Trzeci dodatek do Call of Duty: WWII wylądował na konsolach PS4. Standardowo otrzymujemy 3 mapy do rozgrywki wieloosobowej, jedną nową mapę do trybu wojny, oraz naprawdę ciekawie zaprojektowaną nową mroczną przygodę w Nazi Zombie. Za darmo otrzymaliśmy także nową dywizję.
Dywizja kawalerii
Jednak zanim zajmiemy się recenzją zawartości trzeciego dodatku „United Front”, to warto poinformować was, że 25 czerwca (dzień przed premierą DLC3) pojawił się duży patch do Call of Duty: WWII. Wprowadzono kosmetyczne zmiany w menu, ale to nikogo specjalnie nie powinno interesować. Najważniejszą informacją jest, że otrzymaliśmy nową dywizje i perki po raz kolejny zupełnie za darmo. Kawaleria, bo tak nazywa się nowy specjalista charakteryzuje się tym, że na wyposażeniu głównej broni ma tarcze. Tarcza ma podobne działanie, co Rainbow Six, osłania nam plecy oraz chroni od ognia nieprzyjaciela gdy chcemy do niego podejść. Niestety mając tarcze z przodu nie możemy korzystać z broni, możemy tylko wykonać uderzenie tarczą.
ALE! Ta klasa jest naprawdę potężna, szczególnie gdyż wyposażycie się w strzelbę, a już całkiem będzie OP z pociskami zapalającymi. Tarcza osłania wam plecy, jedyne co może was zabić, to granat. Gdy ktoś do was strzela w tarcze na plecach, to szybko obracacie się i mierzycie do niego z shotguna, kill gwarantowany! Niestety na serwerach takich graczy biega już co raz więcej, szczególnie na ciasnych mapach, gdzie walczy się na bliski dystans. Na drugim poziomie dywizji odblokowuje się bieg i taranowanie wrogów tarczą. Na poziomie trzecim jest najbardziej przydatna cecha tej klasy, mianowicie ulepszone zostają umiejętności związane z celami.
Już tłumacze na czym to polega, grając dywizją kawalerii szybciej przejmujecie punkt w dominacji, szybciej podkładacie lub rozbrajacie bombę w znajdź i zniszcz. W przejmowaniu flagi i zabawą z piłką macie więcej życia. Jednak najlepsze w tej dywizji jest to, że na poziomie czwartym dwie asysty są wam liczone jako jeden kill! Dodajcie do tego perk „Blitzkrieg”, który nagrody za serie przyznaje za kille, a nie zdobyte punkty i możecie bardzo często wasz team wspierać raderem, blokować mini mapę przeciwnika lub wzywać dla siebie pakiet wsparcia. Na poziomie czwarty otrzymujecie także więcej punktów za wykonywanie celów, czyli za przejęcie punktu lub obronę w dominacji, genialne jest to, że w trybie umocniony punkt cały czas dostajecie punkty, gdy trzymacie się w jego wyznaczonym obszarze. Niestety największym minusem tej klasy jest to, że tarcza jak już wspomniałem jest bronią główna, natomiast na broń boczną możecie wybrać dowolną giwerę dostępna w grze,ale niestety nie zamontujecie do niej żadnego dodatku.
Trzy nowe treningi podstawowe
Na ratunek trochę w tym przypadku przychodzi nowy perk nazwany „zew przygody„. Mając ten trening podstawowy po naciśnięciu trójkąta otrzymujecie losową broń, która może posiadać do sześciu dodatków. Mało tego, ten perk powoduje, że możecie zagrać giwerą, której nawet nie macie odblokowanej! Drugim nowym perkiem jest „eskalacja„, która daje nam boost do szybszego celowania po zabiciu przeciwnika (idealny perk dla snajperów!), a wielobójstwa natychmiast przeładowują wam broń. Perk „eskalacja” z dowolnym LKMem na malutkiej mapie Shipment może spowodować, że przez większość gry będziecie biegać z minigunem – idealne połączenia do farmienia killi w kontraktach. Trzeci perk wymagać będzie od was sprestiżowania dywizji kawalerii, gdy wam się to już uda, to odblokujecie „specjalistę„. Ten trening podstawowy powoduje zamianę serii nagród na perki, które sami sobie możecie ustawić.
