Biblioteka dostępnych na Nintendo Switch horrorów rośnie w niezłym tempie. Dziś do sklepu Nintendo eShop trafiła druga odsłona serii Outlast. Przygotowana przez studio Red Barrels produkcja jest także dostępna na PS4 i Xbox One. Sprawdźmy więc, jak wypada Outlast 2 na najnowszej konsoli japończyków.
Rozgrywkę rozpoczynamy od lotu helikopterem, podczas którego mamy okazję poznać głównego bohatera Blake’a oraz jego żonę Lynn. Razem próbują rozwiązać sprawę zagadkowego morderstwa ciężarnej kobiety w centralnej Arizonie. Kiedy próbujemy nakręcić intro do planowanego reportażu, niespodziewanie nasze plany krzyżuje awaria silnika. Niesie ona za sobą tragiczne skutki.
Gdy po pewnym czasie się budzimy i podchodzimy do wraku śmigłowca, nigdzie w okolicy nie zauważamy Lynn ani innych ludzi. Daje to nadzieję, że przeżyła ona wypadek i przykładowo wyruszyła w poszukiwaniu ratunku. Już chwilę później zobaczyć możemy obdartego ze skóry i ukrzyżowanego pilota. Od tego momentu naszym głównym zadaniem jest odnalezienie Lynn oraz ucieczka z pełnej niebezpieczeństw miejscówki.
Największą, najbardziej odczuwalną zmianą względem recenzowanej niedawno poprzedniczki jest przeniesienie akcji z zamkniętego budynku szpitala psychiatrycznego bardziej otwartej, znacznie większej przestrzeni. Przemierzając wioskę napotykamy się na jeszcze więcej niebezpieczeństw niż w jedynce. Spotykanych po drodze ludzi możemy spokojnie podzielić na dwie grupy. Mamy tutaj wielu fanatyków religijnych, bezmyślnie oddanych wierze, każącej im mordować wszelakie nowonarodzone dzieci. Według ich niebawem ma narodzić się Antychryst, a jedynym sposobem na zatrzymanie nadchodzącej apokalipsy jest wyeliminowanie go. Oprócz nich spotkać możemy heretyków, przeciwnych sekcie prowadzonej przez Sulivana Knotha.
Pod względem rozgrywki Outlast 2 nie odbiega zbyt mocno od jedynki. Ponownie główny bohater nie potrafi walczyć, dlatego też podczas przemierzania musimy uważać na wrogie postacie. Do dyspozycji mamy wyłącznie kamerę, mającą nieco więcej funkcji niż wcześniej.
Oprócz wbudowanego noktowizora, otrzymujemy możliwość skorzystania z mikrofonu. Pozwala on łatwiej podsłuchiwać kwestie wypowiadane przez inne postacie, czy też ułatwia namierzanie kierunku, z którego docierają do nas dźwięki. Nic jednak nie dostajemy za darmo. Obie funkcje zżerają baterię w ekspresowym tempie, dlatego ciągle musimy poszukiwać kolejne. Brak zasilania uniemożliwia przemierzanie mrocznych lokalizacji, w których spędzamy tutaj zdecydowaną większość czasu.
Outlast 2 próbuje wzbudzać w graczu strach na różnorakie sposoby. Jeżeli podstawowe jump-scare’y już na Was nie działają, z pewnością niepokój wzbudzi choćby sam klimat, świetnie przygotowana oprawa dźwiękowa, ogólny mrok odwiedzanych lokacji lub wszechobecne trupy i litry krwi. Całość potrafi doprowadzić do sytuacji, gdzie to nawet gdy ktoś zechce nam pomóc, zastanawiamy się czy nie jest to pułapka.
Mimo wszystko szkoda, że twórcy nie próbowali w jakiś sposób urozmaicić rozgrywki. W krótkim czasie można ujrzeć cały schemat, jaki zapętla się praktycznie do końca gry. – tylko szukamy baterii, skradamy się między wrogami lub uciekamy czasem odnajdując notatki, czy nagrywając krótki film. Cały tytuł można ukończyć w około 8-9 godzin.
Przygotowując port dla konsoli Nintendo Switch studio Red Barrels wykonało kawał dobrej roboty. Pod względem oprawy graficznej Outlast 2 prezentuje się bardzo dobrze. Tytuł ten bez większych problemów utrzymuje stałą płynność. Niektórym graczom może nieco zabraknąć polskiej wersji językowej. Poza tym nie mam się do czego przyczepić.
Jeśli jesteście fanami horrorów oraz nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z Outlast 2 na innych platformach – zdecydowanie warto rozważyć zakup wydania dla Nintendo Switch. Jest to niezwykle klimatyczny tytuł, który mimo bardziej otwartych etapów wciąż potrafi nieźle straszyć. Port dla najnowszego sprzętu Japończyków został wykonany bardzo dobrze, a jedyną jego większą wadą jest brak polskiej wersji językowej.
Grę do recenzji dostarczyło Red Barrels.
Dodaj komentarz