Wyobraźcie sobie połączenie Burnouta z… golfem. Nie, nie chodzi tu o samochód, a o tę grę z kijami i piłkami. Myślicie, że to niemoźliwe? Brytyjczycy ze studia Three Fields Entertainment próbują zadać kłam temu podejściu. Czy im się to udaje? Czy gra bawi? Dowiecie się tego z recenzji.
Zaraz po uruchomieniu gry mamy do wyboru kilka opcji. Na rozgrywkę składa się seria mistrzostw, tryb współpracy oraz sieciowy. Zacznijmy od pierwszego z nich, bo to właśnie on stanowi centralny i najważniejszy punkt produkcji. Najogólniej wydarzenia, jakie mają w nim miejsce można streścić do siania jak największego zniszczenia, co też widać na poniższym materiale filmowym. Sterowanie jest bardzo proste i przyjemne. Lewą gałką analogową wybijamy piłkę, prawą obracamy kamerę, trójkąt wskazuje na flagę znaczącą ostatni dołek, natomiast kwadrat podświetla najbardziej wartościowe elementy. Istnieje co prawda możliwość włączenia bardziej zaawansowanego modelu sterowania, jednakże jest to niepotrzebne – prosty wariant w zupełności wystarcza.
Celem zazwyczaj jest wyrządzenie jak największych szkód przez odpowiednie kierowanie naszej piłeczki. Nie da się ukryć, że niszczenie butelek, luster, hamburgerów, posągów i innych przedmiotów jest niesamowicie przyjemne i widowiskowe. Oczywiście piłki nie można odbijać w nieskończoność, kiedyś jej prędkość spada do zera i wydawałoby się, że nie mamy już szans na dalszą destrukcję. Nic bardziej mylnego – jeśli uda się nam pozbyć odpowiedniej liczby przedmiotów, możemy wykonać dodatkowy ruch, SmashWave, umożliwiający nam sianie jeszcze większego zniszczenia i zwiększającego prędkość poruszania się piłeczki. Po zakończonym „meczu” spowodowane przez nas szkody są szacowane (a idą one w miliony dolarów) i otrzymujemy jeden z czterech medali – brązowy, srebrny, złoty lub platynowy. Warto przy tym pamiętać, że wbicie piłki do dołka pod koniec serii zniszczeń jest bardzo wskazane – brak takiego ruchu jest karany potrąceniem połowy punktów z danej gry.
Dangerous Golf nie jest pozbawione trybu kooperacji lokalnej i sieciowej rozgrywki. Na pewno ucieszy to fanów grania razem ze znajomymi, jednakże prawda jest taka, że w DG tryby te stanowią jedynie uzupełnienie dla trybu dla jednego gracza i nie wnoszą niczego nowego do rozgrywki – spokojnie mogłoby ich nie być i nie byłaby to żadna strata.
Dangerous Gold hula na Unreal Engine 4 i to widać. Gra wygląda naprawdę bardzo dobrze. Zniszczone fragmenty talerzy, posągów i posadzek co chwila cieszą oczy, choć nie obyło się bez niekiedy rozmazanych tekstur. Okazjonalnie także praca kamery pozostawia nieco do życzenia, ale na ogół nie ma większych powodów do narzekania na oprawę wizualną. Co do warstwy dźwiękowej – cóż, jest bardzo dobrze, jeśli chodzi o odgłosy uderzeń i trzaskanych obiektów, jednakże brakuje mi dobrej ścieżki dźwiękowej, jaką mogły się poszczycić produkcje takie jak Burnout, czy FlatOut 2.
Podsumowując, Dangerous Golf to bardzo udana produkcja, przy której bardzo łatwo można się bawić. Mimo że w dłuższych seriach można odczuć delikatne znużenie formą rozgrywki, to na kilkunastominutowe czy godzinne posiedzenia sprawdza się idealnie. Grafika jest bardzo dobra, destrukcja wciąga, a czas płynie szybko – szczerze polecam.
Dodaj komentarz