Na koniec wspomnę jeszcze tylko, że dywizja kawalerii ma po prostu fantastyczne mundury. Szczególnie w kategorii „nieumarły strażnik”. Mundury te zawsze wyróżniają się na polu bitwy, to połączenie zbroi średniowiecznego rycerza z mundurami z drugiej wojny światowej. Coś pięknego, zobaczcie przykłady w poniższej galerii.
Operation Supercharge
Recenzje trzeciego dodatku zacznę od trybu wojny, w którym tym razem udamy się do Afryki na Operation Supercharge. W końcu w tym trybie pojawiły się całkowicie nowe mechaniki, nic nie zostało skopiowane z poprzednich map. Miejscem zmagań graczy jest Tunezja, a wydarzeniem historycznym, które będzie towarzyszyć starciu jest bitwa pod El Alamein. Ciekawostka będzie – W kampanii Call of Duty 2 był cały rozdział poświęcony bitwie pod El Alamein w tym podrozdział Operation Supercharge, jednak skupił się on tylko na czyszczeniu bunkrów. W Operation Supercharge Call of Duty: WWII bunkrów nie ma – i dobrze, bo były już we wcześniejszych operacjach. Misja dla drużyny atakującej zaczyna się fenomenalnie, wszyscy gracze siedzą w samolocie, następnie wyskakują na spadochronach i już w trakcie opadania mogą otworzyć ogień do przeciwnika.
Pierwszym zadaniem drużyny atakującej jest przejęcie trzech skrzyń z materiałami wybuchowymi. Aby przejmować skrzynie wystarczy po prostu być w jej pobliżu. Gdy mamy już zdobyte materiały wybuchowe akcja przenosi się pod kamienny most. Teraz naszym zadaniem będzie wysadzenie czterech filarów. Pomyślne ukończenia tego zadania otwiera nam drogę do ostatniej fazy ataku. Musimy przejąć cztery okopy drużyny broniącej, przejęcie polega na opuszczeniu flagi z masztu, gdy dotrzemy do czwartego i wykonamy zadanie, a jest to bardzo trudne, ponieważ drużyna broniącą ma tutaj bardzo blisko punkt odradzania, to wygrywamy. Bardzo fajna operacja, jedna z najlepszych w dodatkach, świetnie zaprojektowana, świetne pomyślana i granie tutaj naprawdę jest przyjemnością.
Stalingrad, Market Garden oraz Monte Cassino
Przyjemnością jest również granie na trzech mapach do trybu wieloosobowego. Zacznijmy od pokrytego śniegiem Stalingradu, w którym starcia toczą się w dzielnicy przemysłowej. Całkiem fajna otwarta mapa, która została podzielona na trzy poziomy. Na punktach odrodzenia jest kilka wysokich stanowisk dla snajperów, natomiast gracze, którzy lubią biegać po mapach znajdą schronienie w kanałach. Bardzo trudno gra się tutaj dominacje, gdyż punk „B” jest obserwowany z jednej i drugiej strony przez wspomnianych snajperów. Punkty A i C są przejmowane tuż na początku, a że są blisko respa, to mało kto się do nich zapędza. Przez całą grę walki odbywają się na środku w punkcie B, a gracze, którzy nie chcą wystawiać się na ogień snajperów grają sobie osobny TDM w kanałach Stalingradu.
Market Garden to słynna operacja desantowa pod Arnhem w Holandii. Była to największa akcja desantowa drugiej wojny światowej, oprócz żołnierzy amerykańskich i brytyjskich, brali w niej udział także polscy spadochroniarze. Polscy żołnierze wylądowali na południowym brzegu rzeki Ren, pokonali w tym rejonie Niemców, dzięki czumu Anglicy mogli się bezpiecznie wycofać. Niestety dla naszych bohaterów nie starczyło miejsca na łodziach i większość z nich trafiła do niewoli…. Polscy żołnierze zostali oszukani przez sojusznika, ale do dzisiaj w holenderskim Arnhem trwają obchody rocznicy operacji Market Garden i oddaje się cześć bohaterskim ponad 400tu polskim żołnierzom.
