajny i był dla mnie wielkim zaskoczeniem, ta sama bitwa jest… fatalna. Zacznijmy od sterowania, którego nie można zmienić. Nie rozumiem dlaczego, ale deweloper nie ustawił konfiguracji domyślnej dla samolotów, czyli jak wychylamy analog w dól (do siebie) to samolot leci do góry, tu niestety leci w dół przez co bardzo trudno było mi się poruszać w tej bitwie powietrznej. Drugi minus, to bardzo mały obszar, który przypomina akwarium dla złotej rybki i często na swoim ekranie widziałem komunikat, aby zawrócić, albo będzie boom. Granice mapy też nie są w żaden sposób określone, jedyne odniesienie, to mini mapa, na której trzeba unikać czerwonego pola. Trzeci minus, to całkowicie zbędne killstreaki. Gracz, który zdobędzie 200pkt może wezwać wsparcie artylerii przeciwlotniczej, a ta niszczy bardzo wielu graczy, więc wygrywa zazwyczaj drużyna, której gracz pierwszy odpali ten bonus.
Przechodzimy teraz do map dla trybu wieloosobowego, standardowo w dodatku The War Machine otrzymujemy ich trzy. Zacznę od Egiptu, do którego gracza trafiają po raz pierwszy i jest to bardzo udana podroż. Mapa jest średniej wielkości, ale wszystkie starcia odbywają się tutaj na bliski dystans, to jedna z niewielu map, po których bardzo dobrze biegało mi się ze strzelbą. Sam projekt jest także fantastyczny i wymiana ognia wśród ruin świątyń, gdzie w tle widać piramidy oraz rozbity samolot przykryty już przez piaski czasu daje wiele radości. Dominacja, TDM, czy umocniony punkt, każdy tryb sprawdza się tutaj idealnie.
Przenieśmy się teraz do nadmorskiej francuskiej Dunkierki. Tym, którzy oglądali najnowszy film Christophera Nolana o takim samym tytule nowa mapa na pewno się spodoba. Mapa podzielona została na dwie części, po jednej są budynki, a po drugiej plaża, którą oddziela ulica. Na środku plaży mamy kuter i kilka skrzyń i samochodów, za którymi można się schować. To jedna z najlepszych map do trybu dominacja, punkt B nie jest jak zawsze na środku, ale tym razem na uboczu mapy, tuż w pobliżu kutra. Wspomniane wcześniej budynki, to także idealne gniazda obserwacyjne dla snajperów, którzy mogą eliminować poruszających się po plaży żołnierzy.
Ostatnią mapą wchodzącą w skład drugiego dodatku jest V2, jak sama nazwa wskazuje udajemy się do miejsca, w którym Niemcy produkowali rakietowe pociski balistyczne. Punktem kluczowy jest tutaj platforma startowa rakiet, która pozwala obserwować całe pole bitwy. Większość starć odbywa się na bliski i średni dystans, snajperzy raczej nie mają tutaj czego szukać, pistolety maszynowe oraz strzelby zdecydowanie dominują.
Nie jestem fanem tych „nowych zombie nazistów”, zdecydowanie wole strzelać do innych graczy w trybie wieloosobowym, niż do powolnej hordy zombiaków. Tym razem nasza grupka bohaterów trafia do nazistowskich Niemiec w samo serce płonącego Berlina. Atak zaczyna się od bardzo fajnego filmiku w którym czwórka naszych bohaterów dosłownie spada ze sterowca na zniszczony Berlin. Pierwsze, co gracze muszą zrobić, to odnaleźć radio na głównej ulicy, miejscówka jest naprawdę mroczna, ale pobliska szubienica z wisielcami każe nam bardzo uważać. Docierając do radia musimy zapisać numer jego modelu, potem szybko do kościoła, aby na zawieszonej mapie poznać współrzędne. Mając odpowiednio ustawiona radio komunikujemy się z Rosjanami. We wszystkim będą nam przeszkadzać kolejne fale zombiaków, wraz z coraz to potężniejszymi bossami. Celów w tej przygodzie jest wiele, ale podpowiedzi zaskakująco mało. Fani trybu zombie na pewno będą zadowoleni, nowa mapa nie jest duża, ale zrujnowany i płonący Berlin może się podobać.
Call of Duty: WWII – The War Machine, to dla mnie jedno z lepszych ostatnio wydanych DLC. Na duży plus zasługują wszystkie trzy mapy do trybu wieloosobowego. Są fantastycznie zaprojektowane, szczególnie Egipt oraz Dunkierka. Operacja Husky także na plus, bo sam pomysł i projekt mapy jest ciekawy. Niestety, to co mnie zaskoczyło, czyli samoloty okazały się totalna klapą. Do samego Call of Duty: WWII na pewno warto wrócić, bo zmiany w dywizjach oraz bieganiu o których pisałem na początku do tego zachęcają, a przy okazji powrotu warto pomyśleć o drugim dodatku, który jest naprawdę dobry.
Grę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Activision
Dodaj komentarz