Miejsce walk dla graczy będzie duży sztab aliantów, jak się już pewnie domyślacie będziemy biegać po pokojach, biurach, jadalni a nawet łazience oraz wokół budynku po ogrodzie. Bronie tylko na bliski dystans, pistolety maszynowe, LKMy lub strzelby do tego miny przeciwpiechotne oraz granaty, dużo granatów. Jeżeli lubicie dynamiczne starcia na bliski dystans, to ta mapa bardzo wam się spodoba.
Monte Cassino, którzy nie słyszał o tym słynnym włoskim wzgórzu oraz o jednej z najstraszliwszych rzezi podczas drugiej wojny światowej? Chwalebny udział w tej bitwie mili Polacy, którzy nacierali od grzbietu wzgórza zwanego ”Widmo”. Niemcy bronili się w bunkrach z karabinami maszynowymi oraz miotaczami, a przed nimi były pola minowe. Po ciężki walka wzgórze zostało zdobyte a wśród ruin klasztoru zaczęła powiewać biało-czerwona flaga. (Ta bitwa to idealny scenariusz do trybu wojny!)
Niestety w grze gracze biorą udział w kampanii włoskiej, zdobyty przez Polaków zniszczony klasztor widać w oddali (bez polskiej flagi), a zmagania toczą się w zrujnowanej już wiosce. Świętna mapa, pełna ciasnych uliczek oraz garaży czy magazynów. Jest tu plac z czołgiem, który jest punktem B w dominacji. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to to, że nie ma tu żadnych pieter, ale wykonanie ogólne tej mapy jest naprawdę dobre.
Zombie Naziści – Ciernisty szlak
Zombie są nudne, po prostu… Wcześniej trafialiśmy na jakiś obszar i musieliśmy się męczyć nie tylko z kolejnymi falami nieumarłych, ale tez z głupią mechaniką i nie do końca jasnymi zadaniami w grze. We wcześniejszych przygodach gra bawiła się ze mną w kotka i myszkę, sugerując co mam zrobić, ale było to tak niejasne, że po prostu odechciało się grać.
W „ciernistym szlaku” ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy i zaprojektował naprawdę udany tryb zombie. Przygoda została podzielona na trzy etapy, zaczynamy w hiszpańskiej wiosce na Maladze, wykonujemy losowe zadania na czas, jak zabicie uciekającego przeciwnika lub obrona zapasów. W 10 ostatniej fali pojawia się boss z miotaczem ognia, gdy go zabijamy,to musimy oczekiwać transportu na statek. Odpala się dodatkowe zadanie bardzo podobne do umocnionego punktu, musimy przetrwać kilka minut do przybycia statku. Przenosimy się na statek transportowy, który jest naprawdę fenomenalną miejscówką do trybu zombie, aż dziwne, że wcześniej nikt na to nie wpadł. Płyniemy na Antarktydę, w tym czasie ponownie musimy przetrwać 10 fal wykonując przy okazji kilka zadań. Gdy dotrzemy na miejcie,to zostanie nam tylko odpalenie rytuału scalenia miecza Barbarossy.
„Ciernisty szlak” Nie jest tutaj przypadkową nazwą, to bardzo trudna mroczna przygoda, kilka razy poległem na statku i jeszcze nie udało mi się dotrzeć do Arktyki. Obszary walki są małe, a zombiaków pojawiają się duże ilości, mało tego, sporo biega dopakowanych nieumarłych z wybuchową beczką na plecach, szponami, czy ogromną pałką w ręku. Rozgrywkę ułatwiają trochę automaty z perkami, które są blisko siebie. Dużym minusem ode mnie jest fakt, że jak polegniemy w drugim rozdziale, czyli na statku, to całą przygodę musimy zaczynać od wioski.
Grę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Activision
Dodaj komentarz